Pierwsze 10 dni za mną. Na razie zapowiada się obiecująco (z wyjątkiem jednego wyjazdu). Szczegóły poniżej.
Miasto. Do pracy chodzę piechotą, moja żona też. Syn ma na studia 5 min spaceru, drugi do szkoły 10 min, trzeci jest u siebie w szkole sportowej. Wydatki na komunikację miejską 0 zł.
Wieś. Udało mi się być na wsi 3 razy. Za każdym razem na rowerze. Zapłaciłem równe 0 zł, przejeżdżając 180 km.
Firma i klienci. Wszyscy wyjechali na weekend czerwcowy. Moje spotkania niekonieczne, a zatem także 0 zł.
Wakacje. Nie było przejazdów.
Syn. Jeden wyjazd okazał się konieczny. Nie było sensu poruszać się pociągiem (droższe bilety niż paliwo), choć taka możliwość też istniała. Wydatek na paliwo 5 x 5,2 * 9 = 234 zł
Przez pierwsze 10 dni wydałem 234 zł na transport.