Dyskusja pomiędzy zwolennikami tezy o taniości domu lub mieszkania nie ma końca. Z pewnością jej nie rozstrzygnę. Mogę tylko wrzucić kamyczek do ogródka, co niniejszym czynię. Co zatem jest tańsze?
Porównuje dwa gospodarstwa. Moje własne obecnie (4 osoby, w tym jeden przedszkolak) oraz prowadzone przez moich najemców (4 pracujących studentów). Skupiam się wyłącznie na opłatach i innych kosztach. Oto one.
Ogrzewanie. Jak podałem w poprzednim wpisie w moim domu na ogrzewanie potrzebuję ok. 1400 m3 gazu. Stosując współczynnik konwersji wychodzi ok. 15.300 KWh energii. Cena ze wszystkimi opłatami stałymi wyniosła mnie ok. 2800 zł/ rok tj. ok. 230 zł/miesiąc.
W mieszkaniu, „moi studenci” zużyli na ogrzewanie ok. 6500 KWh energii rocznie, przy czym był to znacznie droższy prąd. Zapłacili za niego 3600 zł czyli 300 zł miesięcznie.
Biorąc pod uwagę opłaty z domu moich rodziców przy C.O z sieci miejskiej, (zaliczka pokrywająca koszty w stałej wysokości 3 zł/m2) opłata wyniosłaby 2900 zł rocznie.
Dom okazał się zatem tańszy niż mieszkanie, chociaż trzeba pamiętać o trzech kwestiach:
- przy własnym ogrzewaniu łatwiej oszczędzać,
- różnice wynikały ze źródła ciepła (gaz tańszy niż prąd),
- dom ma powierzchnię ok. 100 m2, mieszkanie tylko 60 m2 (po podłodze 85, bo to poddasze).
Podgrzewanie wody i gotowanie oraz prąd.
W domu mam gaz. Jego miesięczny koszt to ok. 140 zł. Do tego na energię elektryczną wydaję miesięcznie ok. 150 zł. Czyli podaję łączną kwotę 290 zł.
W wynajmowanym mieszkaniu zużycie energii elektrycznej na codzienne potrzeby (podgrzanie wody, gotowanie, oświetlenie) wynosi 120 zł miesięcznie. Decydujące znaczenie mają w tym przypadku:
- mniejsza powierzchnia,
- licznik dwutaryfowy,
- mniej odbiorników (brak zamrażarki, kosiarki do trawy, osuszacza powietrza).
Woda.
W moim domu, zużywa się obecnie ok. 17 m3 wody miesięcznie. To ok. 170 zł. W mieszkaniu to tylko 120 zł (12 m3). Dlaczego?
- wanna zamiast prysznica,
- brak podlewania ogrodu.
Czynsz.
W domu płacę tylko za śmieci – 75 zł. W mieszkaniu czynsz wynosi 300 zł/miesiąc i zawiera już opłaty śmieciowe.
W domu ponoszę jednak koszty remontu, w znacznie większym zakresie (chyba, że kupiłbym całkiem nowy), nie licząc przeróbek dla własnej wygody.
Podsumowanie.
Pomimo znacznie mniejszej powierzchni koszty mieszkania okazały się większe niż domu. Przesądził o tym czynsz i źródło ogrzewania. W szczegółach – dom 765 zł, mieszkanie – 840 zł, przy czym powierzchnia domu jest większa o kilkadziesiąt procent (a poza piątym pokojem mam dodatkowo wielką piwnicę i garaż).
moim zdaniem nie potrafisz zachować obiektywizmu… twój werdykt jest domyślam się zgodny z twoimi preferencjami…
mieszkanie ma koszty i zalety z tego wynikające… płacisz i nie odśnieżasz niczego zimą… nie sprzątasz działki nie kosisz trawy nie sadzisz drzew i krzewów… przy dobrze zarządzanej nieruchomości masz to w cenie… nawet same pilnowanie i planowanie przeglądów konserwacji itd jest upierdliwe czy raczej potrafi takie być… ile by kosztowała tylko taka usługa? ile zapłaciłbyś osobie sprzątającej i odśnieżającej tylko chodnik i podjazd do garażu? łącznie oczywiście z chodnikiem wzdłuż działki… wartość odtworzeniowa domu jest znacznie wyższa od wartości odtworzeniowej mieszkania… pierwszy lepszy remont i pozorne oszczędności znikają na wieki… dbanie o „tereny zielone” to również worek bez dna… sadzonki kwiatków jakieś cebulki bulwy nawozy narzędzia i czas pracy…
mam jedno i drugie… dom daje więcej możliwości ale te możliwości dużo kosztują… w wyborze mieszkania czy domu oszczędności nie powinny być na pierwszym miejscu… najważniejszy jest nasz tryb życia! co zrobisz z domem i jak on będzie wyglądał gdy lubisz podróżować? gdy nie chcesz poświęcać na dom czasu? albo nie możesz??? to wszystko można przeliczyć na pieniądze oczywiście… przy domu dochodzą zazwyczaj koszty dojazdów… to nie takie proste by porównać koszty życia w mieszkaniu czy domu…
Staram się być obiektywny, a tak się składa, że w opisywanym przeze mnie mieszkaniu sam przez kilka lat funkcjonowałem, więc znam obie strony. Mój dom ma swoje lata (za to leży blisko centrum w dzielnicy dobrych szkół), a i tak jego utrzymanie nie kosztuje fortuny.
Post był wyłącznie o kosztach, stąd nie piszę o trybie życia. Zresztą dla każdego coś innego.Oczywistym jest, że singiel wybierze raczej mieszkanie w mieście, a rodzina (o ile ją stać) zacznie się zastanawiać.
Zresztą podam przykład moich znajomych (DINKS). Mogli kupić nowe dom i mieszkanie (w odległości 1 km) – dom miał 130 m2 i kosztował 510 tys., a mieszkanie 70 m2 – 410 tys. Wybrali dom, bo m2 wyszedł im zdecydowanie taniej, a zalet widzieli sporo. Oczywiście utrzymanie 2 razy większego domu będzie droższe.
obiektywnie powinieneś napisać o usługach jakie są w standardzie przy mieszkaniu a subiektywnie to czy odczuwasz czy nie ten brak…
mam bardzo podobną sytuację… mieszkanie i dom tyle że przy mieszkaniu garaż podziemny… ja widzę te różnice np płacę czynsz niby kosztuje ale niczym na zewnątrz ani żadnymi przeglądani nie zawracam sobie głowy… zimą napada śnieg? w mieszkaniu to żaden problem po prostu dzień jak inne 😉 śnieg uprzątnięty piaskiem posypane tak jakby działo się to automatycznie… a w domu samemu muszę to zrobić albo za to zapłacić… no i to upierdliwe odśnieżanie chodnika wzdłuż posesji… kiedyś zapewne dostanę za to mandat… albo to: płacę fundusz remontowy a w zamian nie interesują mnie remonty… a przecież taki mały remoncik dachu mojej kostki to ze 20…30 tyś zł… jak wyżej napisałem wartość odtworzeniowa mieszkania jest znacznie niższa a do tego zazwyczaj mieszkanie ma mniej metrów…
mam stosunkowo nowe mieszkanie z własnym piecem gazowym (z ogrzewaniem wody i kuchnią roczny koszt poniżej 1 tyś zł) a do tego garaż płacę czynsz do wspólnoty i uważam że dom jest droższy mimo braku wielu usług będących niejako standardowo przy mieszkaniu… choć są to usługi dotyczące części wspólnych nieruchomości to jednak ja je zauważam i brakuje mi ich w domu…
Chyba jednak mamy podobne odczucia. Ja kupiłem ten konkretny dom, ponieważ poprzednia właścicielka, już na emeryturze, miała dosyć odśnieżania. Na szczęście zimy teraz lekkie – to kilkanaście dni w roku, a i z uwagi na niewielką działkę i położenie (przy blokach), mam do odśnieżenia tylko jakieś 60-70m2 podjazdu i jezdni.
Co do kosztów i remontów. Pełna zgoda. Wyjścia na to są dwa – kupować wyremontowany (lub nowy) i nie myśleć przez dłuższy czas, lub sporo robić samemu i dokonywać własnych odpisów remontowych. Wiesz, mnie w mieszkaniu (kamienica) przeszkadzała jedna rzecz – minimalny wpływ na to co robimy. Czy dach, czy klatkę, czy fundamenty, czy jeszcze coś innego, no i wiecznie niepłacąca grupa sąsiadów.
I oczywiście dom jest droższy, ale dopóki nie zaczniemy przeliczać na m2.