Co pewien czas staram się umieszczać na blogu informacje o kosztach utrzymania domu, które sam ponoszę. Ponieważ mamy czerwiec – koniec sezonu grzewczego, skupiam się na ogrzewaniu. Jak to wyglądało w zeszłym roku?
Gwoli przypomnienia – mieszkam w niewielkim, starym bliźniaku wybudowanym na początku lat 60-tych, blisko centrum sporego miasta. To wszystko ma znaczenie, bo:
- wielkość powierzchni determinuje koszty,
- jedna wspólna ściana je zmniejsza,
- stary dom, ogrzewa się znacznie drożej niż nowy,
- centrum miasta to temperatury zewnętrzne wyższe o 1-2 stopnie.
W ciągu sezonu grzewczego zużyłem 1400 m3 gazu (samo ogrzewanie). Przy obecnych cenach to ok. 2800 zł za ogrzewanie w sezonie. Jeśli dodamy, że lwią część (2/3 tej sumy) wydałem w miesiącach styczeń-marzec (rachunki przychodzą z opóźnieniem), to wydatek stanowić może pewien problem w domowym budżecie – 600-800 zł płatne w każdym miesiącu. Ja to spłaszczam. Stworzyłem oddzielne konto, na które wpłacam w lecie 350 zł, a w zimie czerpię z niego.