Wiosna przyniosła na bloga kolejną porcję wpisów ogrodniczych. Dzisiaj, po przeanalizowaniu moich notatek napiszę o warzywach idealnych dla początkujących – łatwych w uprawie, plennych i smacznych.
Cukinia w ogrodzie to same zalety i zero wad. Po pierwsze – wsadzamy ją do gruntu w połowie maja, co pozwala zapominalskim przygotować stosowne grządki. Po drugie – kupując rozsadę eliminujemy ryzyko porażki braku wschodów. Po trzecie – daje ogromne plony (8-10 kg z jednej rośliny). Po czwarte – nie wymaga zbyt wielu zabiegów uprawowych, poza podlewaniem i nawożeniem, a także plewieniem na początku sezonu. Ma wielkie liście dobrze chroniące przed rozwojem chwastów i akumulujące wodę. Po piąte – jest niezawodna, nie miałem roku, żeby się nie udała. Po szóste – smak – moja żona nauczyła się przygotowywać z niej mnóstwo potraw, w tym takich jak… ketchup, pasztet.
Fasola. Moja druga faworytka z uwagi na wiele zastosowań (na surowo, gotowana, smażona, mrożona, kiszona). Także plenna (parę kg z m2), niszcząca chwasty i po wzejściu niewymagająca. Miałem jednak kilka przypadków absolutnego braku wschodów, zawiniły albo ptaki (im też smakuje), albo jakiś szkodnik. Łatwo się zbiera i przechowuje. Gdybym miał wybrać idealne warzywo dla wegetarian, to byłaby nim właśnie fasola – dostarcza ogromne ilości białka.
Ziemniaki. Przyczyniły się walnie do wyżywienia chłopskich rodzin w XIX, a ich brak skutkował słynnym głodem w Irlandii. Znowu – spory plon, łatwość przechowywania (w nieogrzewanej piwnicy powinny przetrwać zimę), niewielka zawodność pozwalają cieszyć się z sukcesów nawet osobom nieszczególnie biegłym w ogrodnictwie.