Kiedy mamy określoną sumę do zaoszczędzenia zawsze stajemy przed wyborem – na czym i jak oszczędzić. Nie da się bowiem żyć literalnie powietrzem. Dlatego dzielę się swoimi spostrzeżeniami – na czym nie warto oszczędzać.
Edukacja. Każdy ma takie „must have”, z którego nie rezygnuje. W moim przypadku jest to edukacja. Wszelkie moje własne wydatki w tych dziedzinach już dawno zwróciły się. Także dzieciom nie żałuję – chcą iść na kurs, idą. W efekcie tylko ten punkt kosztuje mnie obecnie prawie 2000 zł miesięcznie. Wiem, że o ile dobrze dobiorę działania, to wyjdę na tym doskonale. I klucz leży w doborze. Nie ma sensu inwestować w prywatne studia, po których nie ma pracy.
Zdrowie. Nie bez powodu mówi się „W zdrowym ciele, zdrowy duch”. Sam cierpię na ciężką chorobę przewlekłą i w stanach zaostrzenia wolę wydać na prywatne leczenie niż czekać 1,5 roku na skierowanie do sanatorium. Podobnie jest z lekami. Zaleczony (bo nie wyleczony) pracuję efektywniej i jestem w stanie szybko odrobić wydatek. Nie zmieni się to także, gdybym musiał oszczędzać.
Jedzenie. Znam osoby (szczególnie kobiety), które mogą jeść 2 bułki i jogurt dziennie, ale muszą kupić najnowszy ciuch. U mnie (może dlatego, że jestem facetem) wygląda to inaczej. Nie oszczędzam na ilości jedzenia, na jego jakości, co najwyżej poprzez staranie o maksymalizowanie własnej produkcji. I znowu, wiem o tym, że najedzony to zdrowy i wydajny w pracy.
A na czym będę oszczędzał? Opłatach, samochodach, przyjemnościach i rozrywkach oraz starając się nadpłacać kredyty.