Po powrocie z Węgier wyjechaliśmy jeszcze na 5 dni do naszego miejsca w górach czyli Szczawnicy. Ponieważ skrupulatnie liczymy wydatki, mogę podać jeszcze i te kwoty, które nie zawierają kosztów noclegu (mamy własne mieszkanie).
Atrakcje
Tych było całkiem sporo – wyjazd do Nowego Sącza (30 zł), spływ Dunajcem (265 zł), kajaki na Dunajcu (180 zł), wyprawa rowerami do Czerwonego Klasztoru 100 zł, mój wyjazd busem do punktu startowego górskiej wycieczki (4 zł). Razem kosztowały nas 579 zł.
Jedzenie
Zazwyczaj nie chodzimy po restauracjach. Wyjątek zrobiliśmy jadąc do Nowego Sącza (rachunek w McDonalds – 90 zł) i ja kupując obiad w schronisku (20 zł). Obowiązkowym punktem dnia były też lody (150 zł). Poza tym robiliśmy zwykłe zakupy w Biedronce (200 zł) oraz zapasy oscypków (54 zł) i „górskiej kiełbasy” (37 zł), do tego codziennie pieczywo (35 zł) oraz woda w uzdrowisku (25 zł).
Suma wydatków na jedzenie 611 zł.
Paliwo
Do Szczawnicy mamy ok. 360 km, trochę jeździliśmy po okolicy, razem przejazd to ok. 900 km, co przy zużyciu paliwa 6,5 l/100 km (podbija je autostrada) i cenie 5,16 zł/l daje razem 301 zł.
Noclegi
Za te nie płacimy. Wynajmując na wolnym rynku musielibyśmy dołożyć 1250 zł.
Suma
Razem wydaliśmy 1481 zł (z noclegami byłoby 2731 zł).