Komplikacja przy konstruowaniu budżetu domowego objawia się m.in. tym, że każdy z nas osiąga dochody z innych źródeł. Aby ustalić je rzetelnie potrzebujemy sięgnąć w zakamarki pamięci i przypomnieć sobie:
- te otrzymywane regularnie,
- wpływające co jakiś czas.
Etatowcy ze stałą pensją mają najłatwiej. Co miesiąc wypłata wynosi tyle samo. Wystarczy ją wpisać do tabeli. Oczywiście nie zapominamy o dochodach partnerki/partnera/żony/męża.
Osoby żyjące z niewielkiego wynagrodzenia i zmiennej prowizji/premii wpisują w polu dochody z pracy stałą pensję i planowaną w tym okresie prowizję (np. 1/12 prowizji rocznej, lub jeśli znają w przybliżeniu wysokość swojej wypłaty w nadchodzącym czasie, własne prognozy).
Prowadzący działalność gospodarczą postępują następująco. W wersji pierwszej prognozują przyszłe dochody na podstawie zawartych umów, rozliczanych zleceń. W wersji drugiej (którą polecam) uśredniają dochody z całego roku i wpisują 1/12. Jeśli zarobią więcej niż średnia, odkładają na gorsze okresy (posługując się specjalnym kontem), jeśli średniej nie osiągną, wtedy podbierają z tego konta aby budżet miał założoną stałą kwotę wpływów. Ja sam stosuję tę metodę do obliczania własnego budżetu (jak wiecie pracuję na etacie i mam niewielką działalność gospodarczą). Wiem ile zarabiam z działalności w dłuższym okresie (średnio 2 tys. miesięcznie), a że wahania są potężne (od 0 do 5-6 tysięcy złotych), łatwiej mi planować cały rok.
Następnie planujemy, ile pieniędzy otrzymamy w nadchodzącym:
- miesiącu,
- kwartale,
- roku
i wpisujemy dane do tabeli.