Pierwsze wrażenia z jazdy elektrykiem.

Stało się – kupiłem samochód elektryczny, pod dom podjechał Hyundai Kona rocznik 2019, sprowadzony z Francji po delikatnej stłuczce (maska, zderzak). Czas na podzielenie się pierwszymi wrażeniami. Czytaj dalej Pierwsze wrażenia z jazdy elektrykiem.

Nowa moda inwestycyjna w dużych miastach – dom podzielony na mieszkania.

Ostatnio kilku moich rozmówców, pytanych o ostatnie inwestycje, przyznało się do zakupu domu w dużym mieście (najlepiej akademickim) i podzieleniu go na mieszkania tzw. mikro apartamenty. Ich opowieści brzmiały aż nieprawdopodobnie, dlatego pozwoliłem sobie wszystko przeliczyć. I oto, co mi wyszło.  Czytaj dalej Nowa moda inwestycyjna w dużych miastach – dom podzielony na mieszkania.

Czy warto kupować stary dom? Refleksje po 7 latach.

Jesienią 2013 r. kupiłem za 525 tys. zł  dom-kostkę z przełomu lat 50-tych i 60-tych, w czasie gdy moi znajomi brali nowe segmenty w podobnej cenie (stan deweloperski)  lub budowali (bez wykończenia) od zera domy pod miastem (a w zasadzie 15 km od centrum, wcześniej płacąc 100 tys. za działkę ) . Po 7 latach mam już jakieś wnioski. Czytaj dalej Czy warto kupować stary dom? Refleksje po 7 latach.

Jaka jest rzeczywista wartość produktu? Kolejny przykład.

Jakiś czas temu rozpocząłem poszukiwania domowej wytłaczarki do oleju na zimno. Mam sporą ilość orzechów włoskich, które warto by  spożytkować, a i olejem lnianym, kokosowym nie pogardziłbym. Odstraszało mnie jedno – cena. Za markowe urządzenie musiałbym zapłacić 2000 zł, a są produkty i 2 razy droższe.  Kiedy zobaczyłem taką wytłaczarkę w Lidlu na półce z przecenionymi towarami, najpierw sprawdziłem opinię. Okazało się, że to  produkt Gorenje (identyczny) kosztujący właśnie równe 2000 zł (w sklepach internetowych) oraz w cenie regularnej ok. 800 zł w Lidlu.  Czyli rezygnując z szyldu producenta AGD (nie tak znowu prestiżowego – to nie Miele) zyskiwałem od razu 1200 zł (60%) i to jest cena za markę. Na wyprzedaży udało mi się kupić za 444 zł (niespełna 25% ceny oryginału). To jest właśnie filozofia oszczędnego milionera.