Kiedyś na blogu Alberta Rokickiego przeczytałem opinię, że nie warto kupować akcji spółek z udziałem Skarbu Państwa. Nie do końca zgadzałem się ze słynnym Longtermem, ale ostatnio nieco zmieniłem zdanie. Przyczyną była informacja prasowa o udzieleniu przez Bank Pekao S.A. obietnicy kredytu dla spółki Fratria na ponad 200 mln zł (50 mln EURO). Jak to wygląda, poczytajcie sami.
Bank Pekao S.A. przez wiele lat był spółką Skarbu Państwa, potem został kupiony przez włoski UniCredit, a następnie na fali „repolonizacji banków” odkupiony przez inne spółkę Skarbu Państwa (łącznie mają 33% udziałów), jednak nadal 55% jest w rękach pozostałych akcjonariuszy. Ich rozproszenie pozwala de facto rządzić spółkom państwowym. Niby nic w tym złego, a jednak.
Kiedy przeciętna rodzina (2+2 przy dochodzie 6000 zł netto miesięcznie) ubiega się o kredyt hipoteczny (czyli z pełnym zabezpieczeniem itp.) na 30 lat może liczyć na ok. 500 tys. Czyli nawet w tych warunkach (pewność banku) rata kredytu nie może przekroczyć 40% dochodu miesięcznego, o ile nie ma innych zobowiązań, a łączna kwota kredytu stanowi 7-krotność rocznych dochodów i 80% wartości majątku rodziny. Większego ryzyka w tej sytuacji bank nie ponosi, hipoteki są spłacane solidnie, zawsze zostaje zabezpieczenie itp.
Kiedy zaprzyjaźniona spółka przychodzi do państwowego de facto banku sytuacja wygląda inaczej. Po pierwsze Fratria ma dochód roczny ok. 3,5 mln zł, po drugie jest on silnie uzależniony od władzy (utrzymuje się z państwowych reklam), a każda zmiana w Sejmie może zmniejszyć go dramatycznie. Po drugie wartość kapitału zakładowego spółki to 6 mln zł, a stosując przelicznik c/z właściwy dla Eurozetu (cena 200 mln, zysk 38 mln czyli 9) – Fratria jest warta ok. 30 mln zł.
Po trzecie, relacja zysku do kredytu i wartości. Eurozet zostanie kupiony za 200 mln zł, czyli 7-krotność wartości spółki przejmującej i o 12 krotnie większym zysku (38 mln). To tak jak jakby właściciel osiedlowego sklepu spożywczego kupował na kredyt supermarket. Gdyby porównać transakcję do Kowalskiego, to uzyskałby on kredyt na mieszkanie w wysokości 70-krotności rocznych zysków czyli zamiast pożyczyć 500 tys. dostałby 5 mln zł np. na mieszkania pod wynajem. Gigantyczne ryzyko.
Po czwarte, spłata kredytu. Kowalski dostanie współczynnik rata/zyski max 40%. Tymczasem Fratria będzie płacić ratę (10 lat i oprocentowanie superpromocyjne 5%) – w pierwszym roku ok. 15 mln czyli 5 razy większą niż zysk (sic!). Nawet gdyby dodać połowę zysku Eurozetu ok. 19 mln wytransferowaną w ramach dywidendy do spółki-matki i przeznaczoną na spłatę to rata wyniesie 15 mln przy 22 mln dyspozycyjnych środków czyli ponad 60% zysku.
Po czwarte, biznes. Fratria to koncern medialny o niewielkim majątku (także w porównaniu z Eurozet) i krótkiej historii. Nie ma szans na radykalne wzrosty przychodów. Prawdopodobnie zbankrutuje, gdy zmieni się układ sił w Sejmie. Pożyczanie takiej spółce 200 mln to, niestety, proszenie się o kłopoty. Nikt w banku funkcjonującym na giełdzie nie powinien podejmować takiego ryzyka. I o tym właśnie pisał Albert Rokicki – nieprzewidywalności spółek z dużym udziałem Skarbu Państwa. Kilka takich transakcji i zysk spółki z 2,5 mld w 2017 r. może spaść o połowę, bo trzeba będzie robić odpisy na zagrożone należności. A kto za to zapłaci – akcjonariusze mniejszą dywidendą.
Po piąte, to nie przypadek – to sposób działania. Popatrzcie na spadek zysków grupy Azoty, na to co dzieje się w energetyce, na podatek od kopalin (czyli de facto wytransferowanie zysku spółki przez jednego akcjonariusza), podatek od aktywów finansowych (tzw. bankowy obciąża grupę PZU i inne spółki państwowe) zmniejszający dywidendę. Dziękuje, wolę trzymać się z daleka i wybrać spółki, na których wskaźniki finansowe wpływa przewidywalny akcjonariusz prywatny.
Ostatni akapit mega uświadamia.
” podatek (..) czyli de facto wytransferowanie zysku spółki przez jednego akcjonariusza (..) zmniejszający dywidendę [dla pozostałych akcjonariuszy]
W spółkach SP, jak i w innych z przewagą jednego akcjonariusza często uderza też transferowanie zysków poprzez niekorzystne umowy z tym akcjonariuszem lub podmiotami powiązanymi, ustalanie wynagrodzeń organów bez powiązania z wynikami spółki czy nawet powoływanie do zarządu i rady nadzorczej osób kompletnie bez przygotowania (specjaliści od teologii przy działalności energetycznej).