Jak wiemy sytuacja byłych żon po rozwodzie znacznie się pogarsza. A co z mężczyznami?
W wielu wypadkach jest jeszcze gorzej. Sądy bywają bezlitosne i potrafią zasądzić alimenty w kosmicznym wymiarze i zupełnie nie zważając na realia (np. bankructwo firmy). Przeciętnie nie jest jednak wcale lepiej (o ile rozwód nie wiąże się z inną finansową katastrofą). Dlaczego?
Po pierwsze decydują koszty życia, które ulegają podwojeniu.
Po drugie, mieszkania, domy często zostają w rękach kobiet (formalnie dla dzieci). Mężczyzna musi coś wynająć (jeśli do tej pory mieszkał we własnym) lub kupić biorąc kredyt. Szczegóły w poniższych przykładach.
Przykład 1.
Małżonkowie mieli wspólne mieszkanie. Koszty jego utrzymania nie były wysokie (z opłatami 800 zł). Teraz były mąż wynajął nowy lokal (2 pokoje). Płaci 1200 zł odstępnego i 500 zł opłat – razem 1700 zł. Oczywiście sąd zasądził mu alimenty, 2x po 700 zł (razem 1400 zł). Trzeba także opłacić życie (500 zł), opłacić auto (400 zł), spłacać kredyt sprzed małżeństwa (400 zł). Razem wydatki stałe wynoszą 4400 zł. Dochody 5000 zł dotychczas, razem z pensją żony (3000 zł) pozwalały na spokojne życie (wydawano 5000 zł). Teraz trzeba liczyć się z każdym groszem.
Przykład 2.
Wspólne mieszkanie było na kredyt. Płacono 1000 zł raty i 800 zł opłat. Teraz kredyt razem z opłatami wynosi tyle samo (1800 zł). Doszły jednak alimenty 800 zł (na jedno dziecko). Życie (500 zł), auto (600 zł), windują wydatki mężczyzny do 3700 zł. Sąd nie patrzył, że zarabia tylko 3000 zł, uznał, że może sprzedać auto, wynająć tańsze mieszkanie zamiast brać kredyt. Były mąż musi brać nadgodziny, fuchy, żeby na wszystko starczyło. Wcześniej, ponieważ żona zarabiała podobnie (3000 zł) jeszcze zostawało im na różne przyjemności (wydatki na poziomie 4500 zł). Temu człowiekowi też się pogorszyło, a komu jeszcze?
Bywają mężczyźni, zwłaszcza w kryzysie wieku średniego, którzy biorą sobie na utrzymanie 20-30 latkę (chociaż raczej zarabiają wtedy więcej niż 3000 zł/miesięcznie). I nagle okazuje się, że całkiem spore dochody (10.000 zł/miesięcznie) jakoś się rozchodzą. Bo była żona mówi: kup to czy tamto poza alimentami, trzeba pojechać na wakacje itp.
Tak, rozwód to zdecydowanie finansowa katastrofa.