Ostatnio pisałem, żeby głupio nie oszczędzać na jedzeniu. Istnieją jednak sposoby mądrego ograniczania wydatków w tym punkcie. Na czym one polegają?
Oto kilka pomysłów na zmniejszenie budżetu na jedzenie (które jest niezbędne dla życia) możliwych do zastosowania w przypadku rodziny z dziećmi. Uszeregowałem je od najprostszych do najbardziej skomplikowanych.
Zrezygnuj z jadania na mieście. Przyjaciółka mojej żony miała kiedyś restaurację. Ponieważ zostałem poproszony o pomoc w negocjacji czynszu, poznałem też dokładnie finanse. A wynik jest prosty – tylko 1/3 ceny finalnego posiłku stanowiły koszty zakupu produktów żywnościowych. Czyli jeśli jesz w restauracji obiad za 45 zł, to możesz go zrobić w domu (dokładając pomijalne koszty gazu) za 15 zł. Kanapka, którą kupujesz w pracy za 5 zł, a na stacji benzynowej za 7 zł, może być wytworzona za niespełna 2 zł (stacje benzynowe mają wysokie marże). Podobnie jest z kawą, lodami i czymkolwiek innym.
Znam przy tym całkiem sporo osób narzekających na stan domowych finansów („Nic nie mogę zaoszczędzić”), jednocześnie codziennie kupujące drugie śniadania za 10 zł. A to tylko cena jakiejś kanapki i małej sałatki. Tracą w ten sposób ok. 120-150 zł/miesiąc.
Jeśli masz zwyczaj jedzenia w ten sposób 2-3 posiłków dziennie, a rodzina liczy 2 osoby, spokojnie rachunek może wynieść 2700 zł/miesiąc (45 zł x 2 x 30 dni).
Wyjątek jest tylko jeden -czasami obiady w szkole dziecka lub firmowej kantynie – wtedy gdy gmina/firma je dofinansowuje. W przypadku mojego syna płacę miesięcznie 65 zł za 20 obiadów.
Kawa kupiona „na mieście” kosztuje ok 6-7 zł za espresso i 10-15 zł za latte. Koszt wytworzenia (o ile ma się ekspres – np. taki jak mój – kupiony w Lidlu za 300 zł):ok. 1 zł w przypadku espresso (doppio + kawa z palarni), i 1,20 zł w przypadku kaw mlecznych.
Żeby wykonać punkt 1 nie trzeba mieć żadnych umiejętności lecz wyłącznie silną wolę.
Znajdź tańsze źródła zaopatrzenia. Tutaj także wszystko wydaje się prostsze niż myślisz. Zamiast zakupów Żabce (b. drogo) lub osiedlowym/wiejskim sklepiku raz w tygodniu pojedź do dyskontu/hipermarketu i kup wszystko taniej.W owoce i warzywa staraj się zaopatrywać bezpośrednio u producenta (ja np. kupuję jabłka po 1 zł, podczas gdy cena na straganie/w Biedronce wynosiła 3-4 zł). W ten sposób oszczędzasz 10-20 %.
Nie marnuj żywności. Ostatnio czytałem książkę na ten temat. Polacy marnują podobno gigantyczne ilości jedzenia, a głównie (o dziwo) chleba. Tutaj przydaje się planowanie posiłków, nie kupowanie na zapas, nakładanie sobie tylko tyle ile zjemy (wielu ma z tym problem), regularny przegląd szafek i lodówek/zamrażarek. Jeśli marnujesz tylko 5% jedzenia, to wydając miesięcznie 1000 zł, wyrzucasz ok. 50 zł.
Zrezygnuj z gotowych dań. Nie tylko jedzenie na mieście pozbawia Cię forsy. Również zakup gotowych dań i półproduktów. Przykłady?
Mrożona pizza w Biedronce kosztuje 8-10 zł za szt, a waży 400g, czyli wychodzi nam 20-25 zł/kg. Z tego większą część masy stanowi mąka (u mnie w piekarni 1,80 zł/kg czyli 0,6 zł), woda (pomijalna cena), do tego parę plasterków wędliny (1 zł), sera (1 zł) i przecieru pomidorowego (0,6 zł). Koszt wytworzenia w domu to 3,2 zł zamiast płacić 8-10 zł. W moim domu takich pizz na kolację dla 5 osób potrzeba minimum 4-5, a potrafi je zrobić szesnastolatek.
W przypadku mrożonek (warzywa/owoce) ceny to ok. 7 zł za 400g paczkę, w której jest ok. 100g wody (w postaci lodu). Czyli orientacyjnie 1 kg kosztuje 23 zł. Własna mrożonka (z kupionych w sezonie warzyw) nie będzie droższa niż 6-7 zł/kg.
Tu działanie jest jednak trudniejsze – trzeba umieć gotować.
Przygotuj własne przetwory. Kto potrafi zrobić przetwory – sporo zaoszczędzi. Po pierwsze, ponieważ owoce w sezonie są tańsze. Po drugie, bo oszczędza na marży. Znowu pozwolę sobie na kalkulację obejmującą sok, dużo lepszej jakości będą te zrobione w domu.
Mam przed sobą butelkę po syropie malinowym (do rozcieńczania wodą – zwany popularnie sokiem) jednego z wiodących producentów. Składnik zasadniczy 0,3% zagęszczonego soku malinowego o ekstrakcie 65% (czyli 3/1000 czyli pół łyżeczki do herbaty na 400ml butelkę, i poza cukrem i wodą zagęstniki, substancje wzbogacające smak i koncentrat czarnej marchwi. Jak widzicie samego soku z maliny jest b. niewiele (da się go wyprodukować z 10 g malin). Taki „sok malinowy” kosztuje w sklepie 5 zł.
Jeśli chcemy mieć lepszy, to udajemy się do sklepu np. typu Krakowski kredens. Tam sok z czarnego bzu (b. zdrowy) kosztuje 15 zł (malinowy podobnie). Koszt produktów? Czarny bez – za darmo (ja zbieram go na działce, nie wymaga żadnej uprawy, ale rośnie też w parkach, lasach, przy opuszczonych domach). Maliny – kg w sezonie do kupienia za 5 zł od rolnika. Cukier – 2-3 zł za kg, poza tym woda.
W przypadku dobrego soku (przepis mojej żony) da się zrobić 4 butelek z 1 kg owoców (czyli ok. 250 g owoców na butelkę a nie 10g) i 1 kg cukru. Koszt produkcji (pomijam gaz) – 2 zł/butelkę, którą firma sprzedaje za 15 zł. Dużo gorszy sok znanego producenta to 5 zł.
Podobnie jest z dżemami i innymi przetworami (papryka i ogórki do mięsa, przecier pomidorowy) – zrobione w domu są i lepsze i tańsze. Przykład mrożonek już podałem wyżej.
Zacznij produkować żywność. Tu już musisz mieć przynajmniej kawałek ogródka. Pisałem o tym wielokrotnie – bezproblemowo da się wyprodukować 300 kg owoców/warzyw na 300 m2, a jak ktoś się postara to uzyska plon i 2 – krotnie wyższy. Koszt nasion i sadzonek, oraz nawozów naturalnych wyniesie 200 zł, opłata za ogród w ROD 300 zł czyli za 500 zł wytworzymy nawet 600 kg owoców/warzyw. Rynkowa wartość przy obecnych cenach (truskawki 9 zł/kg -, czereśnie 25 zł/kg, nawet ziemniaki 4 zł/kg) to w zależności od odmian/gatunków znaczna przebitka. Koszt wytworzenia jest 6 razy mniejszy niż cena zakupu.
Jeszcze lepiej wychodzimy na produkcji zwierzęcej. Mamy bowiem często 2 produkty za jednym razem: koza (mleko i mięso), kura (jajka i mięso). Trzeba się jednak napracować. Kura żyjąca 3 lata kupiona za 25 zł zniesie w tym czasie 540 jajek, które kupione w sklepie mają wartość 300 zł (a eko nawet 500 zł). Tutaj jednak wymagany jest czas i miejsce.
Jak widzicie, przeciętna rodzina bez wielkich wyrzeczeń zaoszczędzi na jedzeniu 30% rezygnując tylko z dań gotowych, knajp, nie marnując i zmieniając miejsce zakupów. Jeśli zaczniemy własną produkcję, robimy przetwory, mamy swoje zwierzęta spokojnie możemy liczyć, o czym przekonałem się sam, 100-200 zł na jedzenie/osobę, a w przypadku dorastających nastolatków 300-400 zł.
Posiadanie kur to zabawa/hobby a nie oszczędność. Budowa kurnika, środki do dezynsekcji, zboże, a potem okazuje się, że nie znoszą aż tyle ile oczekiwaliśmy, sezon zimowy, itd.
To zależy. Jeśli zboże mamy swoje, kurnik budujemy z posiadanych desek (mam ich cały garaż) to wychodzi całkiem, całkiem. Nie jest to jednak z pewnością pomysł dla każdego.