Nie będziesz miał mieszkania i będziesz szczęśliwy. O bzdurach z pewnego wywiadu.

W internetowym dodatku Onetu – noizz.pl ukazał się taki artykuł: https://noizz.pl/spoleczenstwo/czy-kredyty-mieszkaniowe-sa-za-drogie-25-latek-nie-powinien-byc-w-stanie-go-wziac/s7cbltr . Już tytuł mówi wszystko – 25-latek nie powinien móc dostać kredytu mieszkaniowego. Pomijając oczywistą niezgodność z prawem (dyskryminacja), niemożliwość realizacji takiego postulatu (to weźmie go na siebie ojciec), wywiad z szefem Fundacji Rynku Najmu wpisuje się w pewien trend, powiązany z radykalnymi bogaczami, chcącymi zlikwidować klasę średnią. Ale po kolei.

Zacznijmy od rozmówcy. Tomasz Bojęć, wiceprezes Fundacji, to nie żaden ekspert, ale jak piszą o nim: https://crido.pl/people/tomasz-bojec/ „Architekt i strateg wizerunkowy. Wcześniej dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem w prasie codziennej, lifestylowej i branżowej. Specjalista w obszarze wpływu ekonomii współdzielenia na rynek nieruchomości, w szczególności w przestrzeniach pracy i usług. Współzałożyciel firmy think co. – real estate research lab, która specjalizuje się w programowaniu inwestycji. Poprzez autorskie metody analityczno-projektowe firma doradza jak tworzyć budynki i przestrzenie, które lepiej odpowiedzą na potrzeby użytkowników, jednocześnie osiągając wyższe zwroty inwestycyjne.” Krótko – działacz i propagator idei (za cudze pieniądze – fundacje), a nie ekonomista, prawnik-praktyk czy choćby człowiek, który dla lokatorów coś zrobił (można wkurzać się na Piotra Ikonowicza, ale dorobku w branży najmu nikt mu nie zabierze). Prezes fundacji kolejny specjalista od „mixed-use” – https://pl.linkedin.com/in/chimczak

Teraz sama fundacja. Jej rada programowa to mieszanina lewicowo-prawicowego „saloniku”. Od działaczki miejskiej Joanny Erbel przez byłego współpracownika Banku Światowego Adama Czerniaka,grupę socjologów, którzy tworzą prawo, aż po współautorkę ustawy o finansach publicznych za pierwszych rządów PiS. Całość widzicie tutaj: https://ryneknajmu.org/rada-fundacji/. Klasyczni lobbyści projektu „wynajmuj zamiast kupować”. Ciekawy jestem jak weszli w posiadanie własnych mieszkań, a może nadal siedzą na wynajmie? Ale dosyć osobistych wycieczek, wracamy do wywiadu.

Tez jest kilka – wszystkie fałszywe.

Pierwsza w formie pytania do dziennikarza (dziwny zwyczaj, raczej jest odwrotnie) „Czy Pani uważa, że jest to normalne, aby dwudziestokilkulatek mógł sobie kupić mieszkanie?” Nic nie ściemniam, naprawdę tak napisali. No otóż „strategu wizerunkowy”, tak jest to normalne. Chcesz tego zakazać? W Polsce, póki co, każdy kto ma pieniądze może pójść do notariusza i podpisać umowę kupna mieszkania, ba (aż strach przyznać) może nawet kupić dom albo jak znany mi (obecnie trzydziestolatek) podjąć decyzję o jego budowie. Aż strach się przyznać w takim towarzystwie, że w zeszłym roku mieszkanie kupił mój dziewiętnastoletni syn a zaakceptował to sam wielki Urząd Skarbowy. Jak mawiał mentor jednej z członkiń Rady Fundacji przecież „jak ktoś ma pieniądze, to skądś je ma”. Młody ma prawo dostać kasę od rodziców albo zarobić ją. Da się to zrobić, jeśli nasza kariera zawodowa zacznie się od własnej firmy, programisty, księgowego, glazurnika, stolarza, a nawet serii wygranych w teleturnieju opartym na wiedzy. Jeśli chcemy być „działaczem ruchów miejskich”, „specjalistą w obszarze wpływu ekonomii współdzielenia na rynek nieruchomości” to faktycznie możemy mieć pewną trudność z gotówką. Widocznie za gadanie i stawianie kontrowersyjnych tez płacą obecnie gorzej niż za rzeczywistą pracę. Ale pocieszę, było państwo wynagradzające „działaczy” – nazywało się PRL. Właśnie powoli wraca.

Co więcej, w państwie mojej młodości (III RP), wielu obecnych pięćdziesięciolatków kupowało mieszkania przed 30-tką. Bez kredytu, bo wtedy mało kto mógł sobie na spłatę pozwolić. Moja koleżanka pojechała na saksy do Grecji, kumplowi dołożył się ojciec-profesor, niektórzy rodzice znajomych sprzedali pole. Proszę zapytać Donalda Tuska, Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego, którzy rządzili ostatnie 20 lat, dlaczego obecnie m2 mieszkania kosztuje 1,5 średniej pensji, a jeszcze 24 lata temu było to 0,9.

Druga teza „Na zachodzie to jest normalne, że młodzi ludzie mieszkania wynajmują i co więcej, robią to tak długo, aż poczują stabilizację — zarówno finansową, jak i życiową. Naszym problemem nie są więc wysokie ceny mieszkań, ponieważ one są w jakiś sposób uzasadnione: nie możemy oczekiwać, że ich ceny spadną, skoro koszty budowy z roku na rok są coraz większe.” stanowi pomieszanie liberalnego „wolny rynek ureguluje” z bałwochwalczym „na zachodzie to normalne”. Otóż, sytuacja na zachodzie nie wynika z wyborów ideologicznych, ale z dyktatu korporacji. Młodzi tam nie dokonują żadnego wyboru, zachwyceni ideą wynajmu, lecz (co za odkrycie dla Fundacji) często na mieszkanie ich nie stać. Pisałem o rynku we Francji -klitka 8 m2 (pokój z umywalką) w Paryżu kosztuje 80 tys. Euro . Tego chcecie? Pomimo skończonych studiów pan prezes nie rozumie (albo ukrywa to przed czytelnikami noizz.pl), że napędzanie najmu jest w interesie posiadaczy mieszkań czyli bogatych i korporacji, a nie w młodych. I piszę to jako właściciel nieruchomości.

Trzecia teza „Głównym problemem mieszkaniowym w Polsce jest przekonanie, że w okolicach trzydziestki należy mieć mieszkanie na własność. Za frustrację dzisiejszych 20- i 30-latków odpowiedzialni są ich rodzice, a nie deweloperzy. To rodzice od urodzenia wmawiają im, że mają całe życie zapieprzać, aby wziąć kredyt na mieszkanie, a potem strofują ich, aby jak najszybciej go spłacili. To oni są pierwszą grupą, która zmusza młodych ludzi do ograniczenia jakości życia na rzecz kredytu mieszkaniowego. Mówią im, że pomogą z wkładem własnym, ale pod warunkiem, że ci ograniczą wszelkie przyjemności — kawy na mieście, jedzenie w restauracjach, zagraniczne wyjazdy.”. Nie wiem, jakie rodziny zna pan prezes, ale chyba obracamy się w innej bańce. W mojej, rodzice nie namawiają młodych na kredyt, bo często sami go spłacają i wiedzą z czym to się wiąże. Oglądali „Plac Zbawiciela”, czytali „13. pieter” przeszli (lub obserwowali u znajomych) drogę frankowiczów od gehenny do euforii, i widzą co działo się w latach 2021-2022. A wkład własny? Społeczeństwo się rozwarstwia. Albo młodzi muszą na niego zarobić, albo dostają gotowe mieszkanie (po babci, od tatusia). Idąc tropem „salonowej lewicy” proponuję udać się na psychoterapię, bo widocznie gdzieś jest nieprzepracowany problem z opresyjnymi rodzicami, stąd przypisywanie im wszystkich win. Ewentualnie obserwujemy typową bolszewicką agitkę w stylu „starzy źli, młodzi biedni”. Nie wiem, czy warto w tym celu powoływać fundację.

Czwarta teza – „Nie powinniśmy dążyć przez całe życie do tego, aby kupić mieszkanie na kredyt, który będziemy spłacać przez 30 lat. Nie powinniśmy doprowadzać do sytuacji, gdy pracujemy tylko i wyłącznie na raty kredytu. W tym miejscu zastanówmy się, dlaczego Francuzi, Niemcy czy Szwajcarzy mają dobre życie? Dlaczego ludzie stamtąd podróżują w młodym wieku? Ano właśnie dlatego, że się nie zadłużają na pół życia, by mieć mieszkanie. Oni wolą je wynajmować.” Czy naprawdę można być wiceprezesem fundacji, aktywistą, dziennikarzem i cholera wiem kim jeszcze i gadać takie głupoty? Czy Szwajcarzy mają dobre życie bo wynajmują, czy dlatego że są bogatym państwem, nie przeszli komuny i wojen, namawiają do pracy, a tępią ideologię „dej”? Raczej to drugie. I największy błąd, dyskwalifikujący mniemanego specjalistę – przekonanie, jakoby właściciele „pracowali tylko i wyłącznie na raty kredytu” podczas gdy najemcy „mają dobre życie”. Otóż panie „ekspercie” z bożej łaski, weź wreszcie badania (w tym rentier.io, domiporty) i popatrz na liczby. WYNAJEM W POLSCE W DŁUGIM OKRESIE JEST DROŻSZY NIŻ KREDYT. Teraz mamy przejściowo (m.in. przez takich miejskich aktywistów jacy siedzą w fundacji, oraz korporację i drapieżne państwo) i nie na wszystkich rynkach, okres załamania tego trendu. W moim mieście 2 pokoje, 40 m2 kosztują 320 tys. zł (rata kredytu przy pewnym wkładzie – 2500 zł), a wynajem podobnego lokalu…. 2-2,5 tys. zł. Stąd dążenie do zakupu (pomijając ostatni rok) zamiast wynajmowania pozostaje jak najbardziej racjonalne. W końcu z czasem czynsze też rosną. Jeśli rodzic namawia dziecko, to kierując się doświadczeniem, gdyby nie kupili w 2001 za 1700 zł/m2, to w 2007 płaciliby 5000 zł, a dzisiaj 8000 zł/m2. W czasach mojej młodości wynajem mieszkania kosztował 700 zł, a teraz to 2,5 tys. zł. Kto w wieku 25 lat zaczął spłacać kredyt teraz ma śmieszną ratę w wysokości 600 zł. Wróćmy jednak do sedna. Nawet teraz najem pozostaje prawie tak samo drogi jak rata, więc gdzie tu korzyść ?Jasne, może warto faktycznie przeczekać kilka lat (za chwilę ceny zakupu mogą spaść), natomiast twierdzenie o rozsądnym wynajmie do 40-tki to bzdura.

Piąta teza „W związku z tym musimy zadbać o to, żeby młody człowiek czuł, że wynajmowanie mieszkania jest normalne i komfortowe. Powinien mieć też pewność, że nikt nie podniesie mu czynszu z dnia na dzień o 50 proc., tak jak to się stało u nas, gdy inflacja się rozpędziła i właściciele mieszkań, zamiast o kilkanaście procent, podnieśli czynsze o kilkadziesiąt. Mogli to zrobić, bo nie ma dzisiaj prawa, które by im na to nie pozwalało.Uważam, że państwo powinno wprowadzić ustawę, która zabraniałaby podnoszenia czynszu powyżej określonego poziomu, choćby procentowo w skali roku, tak by osoby wynajmujące miały poczucie bezpieczeństwa mieszkaniowego — tego, że nikt nie podniesie im czynszu ot tak, dzięki czemu nie będą musiały się szybko wyprowadzać do czegoś tańszego i zmieniać nagle swojego otoczenia.” Oj, tu mamy groch z kapustą. Najpierw socjalistyczne dążenie do zakazania właścicielom podnoszenia czynszu. Wiele razy z Janem na ten temat dyskutowaliśmy. Tu pan „ekspert”, dziwnie zapomina o Zachodzie. W kraju masowego najmu USA – takie prawo nie istnieje. We Francji – podobnie. W Niemczech, w ograniczonym zakresie. Wreszcie – rynek wbrew mrzonkom kato-socjalistów, nie znosi próżni, a efekty są często odwrotne od zamierzeń „szlachetnych duszyczek” – widzimy to obecnie w naszym kraju. Wprowadzając takie prawo mamy: jeszcze więcej pustostanów (bo ludzie nie mogąc podnosić czynszu, nie wynajmą), oraz większą niepewność najmu (umowy roczne, bo odnowienie umowy nie stanowi podwyżki). Krótko mówiąc, lek pogłębia chorobę, operacja się udała, tylko pacjent zmarł. I koło się zamyka- ponieważ najem nie daje stabilizacji, ludzie wybierają zakup. A rodzice wcale nie muszą ich do tego namawiać.

Teza szósta „Przed wzięciem kredytu powinniśmy mieć oszczędności, za które, gdyby coś się stało, przeżyjemy przez pół roku, płacąc wszystkie należne zobowiązania.” Niby się zgodzę, ale diabeł tkwi w półprawdzie. W Polsce wielu ludzi ma śmieszne oszczędności. Poduszkę bezpieczeństwa, w postaci 6m zarobków, garstka. I w przypadku najmu wcale nie jest lepiej. Lecisz na bruk jeszcze szybciej. Gorzej, najemcy mają te oszczędności na niskim poziomie. Czy działa tu zasada „Jesteś biedny, bo wynajmujesz”, czy „Wynajmujesz, bo jesteś biedny”, nie podejmę się rozstrzygać. Niemniej jednak, takie są fakty. I nie namawiam do zakupu właśnie w tym momencie, ale twierdzenia o czekaniu do 40-tki, włóżmy między bajki.

Siódma teza, w odpowiedzi na pytanie: „A co pan myśli o argumencie, że trzeba mieć swoje mieszkanie, by móc je zostawić dzieciom? Mam kontrargument: po co mam się zadłużać na 30 lat, aby kupić mieszkanie, skoro mam mieszkanie, które zostanie mi po rodzicach i też będę mógł zostawić je dzieciom?” Bez żartów. Jak liczna jest grupa, która „dostanie mieszkanie po rodzicach”? Większość ma rodzeństwo. I kiedy to spadkobranie nastąpi? Jak będziesz miał 50-70 lat. Zresztą, nawet w takiej sytuacji lepiej zostawić dzieciom dwa mieszkania (po sobie i rodzicach) niż jedno. Tak się buduje majątek pokoleń.

Eksperci od Schwaba o Sorosa, wymyślając koło na nowo, zapomnieli, że istnieje remedium na wysokie czynsze i niepewność najmu – tani wynajem komunalny. Wystarczy pojechać do Danii czy Wiednia. U nas tę ideę obrzydziło niestety skutecznie fiasko „Mieszkania+” czy TBS-ów. A prezes Bojęć? No cóż, ciszej nad jego opowieściami, osiągnął coś co wydawało się nierealne, w oderwaniu od realiów przebił samą Agatę Kołodziej.

36 komentarzy do “Nie będziesz miał mieszkania i będziesz szczęśliwy. O bzdurach z pewnego wywiadu.”

  1. Nic dodać. Komentarz idealnie trafiony w punkt.
    Oczywistym jest, że lepiej być właścicielem niż tylko czasowym posiadaczem. Właściciel jest niezależny do pewnego stopnia, ktoś kto ciągle coś krótko lub długoterminowo pożycza i wydaje na to 90-100% swoich zarobków jest całe życie zależny od korporacji. I o to chodzi w tym podejściu: wychować sobie ludzi, którzy będą pracować dla korporacji i wszystko wynajmować od korporacji ( mieszkanie, samochód, telefon, abonamenty).

    1. Dokładnie. To jest klasyczny pomysł „Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy”. Dorabia się do tego jakąś teorię, opowiadając bajki. Tani wynajem faktycznie jest potrzebny, ale jako opcja dla potrzebnych i gorzej płatnych zawodów. Korpo na spółkę z władzami robią z Polski kraj trudny do życia nawet dla dolnej części klasy średniej. Bo jeżeli w moim mieście średnia pensja wynosi ok. 4000 zł, metr mieszkania nowego (na peryferiach)+ koszty wykończenia 9000 zł (bliżej centrum – 12.000 zł), to
      kogo na to stać? I tak, zostaje wynajem lub…. życie na wsi.
      System działa jak wieś pańszczyźniana w I połowie XIX w., niby wolni, ale we wszystkim zależni od dworu. Tu będzie podobnie. Korpo daje owocowe czwartki, pana kanapkę, biurowiec z prestiżowym adresem itp. W zamian wymaga podległości, a szeregowemu pracownikowi płaci, tyle że ledwo starczy na jakieś mieszkanie, jedzenie, wakacje.

  2. haha, dobre 😀 Nie denerwuj sie, Noizz to skrajnie lewicowy portal . Pisza za co im zaplacili, ta fundacja to samo. Pewnie zaplacila Fundacja Batorego (Soros).Pieprza trzy po trzy, liczac,ze znajda glupszych od siebie, ktorzy im uwierza. Moze znajda,ale nie na tym blogu.
    Jak im Soros zaplaci, zeby pisali, ze Ziemia jest plaska, to tak napisza. I wlasnie dlatego sa tylko „prezesami” czy dzialaczami z Bozej łaski a nie fachowcami z praktyka, ktory nie musi sie prosic o zatrudnienie i o zaplate.
    Najlepszym miernikiem wlasciwego projektowania jest popyt na budynki na rynku a nie analizy wziete z kapelusza. Widac Bojęć (co to za nazwisko do cholery?chociaz moze lepsze niz np.Goldbaum) nie sprawdzil sie na rynku i dlatego robi wydumane analizy, nie majace nic wspolnego z realiami.

        1. Tak , i takiego komuniste szanuje, bo swoje odsiedzial za to co robi,i na Sybir nie wysyla a stara sie pomagac.

    1. …nie mam nic przeciwko Zydom, mam jednego w rodzinie dalszej a drugiego znam blisko, mam przeciwko ludziom dzialajacym na szkode .A sporo Zydow dzialalo i dziala na szkode.

    2. …pewnie pamietasz sprawe Lempart-okazalo sie potem, ze miala komornika, zaplacila jej gazeta wyborcza, a GW dostala pieniadze na ten cel od fundacji Batorego w kwocie 0,7mln zl.

      1. Lempart to działaczka, ale nie zdobyłaby popularności, gdyby nie temat, który podniosła. Wyrok TK, wydany pod dyktando partii i kleru zagotował wiele osób. Nic nowego – wystarczy przeczytać „Piekło kobiet” Twojego krajana Boya.

          1. …a co do zakazu aborcji uwazam,ze nie powinna byc zakazana bo to sprawa sumienia kazdego czlowieka, choc ja osobiscie gdyby mnie pytano aborcji np.u swojej zony bym nie chcial robic.Ale ktos inny moze uwazac inaczej.Panstwo nie jest od narzucania ludziom sposobu zycia,a za swoje czyny kazdy kiedys zaplaci.Na tym albo na tamtym swiecie.

          2. Z aborcją myślę podobnie, tylko słowo „sumienie”, jako typowe dla jednej religii (no właśnie, zna się ktoś: czy buddyzm, islam mówi o sumieniu?) zastąpiłbym „przekonaniami”. Widać to już na początku. Czy płód jest człowiekiem? Od kiedy jest? Od zapłodnienia? Odpowiedzi na te pytania (a mało, kto ma wystarczającą wiedzę biologiczną, więc właśnie „przekonania”) determinują resztę. I też nigdy nie namawiałbym do aborcji, ponieważ skutki urodzenia dziecka ponosi głównie kobieta, zwłaszcza w zakresie jakim właśnie zakazano – nieuleczalnie chorego, lub próbuje się zakazać – z przestępstwa. I tu widać słaby punkt ideologii TK. Ponieważ, o ile biskupi mogą bronić się własnymi przekonaniami, to już sędzia musi uargumentować swoje tezy. Skoro zatem płód jest człowiekiem od zapłodnienia, dlaczego człowieka w zależności od sposobu jego poczęcia (dobrowolne, gwałt, pedofilia) można zabić? I to zabić do pewnego momentu (kilka tygodni), a potem już nie?

          3. I przyznasz, że poza błędnymi rycerzami: Ikonowiczem i …. (no właśnie kim jeszcze?), większości chodzi o kasę. Ustawiają siebie i całą rodzinę.

    3. Ta fundacja to konglomerat od lewa do prawa. To nie są ludzie Sorosa lecz jakaś forpoczta funduszy mieszkaniowych. Dalej było pitolenie o dobrych deweloperach, którzy tylko czekają, żeby wynajmować za półdarmo rodzinom z dziećmi itp.

      1. Ja wiem, chodzilo mi,ze noizz pewnie dostal kase od Sorosa, oczywiscie nie bezposrednio.Za pisanie bzdur.A ta fundacja pewnie chetnie sie zgodzila na wywiad bo ma szanse na zaistnienie.Nikt inny poza noizz by nie sluchal i nie czytal tego „pieprzenia w bambus” (cytat z „Wzgorze Zlamanych Serc”). 🙂

        1. Właśnie problem polega na tym, że przytoczone tezy równie dobrze odnalazłyby się w gazetach bliskich obecnej władzy. Wbrew pozorom SLD/RAZEM poza kwestiami obyczajowymi niewiele dzieli od PiS. Odsetek wyborców Kwaśniewskiego głosujących na Kaczyńskiego jest tego najlepszym przykładem. Red. Sroczyński forsuje radykalny socjalizm w Gazecie dla elektoratu PO. I o ile pod niektórymi stwierdzeniami artykułu podpisałby się zarówno Ikonowicz jak i my (np. mieszkania są drogie w stosunku do zarobków), wnioski zupełnie od czapy (lepszy najem do 40-tki, wina rodziców, Szwajcarzy bogatsi od nas, bo wynajmują).
          Więc ja tu widzę nie tyle rękę Sorosa, lecz raczej interesy niemieckich funduszy mieszkaniowych (właścicielem noizz.pl jest RAS). Ktoś im wlazł w biznes pomysłem podatku od nabycia wielu mieszkań (który my też uważamy za głupi – z zupełnie innych względów), więc kontrują swoją idiotyczną wizją świata. A akurat noizz.pl dobiera argumenty dla własnej grupy wyznawców. Ponieważ czytają go młodzi, piszemy o wynajmie do 40-tki. W Naszym Dzienniku Rydzyk będzie bajał o sprzedaży mieszkania, wynajmowaniu (korzystaniu z życia) na emeryturze i bezsensie zostawiania dzieciom i wnukom. I pojawi się przykład Francuzów, Szwajcarów (Niemca Rydzyk nie przełknie), z ich systemem dożywocia (też coś o tym wspominałem, w jednym poście).

          1. Oczywiscie, wszystkie partie to to samo, moze poza Konfederacja.
            Pis, PO, SLD-wszyscy ida po robocie do baru sejmowego albo do Sowy i razem pija wodke.A Sowa potem sprzedaje ich nagrane rozmowy, hahaha 😀
            Łapowki tez razem biora, w zaleznosci od sytuacji,i dziela sie kasa. Podobnie jak na flmie „Kongresman” z Eddie Murphy.Pamietasz?tam bylo takie zdanie: „…to jak tu cos mozna zalatwic, skoro wszyscy biora lapowki?”. odpowiedz: „caly wic polega na tym,ze nic nie mozna zalatwic”.
            Nie doszukiwalbym sie tu nadzwyczajnych intelektualnych kombinacji.

    1. Za to jest artykul w kk.
      Rozumiem,ze jestes przeciw aborcji,ja tez, i w zasadzie aborcja to morderstwo.Ale sa problemy z umieszczeniem tego jako morderstwo w kk.Bo sa dywagacje czy to czlowiek czy tylko plod w zaleznosci od wieku plodu.

      1. Ale artykuł w kk, to nie jest żadna „kwestia sumienia” tylko narzucony przez sejmową większość pogląd na moralność. Jeszcze sto lat temu geja wsadzano do więzienia, nie uznawano rozwodów, a jedyny ślub to taki w kościele.
        I z praktycznego punktu widzenia aborcja nie jest morderstwem, bo nie można zamordować kogoś, kto nie obecnie jest zdolny do życia. Zresztą na morderstwo jest inny paragraf (kto zabija człowieka), a na aborcję inny (kto przerywa ciążę). Więc skoro potrzebne są oba przepisy, to w świetle kodeksu karnego płód nie jest jest człowiekiem.

    2. Jeśli za morderstwo uznamy pozbawienie kogoś życia z premedytacją, to także ocena może być względna. W naszej kulturze uznajemy za dopuszczalne np. zabijanie na wojnie, blisko nas (Rosja, Białoruś) mamy karę śmierci za kradzież. Czyli to jednak kwestia poglądów. Niektóre odmiany islamu dopuszczają morderstwo kobiety, która splamiła dobre imię rodziny (znaczy odeszła od narzuconego jej męża). Zabójstwo z premedytacją, ale w obronie koniecznej, także nie jest karane (ba, w ogóle nie jest przestępstwem).
      Podobnie z kradzieżą. Czy kradzież kłosów z pola, żeby nakarmić dziecko uważasz za naganne moralnie? W średniowieczu groziła za to czapa.
      To religia przekonuje przez lata (od małego), że tylko jej, i tylko obecna moralność, wyznaczona aktualnie przez katechizm powinna być uznana za jedyną i prawidłową. Tylko, że wtedy mamy do czynienia z praniem mózgów, a nie kwestią sumienia. Teraz kościoły chrześcijańskie opowiadają się przeciw karze śmierci, a jeszcze 100 lat wstecz uważały ją za coś oczywistego, nawet za pospolite przestępstwo (np. kradzież konia).

      1. Z tą wojną to całkiem trafne porównanie. Toczy się wojna ze swoją wielką propagandową machiną w której realnie giną ludzie. W tym wypadku są to głównie małe dzieci. W podbitych miastach; Nowym Jorku, Vermont , Illinois można bezkarnie zmasakrować bezimiennych obywateli w dowolnym momencie życia. Granicę tego szaleństwa stanowi jedynie odcięta pępowina. To jest zwyczajne zwyrodnienie, a nie żadna kwestia poglądów.

        1. Illinois-tylko Chicago jest niebieskie (dem), reszta stanu czerwona (rep).I glownie w Chicago sa wojny gangow ,strzelaniny.Poza ludzie zyja dosc spokojnie.

          1. No tak, ale wojny gangów, to chyba nie jest kwestia dopuszczalności prawnej, tylko ogólnego chaosu? Przecież mafia zawsze mordowała nie tylko dorosłych członków, ale całe rodziny. Wojny, niestety, istnieją w każdym ustroju. Walczyli ze sobą średniowieczni monarchowie. W trakcie wojen prowadzonych przez świętych królów wyrzynano całe miasta, podobnie w krucjatach (w tym pruskich, przeciwko naszym pobratymcom z Połabia).
            Nam się tylko wydawało, że to się wszystko odbędzie daleko, aż zaskoczyło nas tak blisko.

        2. Nie bardzo zrozumiałem. Chodzi o aborcję czy wojnę gangów? Aborcja „bezkarną masakrą bezimiennych obywateli w dowolnym momencie życia”? Płód obywatelem nigdy nie był i nie jest. Podmiotowość prawną i prawa obywatelskie (nawet w PL) nabywa się z chwilą urodzenia. Jeszcze raz powtórzę, wszelkie twierdzenia że płód jest człowiekiem, to właśnie kwestia poglądów, a nie obecnego stanu prawnego, bo człowiekiem stajemy się z chwilą (żywego) urodzenia. Dlatego wszelkie próby przesuwania tej granicy (i karania za aborcję jak za morderstwo) zaczynają się od pojęcia „za życiem”, a nie „za człowiekiem”. Przy czym pojęcie „za życiem” niesie niebezpieczeństwo radykalizacji drugiej strony i próby nadawania praw wszystkim żywym organizmom. Proliferzy w USA próbują narzucić swoje widzenie świata, nie tylko poprzez system prawny, ale niszczenie mienia klinik aborcyjnych, czy fizyczne atakowanie ginekologów. A ja cały czas staram się pokazać różne pomysły, światopoglądy, bo przekonanie, że dopuszczamy jeden sposób myślenia (w tej sytuacji radykalnie katolicki, częściowo protestancki i prawosławny) stanowi podstawę wszelkiej niewoli.
          I dlatego najbliższy jestem opinii, że pewien kompromis (znowu – nie w kwestii poglądów, bo tu go nie było i nie będzie) a w przepisach jest konieczny. Każdy żyje w jakiejś bańce. Dla Ciebie aborcja to „zwyrodnienie”, a dla wielu ludzi w Polsce reprezentując inne podejście, zdecydowało się wyjść na ulicę po wyroku TK. I dla swojego poglądu narażali się na pobicie przez policję. Rosja tylko czeka na takie tematy zastępcze, a nasza władza skrzętnie je podsuwa. Państwo powinno dbać, by kobiety nie musiały dokonywać aborcji poprzez ochronę przed gwałtem, pedofilią, badania genetyczne, dostępną antykoncepcję, a nie narzucać zakazy, które w wielu wypadkach pozostają całkowicie nieskuteczne, przynajmniej dla zamożnych.
          Z kolei gangi masakrują się nie w majestacie prawa, ale zdecydowanie przeciwko niemu.

  3. W polskim kk zabicie kobiety w ciąży jest traktowane jako podwójne morderstwo, ale nie o tym pisałem, tylko o dylemacie czy aborcja jest łamaniem prawa, czy nie jest. W tej chwili jest. Co do wątpliwości od kiedy człowiek staje się człowiekiem – no cóż, dziwne pytanie. Jeśli nawet zarodek nie ma nic wspólnego z formą dorosłą (co za absurd) to jako wędkarz, pewnie słyszałeś o okresach ochronnych dla ryb, które obowiązują w czasie tarła. Krótko mówiąc chronimy rybie zarodki pod karą mandatu, a ludzkim odmawiamy podmiotowości . I najważniejsze: nie daj się zwieść pozorom, że chodzi wyłącznie o zarodki. W najbardziej liberalnych miejscach na świecie dopuszczalne jest spędzenie płodu w każdym stadium ciąży, bez wskazań medycznych, po prostu na żądanie. Cóż, to jest ta sama ideologia, za którą stoi odbieranie domów, pozbawianie ludzi naturalnego pożywienia, jak również opisane bzdury z powyższego wywiadu.

    1. Zgaszam sie z Toba,ze plod juz w chwili zaplodnienia jest czlowiekiem, napisalem tylko , ze ocena tego nie dla wszystkich jest jednoznaczna i pewnie stad byly problemy z nalozeniem sankcji i jakich .

    2. W każdym stadium ciąży? To chyba tylko w Chinach, zgodnie z polityką jednego dziecka (od której zresztą odchodzą).

  4. Nie mam zamiaru już dłużej drążyć tematu światopoglądowego, bo to chyba blog o profilu finansowym, odniosę się jedynie do Twojego zaskoczenia, że w cywilizowanym świecie aborcja jest możliwa aż do samego narodzenia. Choć to nie mieści Ci się w głowie, tak właśnie jest i tak ma być. Wszędzie. Obecnie w kilku stanach USA, lecz w kolejce ustawiają się następne kraje. W Polsce takie miasta jak: Warszawa, Gdańsk czy Poznań najchętniej już teraz wzięły by udział w wyścigu o palmę pierwszeństwa w Europie, lecz jest to wciąż sprzeczne z polską konstytucją, polską mentalnością i linią partii rządzącej. Dlatego nieustannie pojawiają się awantury o zmianę zarówno rządu jaki i konstytucji. Otóż, w stanie Nowy Jork, opinia pojedynczego lekarza wystarczy, aby dokonać aborcji na żądanie w 9 miesiącu ciąży. Wystarczy, że w tej smutnej dla kobiety chwili, odnotuje w swojej dokumentacji medycznej, że ciąża może wywołać depresję u ciężarnej, wobec czego jej zdrowie jest zagrożone. Depresja wg. WHO jest najczęstszą chorobą we współczesnym świecie, lecz w tym wypadku nie chodzi o jej zdiagnozowanie, a o możliwość wystąpienia po porodzie, przed nim lub po nim. Wg statystyk tzw. baby blues występuje u 80% ciężarnych. Nie ma sposobu, aby przy tak sformułowanych warunkach podważyć w amerykańskim sądzie opinię lekarską o ewentualnym, niekorzystnym wpływie ciąży na stan psychiczny ciężarnej. Rozważania negatywnego wpływu aborcji na stan psychiczny, przy podejmowaniu decyzji o aborcji poniższe prawo nie przewiduje:
    https://ag.ny.gov/sites/default/files/abortion-laws-polish.pdf

  5. Nie mam dzieci, wiec moj stosunek do aborcji jest teoretyczny. Nie chce wiecej sie na ten temat wypowiadac, zeby kogos nie urazic.

  6. Oj Panowie. Proszę pamiętać, że ciąża rozwija się w nas. Szkoda, że to dla Was nie ma żadnego znaczenia. Wygląda na to, że nie jesteśmy warte, aby się nad nami też pochylić. Śledzę regularnie tego bloga, ale w tym momencie odpuszczę sobie, bo jakby stracił na mnie wiarygodność. Przykro mi i pozdrawiam.

    1. Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem. Z trzech wypowiedzi, dwie (w tym moja) postulowały zostawienie wyboru właśnie kobietom.

    2. Napisaoe wyzej,ze sa rozne opinie i podejscia do tematu.Oraz,ze skoro nie mam doswiadczenia, to nie bede sie wypowiadal.Czy to oznacza brak zainteresowania tematem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *