Przypomnę dla porządku, pracuję w dwóch miejscach, dodatkowo prowadząc działalność gospodarczą. Przed wejściem Polskiego Ładu prognozowałem, że będzie wtopa, tzn. zapłacę wyższe podatki i składki, które później sobie odliczę. Po 2 miesiącach czas na podsumowania. Kto nie chce czytać dalej, powiem krótko – wielki bardak, Panowie.
U pierwszego pracodawcy (X) moja pensja z listopada wynosiła 4206 zł. U drugiego (Y) 5106 zł. W obu przypadkach piszę o kwocie netto. W grudniu były pewne zmiany, bo wraz z pensją wypłacono świąteczne.
Na początku stycznia u X i Y złożyłem identyczne oświadczenia: nie chcę ulgi dla klasy średniej (jeszcze wtedy mówiono, że nie można rozliczać jej z małżonkiem), cofam PIT-2 (czyli tracę prawo do odliczania kwoty wolnej), nie przekroczę progu podatkowego 32%.
W styczniu X nie planował żadnych podwyżek, ale pomimo wszystkich oświadczeń dostałem przelew na 4226 zł. Inaczej było u Y, miałem dostać ok. 400 zł brutto więcej (awans o ok. 270 zł netto) czyli wychodziło „po staremu” 5376 zł netto, a otrzymałem …. 300 zł netto mniej (4805 zł).
W lutym okazało się, że jest jeszcze weselej. W X zarobiłem 3320 zł, a w Y 4806 zł. Do tego po ok. 4700 i 4800 rocznych nagród.
Podsumowując u X straciłem przez 2 miesiące 1200 zł, a u Y 1500 zł netto.