Jak przetrwać spadek dochodów? Przelicz swoje oszczędności.

Wiele osób dysponuje jakimiś zaskórniakami. Najczęściej nawet nie wiedząc jak dużymi. Podstawową zasadą przetrwania jest posiadanie świadomości na czym stoimy. W tym celu trzeba zebrać informację o wszelkich możliwych awaryjnych źródłach gotówki. Oto one. 

  1. Podstawowy rachunek bankowy i przypięte do niego konta oszczędnościowe. O ile znamy zazwyczaj saldo podstawowego rachunku bankowego, o tyle zapominamy często o połączonych z nim dodatkowych subkont. Ja np. trzymam na nim 2500 zł na przyszłe wydatki za gaz (źródło ogrzewania). Okazały się niepotrzebne, bo zima w tym roku była wyjątkowo łagodna.
  2. Dodatkowe rachunki bankowe wraz z subkontami. Część osób (w tym ja) zakładało w różnych celach rachunki w innych bankach. Korzystamy z nich lub nie, ale często zostawiliśmy tam pewną sumę „na czarną godzinę”. Kiedy ona nadejdzie można z nich skorzystać. U mnie będą to: 350 zł w SKOK-u (były tam doskonałe lokaty), 500 zł w Getinbanku (podobnie), do tego  2000 zł w Mbanku (zbierana na remont pokoju syna). Czyli dodatkowy 2850 zł. Oczywiście nie liczę głównego źródła, którego wysokości nie chcę podawać.
  3. Rachunki inwestycyjne, fundusze, akcje, polisy inwestycyjne. Może nie dokładnie gotówka, ale aktywa płynne.  Ktoś kiedyś kupił (lub dostał od pracodawcy) parę akcji, ktoś inny założył konto w funduszu inwestycyjnym. Nie pamiętamy o takich środkach, a one sobie czekają. U mnie okazało się, że mam 2500 zł na rachunku inwestycyjnym (zostało po planowanym, a niezrealizowanym zakupie akcji), 5000 zł w funduszu. Razem to 7500 zł. Polis inwestycyjnych nie planowałem, tu uwaga – często płacimy gigantyczne opłaty za ich likwidację – zanim złożysz dyspozycje – sprawdź to.
  4. Nieściągnięte długi. Któż ich nie ma. Dawno temu pożyczyłeś 200 zł koledze. Najemca nie zapłacił za  lokal już 2 razy (1000 zł). Tu jedno zastrzeżenie – licz te, które mogą być spłacone (nie sumy wirtualne). Moja pierwsza najemczyni zniknęła i rozpłynęła się w powietrzu (wymeldowana z poprzedniego adresu) – nie liczę jej długu bo nigdy go nie odzyskam.
  5. Gotówka. Po prostu. Ukryta gdzieś w książkach, pudle, zakopana w ziemi itp. Do tego pozostawiona w kieszeniach, skarbonce. Ja nie mam takich praktyk, ale znam kilka osób, które nagminnie upychają banknoty po domu. Potrafią tak trzymać ładnych kilka tysięcy zł.

Jak widzisz, w moim przypadku udało się „odnaleźć” całkiem niezłą sumę  – 12.850 zł.  A jak jest u Ciebie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *