W jednym z komentarzy do czerwcowego wpisu o emerytach, Sławek poruszył ważną kwestię – pomoc finansowa dorosłym dzieciom. Na część uwag odpowiedziałem obszernie, ale zostało zasadnicze pytanie:
Czy 70-latek powinien pomagać dorosłym dzieciom i jak to robić mądrze? Pokuszę się o pewne wskazówki.
Zacznijmy od przepisów – rodzice muszą wspierać materialnie potomstwo do czasu, gdy nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Dostarczenie mieszkania (zwłaszcza w wielkim mieście), ani środków na jego zakup lub spłatę, nie mieści się w katalogu obowiązków rodzica, którego zresztą w alimentacji wyprzedza małżonek dziecka. Pomiędzy tekstem Boryny „Do waju na wycug nie pójdę” a jakąś minimalną, rozsądną formą pomocy leży cały szereg sytuacji. Oto moja autorska propozycja zasad.
Zasada 1. Pomoc nie oznacza zastępowania aktywności dziecka. Niby prosto. Jeśli dziecko nie dokłada minimum starań np. samo nie pracuje, lub wyłącznie na pół etatu, nie chcę się rozwijać, nie mamy do czynienia z pomocą lecz pasożytowaniem. Powiedzmy to sobie bez owijania w bawełnę. Nie zamierzam (i Wam to odradzam) wspierać nikogo (nawet członków rodziny), którzy uważają, że coś im się należy, a sami leżą do góry brzuchem.
Zasada 2. Nie usuwamy pyłu spod nóg. Co mam na myśli? Nie spłacamy lekkomyślnie zaciągniętych długów, nie pomagamy w uniknięciu odpowiedzialności za lekkomyślność i bezmyślność. Nie załatwiamy pracy, której potomek się nie nadaje z powodu braku kwalifikacji i chęci. Coś jak wspomaganie alkoholika, żeby w spokoju pił. Żadna pomoc, a wręcz szkodzenie.
Zasada 3. Pomagamy w miarę możliwości. Tu dochodzimy do sedna z pytaniem o mieszkanie. 70-latek zastępujący o pokolenie młodszych w zarabianiu na dach nad głową? Zupełnie wyjątkowo, gdy ma spore możliwości i zdrowie. W praktyce – niezmiernie rzadki przypadek (ojciec – profesor medycyny, pisarz – a dziecko zatrudnione w bibliotece). Oddanie całych oszczędności – bez sensu, gdy przyjdą trudne dni, kto zapłaci za leczenie? Pójdziemy na żebry, poprosimy o czyjąś łaskę? Podobnie, uznaję emerytkę do dzieci, żeby pomóc przy wnukach na odległość 300 km, zostawienie własnego męża (a kto wie, czy nie schorowanych rodziców), gnieżdżenie się w kuchni młodych, za przekroczenie takiej miary rozsądku.
Zasada 4. Zaspokajamy realne potrzeby. Nauka dzieci nią jest, zajęcia dodatkowe, drogie leczenie, ale już buty za 2000 zł – nie. Tak samo wielki dom dla pary z jednym dzieckiem. Jeśli „młody” (a mówimy o 40-50-latkach) chce takich ponadstandardowych atrakcji – niech na nie zarobi, a nie szpanuje tatusiem. Proste. Często umiar traci babcia lub matka, bo synek czy wnusio potrzebuje. Zapożyczy się na outfit, auto, telefon, a potem oszczędza na lekach z marnej emeryturki. Nie róbmy tak. To wręcz szkodliwe.
Opisane wyżej 4 zasady pozwalają nam spojrzeć realnie. Nikt nie wymaga od emerytki-nauczycielki dokładania się do mieszkania, ale już lekarz, wybierający trzecią w roku wycieczkę w tropiki zamiast odłożenia, choćby na kawalerkę dziecku, przegina w drugą stronę, okazując się egoistą.
Osobiście założyłem sobie (i zrealizowałem pomysł), każdy z moich synów dostanie mieszkanie (wg dzisiejszej wyceny warte ok. 400 tys. zł czyli 2 pokoje) w chwili, gdy uzyska stałe źródło utrzymania. Do tego pierwsze auto. Opłacam naukę. Kiedy przyjdzie czas, pomogę przy wnukach. Natomiast nie planuję budowania młodzieży domów, kosztem własnej emerytury. Nie zamierzam fundować egzotycznych wyjazdów, nowych samochodów itp. a dołożyłbym do studiów podyplomowych czy zabiegu zdrowotnego (czyli przeszczep włosów – nie, a prywatna operacja zatok – tak).
I tak dostana bardzo dobre wyposazenie na start.
Glupich komentarzy nie czytajcie:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/europejski-rejestr-aktywow-czy-bruksela-stworzy-centralny-system-sledzenia-majatku
Do 18.03. Taki pomysł, nawet na poziomie krajowym, wygląda strasznie. Co to jest dzisiaj 200k Euro? Będą ogromne protesty, jeśli spróbują wprowadzić, ponieważ w takiej sytuacji obywatel staje się bezradny. Wróci popularność banków ziemskich.
Oczywiscie.
Ja to odbieram jako kolejny krok do kontrolowania obywatela,a byc moze tez do zabrania mu dobytku.Oczywiscie nie od razu i pod roznymi pretekstami-chocby za niezaplacone a wprowadzone rozne drakonskie podatki.Przeciez moga wprowadzic co im sie zywnie podoba.Albo powiedza,ze nie ma kasy i trzeba zajac np. czesc wkladow w bankach-juz sie zdarzaly takie sytuacje.
…ws protestow-rolnicy protestowali pare miesiecy i co? Zero.Musialby byc strajk generalny w calym kraju,Z dnia na dzien cala Polska staje.Nie ma towarow w sklepach (tzn.koncza sie w ciagu kilku dni), paliwa, pradu bo elektrownie tez, kolej nie jezdzi, tramwaje itd.Moze wtedy by pomoglo.
Do 21.08. Protesty będą w całej UE, bo tylko polskie nic nie dadzą (prawo unijne). Drugie ACTA.
Do 21.06. Już teraz są takie możliwości, US ma łatwy podgląd wszelkich Twoich aktywów (na zapytanie) i w razie, gdy jesteś dłużnikiem (egzekucja, zabezpieczenie). Wszystkie akty notarialne wędrują od 2019 r. w system. Tak to teraz działa. Nowość polega na tym, że rejestr byłby centralny, i cholera wie kto (czyli wszystkie służby państwowe i ponadpaństwowe) miałby do niego dostęp.
Tak, ale Bruksela chce, zeby zglaszac nawet zloto, gotowke, antyki, i inne wartosciowe ruchomosci. Oczywiscie tylko idiota to zglosi, ale idioci tez sa w UE.
Do 20.42. To ludzie znowu zaczną trzymać w domu. Pamiętam opowieści z czasów komuny, niby waluta/złoto nielegalne, a powszechnie w obrocie. Wystarczyło nie kupować nic grubego w PEWEX-ie. Natomiast powód (przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy) zupełnie fałszywy. Taka ewidencja właśnie uruchomi czarny rynek.
Do 6.09: jasne,ze bedzie czarny rynek i ludzie pochowaja,ale geniusze nasi i unijni tego nie wiedza. Nasi chociaz powinni pamietac stare czasy i to wiedziec.
Tak,za komuny jak sie nie wychylalo z dolrami czy zlotem, aparat dawal spokoj.Moj dziadek od strony taty (przedwojenny dr prawa, dyrektor firmy naftowej Malopolska w Krosnie do 1939) ze swoja znajoma handlowali zlotem, bo nic innego sie wtedy nie oplacalo. Dziadek w 1947 zalozyl nawet spolke majaca handlowac narzedziami (przed wojna poza praca w korpo Malopolska tez mial udzialy w kilku firmach i aktywnie dla nich pracowal), ale kiedy zobaczyl jak komunisci podchodza do prywatnych przedsiewziec, odpuscil.
Do 15.35. Mój sąsiad kiedyś opowiadał, zapamiętaną z dzieciństwa scenę. UB-cja wchodzi do domu, a tam w dwóch nogach starego, zniszczonego stołu wydrążone tunele i pochowane złote rublówki. Za dolary dało się kupić wszystko. Oczywiście, nikt nie chce powrotu tamtych czasów, ale nie wierzę ani w masowe kontrole, ani w podawanie prawdy.
Do 7.38: tamte czasy juz troche wracaja, tyle, ze unowoczesnione i zinformatyzowane.
Poruszony ważny temat. Od siebie dodam, że sporo pomaga mi ojciec na emeryturze (70l), ale nie finansowo (mam 35l i całkiem dobre dochody w IT), a doświadczeniem, np przy naprawie auta (ja robię, on podpowiada) czy sprawach urzędowych, gdzie trzeba załatwić coś w godzinach pracy. Ja mam z tej pomocy sporo pożytku, a i ojciec, całkiem jeszcze sprawny człowiek, który nie potrafi usiedzieć na miejscu, satysfakcję, że nadal jest potrzebny.
Dlatego pisałem o pomocy materialnej. Zwykła, rodzinna nie była przedmiotem rozważań, jako oczywista. Wiadomo, każdy ma inne predyspozycje. Rodzice pomagają dzieciom, a dzieci – rodzicom.
Do tego, dzisiaj nastąpiła polaryzacja sił życiowych siedemdziesięciolatków. Niektórzy są jeszcze pełni pary, jak piszesz, nie potrafią usiedzieć na miejscu, inni stracili zdrowie i tylko w domu za piecem. Ojciec kumpla pomaga mu w firmie, regularnie jeżdżąc po Polsce, a za to dostaje pełną finansową opiekę syna (znacznie ponad standard np. kupił mu w salonie nowego Land Cruisera, wyremontował cały dom). Babcie zwyczajowo gotują, pomogą przy wnukach. A znam też przypadek, że siedemdziesięciolatek już tylko w domu, albo wręcz leży (moich dwóch starszych kolegów z pracy: jeden zmarł w wieku 72 lat, przez ostatnie 2 w łóżku, drugi 65 lat – poważna nadwaga i wyczynowy sport w młodości, więc porusza się tylko salon-kuchnia-łazienka-sypialnia, po schodach już nie wyjdzie).
Hm-nie zwebym sie chwalil 🙂 – moje 58 lat to marsz 19-20 km dziennie (tzn.nie stale,ale ostatnio auto w warsztacie i sporo chodze).
Ten kolega chyba sie zapuscil albo moze chory? Tn. nie tylko nadwaga ale tez jakas choroba.Moj tata w wieku 62 byl calowicie sprawny, rower na dlugie dystanse.65 to jeszcze troche za wczesnie na takie problemy.Moze geny?
20.26. Jak go poznałem to ważył pewnie ze 170 kg przy wzroście prawie 1.90 w wieku 40 lat. Potem koło 60-tki siadły mu kolana (waga+wyczynowy sport w młodości) i tak już zostało, bo długo leżał po operacji stawów biodrowych. Kolan już nie zrobił, a przy takiej wadze, no cóż, zdrowemu ciężko.
Ja pier…., 80 kg nadwagi, katastrofa.Znam jednego dwumetrowca, wazy tez 170, kierowca tira w UK. Wiek pod 50, ale sprawny.Widocznie rozne geny .
Kumpel pod 50-tkę też był sprawny, razem pracowaliśmy – chodził 3 km codziennie do biura. Kolana sypnęły się mu dekadę później. Próbował coś z tym zrobić, ale nie wyszło i generalnie – kaleka. Przy takiej wadze – do przewidzenia, bo nałożył się jeszcze wyczynowy sport (nabiegi, skoki – grał w kosza w I lidze). Mam klienta – olbrzym 2,08, kawał chłopa i mój równolatek, już walczy z kolanami i kręgosłupem (też były koszykarz). Schudnąć to sobie można rowerkiem 15 kg, a tu – maksymalna waga na sprzęt amerykański – 130 kg. Chodzeniem guzik zrzucisz. Mnie pokazuje 500 kcal przy 10 tys. kroków – jak chodzę pół dnia, bo coś załatwiam mam na liczniku 20k, czyli 15 km – ok. 3 godziny łażenia. Dla człowieka z bolącymi kolanami – nieosiągalne. Zostaje ostry reżim kaloryczny, albo dieta cud. Faceci w moim otoczeniu działają na keto i pozrzucali sporo, ale znowu „sporo” to 10-15 kg, a nie 80 kg.
Do 14.00: tak, moja zona tez mi trzyma diete.I faktycznie nigdy nie zrzucalem wiecej niz jakies 10kg.
Biedni ludzie – na kolana moze jest jakis sposob? Moja byla zona operowala sobie biodro w chyba 2004 roku w Carolina Medical Center w Warzawie, tam lecza sportowcow.Zrobili metalowe wstawki do biodra-wtedy nowatorska metoda-za 10k euro.Od tamtej pory zapomniala,ze ma biodro.Kolana tam tez leczą.
Do 15.29. Wszczepia się endoprotezę. Tylko jeśli trzeba ich zrobić 4 (2 biodra + 2 kolana), po każdej trzeba odczekać, a i przy takiej wadze nic nie będzie wieczne.
Do 7.35: W Carolina chodzi, ze niekoniecznie wszczepiaja endoproteze, tylko (o ile stan stawu na to pozwala) wlasnie te metalowe nakladki na glowke kosci udowej i na lozysko w drugiej kosci gdzie ta glowka pracuje(nie umiem tego lepiej opisac a ortopeda niestety nie jestem 🙂
), i to zalatwia sprawe.
Ja też nie jestem ortopedą. Przypuszczam, że problem mógł też leżeć w ogólnym stanie pacjenta (jednak operowanie kogoś, kto ma tyle tłuszczu, zwiększa ryzyko np. znieczulenia).
Do 9.22: moze zasugeruj temu znajomemu Caroline? Moze nie slyszal? kto wie , moze mu pomoga.Fakt,z taka waga moze byc problem, ale co szkodzi chociaz spytac.Tam wlasnie zajmuja sie trudnymi przypadkami.
Tak zrobię, powiem mu
Chwilowa panika czy poczatek krachu jak w 29?
https://biznes.interia.pl/waluty/aktualnosci/news-sadny-dzien-na-rynkach-co-z-kursem-zlotego,nId,7751273
…jesli gielda wyprzedza gospodarke o 6 do 12 miesiecy (choc ta zasada moze juz nie dzialac bo wszysiko jest popieprzone) – to wnioski nasuwaja sie same.
Do 20.18. W mojej ocenie na pewno jakaś korekta. Akcje generalnie były już przewartościowane.
Budowa prostej chatki z bali nawet bez znajomosci zaciosow, tylko na proste polaczenia i na gwozdzie, nie stanowi problemu nawet dla poczatkujacego:
Do 22.42. To jakiś ruski buduje w tajdze. Taki musiał być dom Thoreau nad stawem Walden. Dzisiaj, u nas, przy takiej technologii byłoby strasznie drogo, a tam drewna pod dostatkiem. Oglądałem podobny w naszych warunkach i rekomendowano dwie inne rzeczy:
1) użycie pneumatycznej gwoździarki oraz gwoździ skrętnych (takich jakby pofalowanych),
2) drewno strugane, zabezpieczone, no i oczywiście okorowane – w systemie szkieletowym.
Pierwsze tłumaczono skróceniem czasu pracy i lepszym trzymaniem połączeń niż na gwoździe gładkie. Drugie – bezpieczeństwem i znacznie mniejszym zużyciem materiału oraz możliwością skutecznego ocieplenia.
Tak, gwozdzie skretne sa troche podobne do wkretow, trzymaja lepiej niz zwykłe.Gwozdziarka ulatwia robote, ale bez pradu problem.
I oczywiscie drewno strugane i pociagniete chocby zwyklym Fobosem dluzej wytrzyma.
I gwozdzie skretne i Fobos mogl zabrac ze soba 🙂
Ale jemu chyba nie zalezalo na dlugoletnim uzytkowaniu tego szalasu.
Poza tym – Rassija. Myślisz, że taki gość w lesie ma gwoździarkę (i agregat do jej napędzenia), jak pralki kradli? Drzewa dużo, czasu dużo, najwyżej zbuduje się drugie.
No pewnie.Gwozdziarke moze widzial w reklamie.
https://rumble.com/v59gd5p-czy-hologramy-zostana-wykorzystane-do-sfaszowania-powrotu-jezusa-polski-lek.html
Zgraja przekupnych staruchow chce nam zrobic armagedon:
https://rumble.com/v59frub-ewangeliccy-syjonici-wpychaj-wiat-w-armagedon-polski-lektor.html
Jak zobaczyłem zbitkę „ewangeliccy syjoniści” – wybuchnąłem śmiechem. Czegoż to ludzie nie wymyślą w roku wyborczym. Od lat wiadomo, że Izrael popełnia zbrodnie na Palestyńczykach, wyrzuca ich z domów, a USA nadal dostarczają mu uzbrojenia. Dlaczego? Dobre pytanie. Kilkadziesiąt lat temu szef CIA tak mówił o krwawym tyranie z Nikaragui – „S…syn, ale nasz”. Ot i cała polityka amerykańska. Izrael kupuje mnóstwo sprzętu, korzysta z amerykańskich firm, więc głównie republikanie (właśnie mocno religijni i tradycyjni) jak i w mniejszym stopniu – demokraci, zamykają oczy. Dlatego łudzenie się, że Trump nas obroni, o ile nie będzie widział interesu, uważam za mrzonkę.
Na pewno.Wrzucam rozne, ktore byc moze kogos zainteresuja, ale moge przestac wrzucac.
…USA reprezentowane in spe przez Trumpa ma interes-jestesmy pierwsza zapora dla parcia Rosji na zachod.
Oby kierował się interesami.
Kiedys deklarowal silna sympatie dla Polski (przemowienie pod pomnikiem Powstancow w Warszawie).Podziwial nasza niezlomnosc. Fakt, ta cecha na tle leniwych Amerykanow moze byc dla niego interesujaca i godna podziwu.
Oby to wszystko spowodowalo,ze jego wybor bedzie dla nas korzystny.
Dziękuję za ten wpis.
To ja dziękuję za czytanie i komentarze.