Tak się złożyło, że koniec roku stanowił dla mnie czas także samochodowych podsumowań. W 2019 przejechałem dokładnie 37500 km, czyli całkiem sporo. I wobec rosnących kosztów zadałem sobie tytułowe pytanie?
Odpowiedź na nie zawiera się częściowo w dokładnej analizie całego roku i tak:
- ok. 13000 km to dojazdy na mecze, zgrupowania i do szkoły „sportowego syna”,
- ok. 9200 km dojeżdżałem do „mojego miejsca w górach”,
- ok. 5100 km to wyjazdy związane z działalnością gospodarczą,
- ok. 4100 km przebyłem próbując opanować dom wiejski,
- za ok. 1700 km odpowiadają wakacje,
- ok. 4400 km to jazdy lokalne.
Czyli koncentrując się tylko na mojej rodzinie i jej specyficznych potrzebach odpowiedź brzmi nie. No dobrze, brzmi: „Nie, chyba, że nie posłałbym syna do szkoły sportowej, sprzedał mieszkanie w górach, zamknął firmę”. Wtedy faktycznie dałbym radę bez auta.