Mój plan przeżycia miesiąca za 700 zł nabiera realnych kształtów. Okoliczności wydają się mi sprzyjać, a przygotowania przez ostatni weekend szły pełną parą.
Październik był wyjątkowo ciepły, a to oznacza jedno – mój stary dom wychłodził się w niewielkim stopniu. Nadal temperatura bez grzania wynosił ok. 15 stopni Celsjusza. Niestety ostatnio zrobiło się chłodno.
Zbiory warzyw okazały się obfite. Z pola zniknęła marchew, ziemniaki, zebrałem też worek orzechów włoskich. Te trzy produkty + kupione po 1 zł/kg jabłka stanowić mają podstawę diety. Dokupię tylko kawę, herbatę, trochę mięsa, masło i chleb. Mąkę i cukier mam w zapasie, ale policzę ich cenę rynkową. Jedzenie już zgromadziłem, bo nie będę woził go na rowerze.
Z uwagi na skrupulatne obliczenia i pewien zapas kasy postanowiłem – dojeżdżam samochodem. Zdecydowały głównie: czas (godzina zamiast 2) oraz możliwość zmieszczenia się w budżecie.
Moje plany wspiera także układ dni. 1 listopada wypada w piątek, a 11 w poniedziałek, czyli odpadają mi 2 dni pracujące. Dużo będzie sobót i niedziel (9 dni), co oznacza, że jeśli skorzystam z urlopu po 1 dniu w tygodniu, zostanie mi 15 dni roboczych. Połowę miesiąca spędzę zatem na wsi. Poza mniejszym stresem związanym ze zdążeniem na czas ma to także jedną zaletę – obniża koszty.
Zakup zalesionej działki dał mi spory zastrzyk drewna. Nie jest może idealne (mokre), ale znalazłem sporo suszków. Razem z moimi zapasami z wcześniejszego okresu (cały garaż drewna) powinienem przetrwać.
Na mrozy także musiałem się przygotować. Przeprowadziłem się z sypialni położonej na piętrze (do ogrzania 25 m2 z nieocieplonym dachem) do pokoju na parterze o powierzchni 8 m2. Założyłem drugi komplet okien, zabezpieczyłem sylikonem i pianką wszystkie szczeliny. Podłoga była ocieplona już kilka lat wstecz. Nie bez znaczenia wydawało się przywiezienie i rozłożenie ciepłego dywanu oraz futrzanych kapci (nie będę marzł w nogi). Ogrzewać pragnę drewnem, ale muszę także skorzystać z dogrzewania elektrycznego. Normą, o ile nie chcę przekroczyć limitu na prąd, ma stać się włączenie grzejnika na 2-3 godziny przed snem, żeby dojść do 20 stopni, a potem stopniowo, przez noc osiągnąć 17.