Dochody rodziny Kowalskich. „Przeciętny” budżet domowy.

Dzisiaj wpis poświęcę dochodom „przeciętnej rodziny”. Z tą przeciętnością jest spory problem. Postanowiłem płynąć  z prądem. Mając świadomość wszystkich kompromisów, uznałem, że Kowalscy: Czytaj dalej Dochody rodziny Kowalskich. „Przeciętny” budżet domowy.

Budżet domowy. Czym różnią się dochody „pracującego milionera” od dochodów przeciętnej rodziny.

W ostatnich kilku wpisach poświęciłem czas na opisanie kategorii dochodów mojej rodziny. Jak pewnie z większość z Was zauważyła różnią się one od przeciętnej. Czas na wyliczenie tych odmienności i  wskazanie przyczyn. Zaczynamy.

Na pierwszy ogień pójdą dochody regularne. Większość przeciętnie zarabiających nie posiada dwóch lokali na wynajem. Może trafiło się im  „mieszkanie po babci”, ale zazwyczaj tak nie jest. Co więcej pokolenie dzisiejszych 30-40 latków zamiast dochodów z nieruchomości ma raczej spore koszty z nimi związane (kredyt hipoteczny). To jest różnica nr 1.

Po drugie, odsetki. Żeby wygenerować niepomijalne kwoty odsetek np. wspomniane 500 zł miesięcznie trzeba, przy dzisiejszym oprocentowaniu mieć minimum 200.000 oszczędności. „Przeciętny Kowalski” nimi nie dysponuje.

Po trzecie, 500+. Świadczenie wychowawcze przysługuje na pierwsze dziecko do progu dochodowego przekraczanego przez „przeciętnych”, a zazwyczaj nie mają oni więcej dzieci. Ta pozycja raczej się nie pojawi.

Teraz kontynuujemy, koncentrując się na nieregularnych przychodach.

Po czwarte, niewielu zatrudnionych prowadzi działalność gospodarczą, a szkoda.  Uczy ona pracowników niezbędnych na rynku umiejętności. Dodatkowo daje ekstra dochód i może być wykorzystana jako poduszka bezpieczeństwa.

Ogółem „nietypowe” źródła dochodów w mojej rodzinie odpowiadają za ok 20% procent dochodów ogółem – i te 20% czyni różnicę.

Zwróć uwagę, że same pensje mieszczą są wyższe od przeciętnego wynagrodzenia według GUS  o ok. 150 zł (przy uwzględnieniu średniej z poborów  męża i żony).  Również nagrody w pracy (premie, dodatki) spotyka się w wielu domach (chociaż trzeba przyznać, w różnej skali).

Jakie są przyczyny istnienia w rodzinach pracujących milionerów innych kategorii dochodów? Oto one:

  1. Oszczędności. Pieniądz robi pieniądz. Oszczędności przynoszą nowe oszczędności (odsetki). To po prostu działa.
  2. Inwestycje. Nieruchomości dają nam czynsze. Akcje skutkują wypłatą dywidend. Nie ma w tym nic dziwnego.
  3. Korzystanie z okazji do dodatkowego zarobku. To trzeci ważny czynnik. Dążący do miliona (a ja jestem nim od ok. 10 lat) wykorzystują swoje szanse aby zarabiać więcej. Stąd dodatkowe etaty, działalność gospodarcza, dorabianie sobie zleceniami itp.

Jak widzisz, wszystkie te elementy mieszczą się w „trójkącie zamożności” – zarabianie, oszczędzanie, inwestowanie. To nie są czary, ale twarde prawa ekonomii. Najpierw trzeba wygenerować dochody, aby z nich oszczędzać, co daje nam możliwość inwestycji, na koniec inwestycje przynoszą dochody. Do przeciętnej rodziny jeszcze wróćmy. We wtorek  – tabela z dochodami „Kowalskich”.

 

Budżet domowy. Jak znaleźć źródło oszczędności.

Jeśli wczytasz się w tabelę z  budżetem domowym na I kwartał, a także grudzień 2016 widzisz, że dochody zmienne stanowią ok. 20% dochodów stałych. To kwota, która nie możesz pogardzić. To w tym miejscu, u osób mniej zarabiających pojawia się różnica, decydująca, czy zostaną osobami zamożnymi. Popatrz 20%. A dając rady dotyczące najprostszego sposobu oszczędzania pisałem – oszczędzaj 10%. Tutaj masz już 20% Czytaj dalej Budżet domowy. Jak znaleźć źródło oszczędności.

Budżet domowy. Przykładowa kwartalna lista dochodów.

W poprzednim wpisie podałem przykład miesięcznego planu dochodów. Teraz czas na rozszerzenie kwartalne (I kwartał 2017 r.) . Ponownie zaznaczam, że o ile lista dochodów odpowiada rzeczywistości w moim domu, o tyle kwoty są przykładowe.

Czytaj dalej Budżet domowy. Przykładowa kwartalna lista dochodów.

Budżet domowy. Przykładowa miesięczna lista dochodów.

Jak już wiecie, aby przygotować plan finansowy, obojętnie czy na miesiąc, kwartał, półrocze, czy rok musimy znać swoje dochody. Dzielimy je na:

– regularne (otrzymywane stale i w zbliżonej wysokości),

– nieregularne. Czytaj dalej Budżet domowy. Przykładowa miesięczna lista dochodów.

Dochody>wydatki to oszczędności. Wydatki > dochody oznaczają długi.

Warto zrozumieć prostą prawdę – jeśli Twoje wydatki w perspektywie roku są większe niż dochody to aby je sfinansować zaciągasz długi.

Skoro wiesz już ile wydajesz, a  także ile zarabiasz, możesz odpowiedzieć na pytanie –  oszczędzasz czy zadłużasz się? Możesz zarabiać 1300 zł miesięcznie i oszczędzać, a także otrzymywać miesięcznie 10.000 zł i pogrążać się w długach. Dochód nie ma znaczenia. Pokazuje tylko ile zarabiasz. Dopiero porównany z wydatkami daje obraz Twojej sytuacji finansowej.

Umiejętność odpowiedzi na takie pytanie często stanowi moment przełomowy, ponieważ nasze subiektywne odczucia pozostają w sprzeczności z rzeczywistością. Umysł nie przyjmuje do wiadomości faktów. Stanięcie przed samym sobą w prawdzie – pomimo wysokich dochodów zadłużam się, jest w wielu wypadkach fundamentem zmiany. Znam osoby, które tak długo wierzyły w moc dochodów, aż fala długu zmiotła ich z powierzchni. Jedno niespodziewane zdarzenie, np. półroczny spadek przychodów w firmie oznaczał brak spłat i wypowiedzenie kredytów. Uwierz mi, gdyby przestały się oszukiwać wcześniej, wszystko wyglądałoby inaczej. A mówimy o ludziach zarabiających miesięcznie 10-15 tys. zł.

Stara (i ciągle aktualna) prawda głosi – wydawaj mniej niż zarabiasz. Banki, firmy pożyczkowe i wszelkiej maści lichwiarze próbują nas przekonać, że warto żyć inaczej: wydawać dzisiaj, to co zarabiamy jutro. Nie mówią jednak, że biorąc  dzisiaj kredyt na urządzenie Świąt np. w wysokości 1000 zł, przez najbliższy rok spłacisz 1200-1300 zł (a może i sporo więcej). Jako Oszczędny Milioner usprawiedliwiam dwa rodzaje kredytu: hipoteczny (zakup mieszkania) oraz na edukacje. Wszystkie inne są pułapką, mającą nas przekonać – stać mnie, gdy w rzeczywistości dana rzecz leży poza granicami możliwości finansowych (i warto to wiedzieć, tak jak ja wiem, że nie stać mnie na Bentleya, własny helikopter itp.).

A sytuacja odwrotna? Wyższe dochody niż wydatki dają nam możliwość oszczędzania. Stać nas na coraz więcej. Większe potrzeby finansujemy z odłożonych środków. Osiągamy dochód pasywny (bez bieżącego wysiłku). Nasze życie staje się łatwiejsze. Sam tego doświadczam. Uwierz mi. W grupie kolegów z pracy wszyscy zarabiamy podobnie. Jeden jest typowym dłużnikiem – na kredyt dom, samochód, inne rzeczy, jednocześnie ma problem by wysupłać 20 zł za  kawę. Drugi żyje rozsądnie, ale przygniata go zbyt duży kredyt hipoteczny, a więc wystarcza mu jedynie na drobne szaleństwa. Trzecim jestem ja i dzięki dochodom pasywnym i małemu kredytowi, a także nawykom stałego oszczędzania, mogę co jakiś czas kupić coś ekstrawaganckiego (np. sportowy rower, dobre pióro, zegarek itp.). Dlaczego? Bo od wielu lat pewną (od 10 do 40%)  dochodu regularnie oszczędzam i inwestuję, poza tym mam jasny plan. Po kilkunastu latach pracy zbieram owoce, przed emeryturą ta różnica jeszcze się pogłębi.  Wokół siebie widzę wiele podobnych przypadków. Rekordzista kupuje mieszkania jak inni rękawiczki – co sezon (bo jednocześnie z przeciętnie płatną pracą prowadzi gospodarstwo rolne, pensjonat i żyje z wynajmu). Zrozum. Dochód jest ważny, ale jeszcze ważniejszy jest stosunek dochodu i wydatków. Aby wiedzieć jak się sprawy mają, spisujemy dochody, wydatki, sporządzamy budżety. Potem zostaje tylko planowanie.

Skąd wiem ile wydaję. Czyli kilka słów o spisywaniu wydatków.

Dzisiaj napiszę o najbardziej znienawidzonej przez wielu, najbardziej nudnej, ale jednocześnie niezbędnej czynności – codziennym spisywaniu wydatków.

Wiem, że tego nie polubisz, ani uznasz za pasjonujące. Ale tak jak mycie zębów jest nużące i trywialne, a jednak robimy to mając świadomość dobroczynnego wpływu na nasze zdrowie, tak samo spisywanie wydatków owocuje zdrowymi finansami domowymi. Ba, stanowi fundament budżetu. Dlaczego? Ponieważ aby zaplanować i ewentualnie coś zmienić, musisz najpierw wiedzieć jaki jest stan obecny.  Zaczynamy więc. Czytaj dalej Skąd wiem ile wydaję. Czyli kilka słów o spisywaniu wydatków.

Czy warto przygotowywać budżet domowy na miesiąc? Czyli o horyzoncie planowania.

Najpierw odpowiem na tytułowe pytanie. Warto. Z dwóch powodów:

  • lepszy plan miesięczny niż żaden,
  • im krótszy okres, tym łatwiej planować, bo trwa to krócej.

Pierwsza przyczyna jest oczywista. Czytaj dalej Czy warto przygotowywać budżet domowy na miesiąc? Czyli o horyzoncie planowania.