Problem mieszkaniowy w Wielkiej Brytanii oczami polskiego naukowca.

Przyzwyczailiśmy się już do rytualnego narzekania na nasz rynek nieruchomości. Wynajem drogi, kredyt drogi, mieszkania drogie. Czy jest coś małego? Tak, zdolność kredytowa. Wielka Brytania zdaje się mówić – potrzymaj mi piwo. Szczegóły w linku https://www.onet.pl/informacje/krowoderskapl/w-brytania-doprowadzila-do-katastrofy-mieszkaniowej-idziemy-jej-sladem/fkxxp9y,30bc1058

Dla wszystkich, którym nie chce się czytać, poniżej główne tezy wywiadu. Myśl przewodnia – żadnych dopłat rządu.

Na wyspach istnieje kult – landlordów. Powoli nawet „Landlordów”, bo słowo to wymawia się z szacunkiem, podobnie jak nad Wisłą „Właściciel”. Landlord, czyli wynajmujący, ktoś kto dumnie dzierży tytuł własności do mieszkania. Większość ludzi mieszka mieszka w wynajętym, tak jak u nas u osób prywatnych (brak funduszy, podobnych do niemieckich). W efekcie rosną czynsze i ceny nieruchomości. Jak bardzo? Tu pada przykład.

Cena mieszkania = 16-letnie przeciętne pobory. To tak, jakby w statystycznym polskim mieście (np. moim) lokal o powierzchni 50 m2 kosztował 1.150.000 zł. Jeszcze 20 lat temu wystarczała 6-krotność rocznej pensji. Stopniowo stało się prawie 3 razy drożej (relatywnie, nominalnie skok był jeszcze większy). Te informacje pokazują skale problemu. Rozmówca (tytułowy polski naukowiec) szokuje informacją, że zarabiającego 50 tys. funtów profesora akademickiego, nie stać dzisiaj na samodzielny zakup. Nawet w kredycie. A przyczyny?

Generalnie, trzy.

Pierwsza – niekontrolowana imigracja. Najpierw mieszkańcy byłych kolonii, potem nowe narody UE, teraz znowu kolorowi. U nas zaczyna wyglądać podobnie – Ukraińcy (wiadomo, wojna), ale coraz więcej studentów, pracowników z Azji czy Afryki.

Druga – brak mieszkań komunalnych. W Albionie sprywatyzowała je chwalona przez wielu Żelazna Lady. Rynek zaś pompował ceny.

Trzecia – dopłaty rządowe. U nas dopłaca się do zakupu (nowe projekty rządu i opozycji), w Wielkiej Brytanii do czynszów. A ceny rosną, pompowane dopłatami, za które płacimy wszyscy.

Czy naukowiec proponuje jakiś lek? Tak – komunalne mieszkania dostępne dla wszystkich. Czyli nie dla najbiedniejszych, bo tworzą się getta, ale dla każdego, poza warstwą najbogatszych. Ot, coś w rodzaju Mieszkania+, tylko lepiej. Państwo dopłaca nie pojedynczym osobom lecz samorządom. Wzorzec wiedeński lub duński, o którym tak wiele się mówi. Czy to ma sens nad Wisłą?

Przykład Mieszkania+, galopujące czynsze w pojedynczych blokach, wydają się przeczyć tezie o możliwym budownictwie komunalnym. To pozory. Głównym problemem jest efekt skali. W gminnych spółkach Mieszkania+ muszą utrzymywać bandę pociotów. 60 mieszkań pracuje na prezesa, księgową itp. Można całkiem inaczej. Za pożyczone od rządu pieniądze (lepiej wydać na mieszkania, niż na kolejne etaty w KPRM) buduje się nie jeden, lecz 20 bloków. Nie 20 lecz 1200 mieszkań. Koszty zarządu rozkładają się. I teraz szczegóły. Skoro średni koszt budowy wynosi 5000 zł/m2 PUM plus działka (którą samorząd często już ma i może wnieść aportem do spółki) budowa bloku z 60 mieszkaniami po 50 m2 kosztować będzie 15 mln zł. Proponując sensowne, kompromisowe, czynsze 1200 zł/mieszkanie (rynkowo dwa razy więcej) + opłaty i 3 zł/m2 eksploatacyjnego, miesięcznie zbieramy 72 tys. zł, a rocznie 864 tys zł, czyli nieco ponad 5% kwoty pożyczki. Po 20 latach samorząd ma więc spłaconą należność wobec państwa (bez odsetek) i … zaczyna zarabiać. Gdzie leży problem? W wydolności struktur. Obawiam się, że dzisiaj, nasze władze nie są gotowe na szybkie ( w kilka lat) wzniesienie np. 100 bloków w samej Warszawie. Władza centralna dałaby swoim (czyli mieszkania powstałyby np. w Chełmie, który się wyludnia), mieszkania przyznawaliby swoim lub „po uważaniu”, `a ich budowa – fuszerka z czasów PRL. Ale jaką mamy alternatywę? Może prywatne spółki z nieoprocentowanymi pożyczkami? Albo zwolnienia z podatków (jak w trakcie przedwojennego boomu)? Prawo do emitowania obligacji przez spółki budowlane, gdzie część odsetek gwarantowałby rząd?

26 komentarzy do “Problem mieszkaniowy w Wielkiej Brytanii oczami polskiego naukowca.”

  1. A może po prostu tylko przestać dopłacać. Wynajmujący nie będą mogli windować cen powyżej poziomu jaki najemcy będą w stanie zapłacić.

    Autor jednak nie napisał jasno co uważa za główne zło. Ja jednak nie odebrałem tego że dopłaty tylko to ze mieszkania sprywatyzowano za Teacher i gdzieś w tle że państwo nie buduje nowych. Pisze że dopłaty do czynu windują ceny a le nie napisał jasno że może by po prostu ich zaniechać.

    1. Tam jest już nierozwiązywalny dylemat. Zaniechać dopłat teraz – znaczy skazać miliony na nędzę i bezdomność. Zostawić – trzeba dopłacać coraz więcej, co napędza spiralę. Podobnie będzie u nas z trzynastymi emeryturami, czternastkami. Generują gigantyczne, bezsensowne wydatki (i wysokie podatki). Zabrać – wielu pogrążymy w nędzy. Już teraz emeryci pracują, bo nie stać ich na bezczynność.
      W WB źródłem problemów było oczywiście sprywatyzowanie mieszkań komunalnych i przystopowanie budowy nowych. Potem próbowano ze skutkami walczyć przy pomocy dopłat.
      Wczoraj rozmawiałem z moim bratem, mieszkającym w Londynie, na ten temat. Miasto ma kilka stref, rozchodzących się od ścisłego centrum (I -sza strefa). Tam drogie są nie tylko mieszkania, ale i parkingi, 3-4 razy więcej kosztuje proste żarcie. Z kolei, nawet dalej (brat mieszka w trzeciej strefie), czynsz to 1400 funtów. Przy czym takie mieszkanie kosztuje kilkaset tysięcy funtów. Różnica w cenie pomiędzy drugą, a trzecią strefą jest ogromna (+60%). Pensja minimalna to 1500 GBP, a średnia ok. 2500 GBP, więc faktycznie, wielu ludzi nie jest w stanie poradzić sobie z podstawowymi rachunkami. Dlatego państwo interweniuje, czym pogarsza sytuację.

      1. Dodam że mój kuzyn wyjechał z żoną i dzieckiem do GB. Mieszkam tam pewnie z 10-15 lat. Urodziło im się tam dalszych 2 dzieci. I parę lat temu dostał mieszkanie jak rozumiem komunalne, więc te mieszkania tam też s jednak są. [Mieszka w Walii]

        1. Jakieś pewnie są nawet w Londynie. Przy czym w stosunku do potrzeb to kropla w morzu. Napływ emigrantów, zmiana struktury rodzin wywołały wielki popyt zaspokajany przez landlordów, bo państwo abdykowało.

  2. Jak slysze „panstwowa budowa, doplaty rzadowe” to zaraz mam skojarzenia „uklady, lapowki, zlodziejstwo”.
    Choc oczywiscie moge sie mylic 🙂

  3. …czytalem niedawno, ze Anglicy kupuja w PL tanie domy na wsi, glownie emeryci. Taniej niz tam i nie ma jak na razie kolorowych.

    1. No właśnie, emeryci. Ta grupa jak najbardziej. Ale na wsi nie ma pracy. Młody chce mieszkać tam, gdzie pracuje i wybiera Londyn. Czasami ma to uzasadnienie w wysokości pensji, czasem nie.
      Tak samo jest w Polsce. W moim województwie kupisz małe mieszkanie za 60 tys. w popegeerowskim bloku. W głównym mieście 180 tys. zł jest dolną granicą (kiepska dzielnica – kawalerka 20m2). Jeśli zwiększymy potrzeby do 3 pokoi, robi się 120 do 300. I pojawia pytanie, czy lepiej płacić ratę 1800 zł więcej raty, czy lepiej zarabiać, mieć perspektywę zmiany, dobrą szkołę dla dzieci? Dla jednych takie kwoty podwyżki (1800 zł netto daje ok. 2700 zł brutto) wydają się niewyobrażalne, dla innych – jak najbardziej możliwe.

      1. Mozna kupic kawalerke za 60k i dojezdzac.
        A 3pok, za 120 to bardzo tanio.

        Sa rozne rozwiazania, tylko trzeba chciec je dostrzec i nie dzialac po najmniejszej linii oporu schematem.A wiekszosc tak woli .

        1. To są ceny z lokalizacji przy granicy z Ukrainą, 150 km do dużego miasta. Dojazd nawet w lecie minimum 2 godziny.
          Natomiast da się tam robić biznes.

    1. …OM-to nie chodzi o Ciebie i Twoje auto, po prostu naplywaja info o eksploatacji elektrykow, a ze nowe urzadzenia i jeszcze malo znane, to wstawiam.

    1. Nie jestem elektrykiem, więc nie chcę się wymądrzać. Statystyki znam pobieżnie, ale podobno prawdopodobieństwo zapłonu samochodu elektrycznego jest niższe niż spalinówki. Teraz nagłaśnia się takie przypadki, bo faktycznie pożar wygląda spektakularnie i trwa długo.

      1. Tez nie jestem elektrykiem, na pewno na wypadki wplyw ma niewlasciwa obsluga.Wielu ludzi uwaza,ze ma wsiasc i jechac i maja gdzies , zeby czasem choc zagladnac tu i tam.
        Naglasnianie-zgoda.

  4. Gdyby poprzez skalę można było obniżyć koszty to nie byłoby wspólnot mieszkaniowych składających się np. z kilkunastu mieszkań 🙂

    1. Tylko wspólnota nie ma płatnego zarządu, księgowej na etacie i pracowników, a taka spółka już tak. I gdyby wybudowała 15 bloków, koszt zarządu rozłożyłby się.

    2. To nie do konca tak dziala. Sa ludzie, ktozy nie kieruja sie calkowicie rachunkiem ekonomicznym ( i slusznie bo na swiecie byliby sami ksiegowi), niektorzy wola np. kameralne osiedle czy nawet blok bez wielu sasiadow.I tacy wola wiecej zaplacic i miec wiecej spokoju.Tzn. maja spokojniejsze otoczenie.A przynajmniej takim sie wydaje,bo za rok-dwa obok moze wyrosnac co innego i czar pryska.

    3. Wojtek-z zycia wziete w/s wyzszej ceny za tzw, spokoj: przed covid-sciema skonczylismy plombe w Krakowie na Rakowickiej, ktorej glowne okna wychodzily na – cmentarz 🙂 Wieszilu bylo chetnych na zakupmieszkan? 🙂 wszystko sprzedali na pniu przed koncem budowy, chyba 16 mieszkan po 35m2 (kuchnia,lazienka, pokoj, ceny wtedy chyba po 12k zl/m2) plus silownia w piwnicy, maly budyneczek wielkosci kamienicy.

  5. Schron. W sytuacji kiedy schronow spelniajacych wymagania w PL jest na 300k ludzi, reszta to tzw. ukrycia (czyli np.zwykle piwnice), mozna myslec o wlasnym schronie.
    Pierwsza z brzegu info o schronie podaje cene z instalacjami 9ale bez wyposazenia np,agregatu, zbiornika na wode) za 30m2 schron na 200k zl.
    https://businessinsider.com.pl/lifestyle/przydomowe-schrony-zyskuja-na-popularnosci-ile-to-kosztuje

    Tymczasem wykonanie takiej piwnicy czy szamba (bo schron to konstrukcjnie taki podziemny zbiornik, grubosci scian i stropu podobne) jest o wiele mniejszy. Np. zbiornik na szambo o pow. okolo 8m2, zlozony z 4 polaczonych komoe co w sumie da 32m2, to koszt okolo 20k zl.Plus wykop,montaz,zasyp – robota sprzetu powiedzmy 5k zl (raczej za duzo).Instalacje-nie wiem co dokladnie,ale nie powinno byc wiecej niz moze kolejne 20k i tez pewnie za duzo.Mamy razem 45k.
    Zalozmy,ze w ofercie z ogloszenia dojdzie jeszcze projekt konstrukcyjny za liczmy 5k.
    Skad roznica w cenie?
    Wykonanie konstrukcji w terenie jest zawsze drozsze niz prefabrykacja (gotowy zbiornik na szambo),ale nie az o tyle.

    1. …moze jeszcze i powinna dojsc cena szczelnego zamkniecia schronu (właz), ale chyba nie kosztuje ponad 100k (uwzgledniajac zysk firmy z tych 200k na poziomie okolo 25%).

    2. Wykonanie piwnicy w standardzie schronu znowu stanie się modne. Żelbet zamiast ściany z pustaka. Przy ataku chemicznym/skażeniu problemem może okazać się instalacja wentylacyjna. To pewnie będzie drogie. No i w domu często biegnie rura gazowa, więc dobrze zrobić odcięcie przy wejściu na działkę. Trafiona pociskiem wywoła wybuch gazu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *