Pomimo iż jestem człowiekiem zamożnym, często robię zakupy w dyskontach. Tak zaczęła się przygoda z tymi sklepami, w trakcie której kupiliśmy trochę sprzętu AGD. Dzisiejszy wpis będzie o nim. A zatem mamy już:
- ekspres do kawy z Lidla,
- ekspres do kawy z Biedronki,
- jogurtownicę z Lidla,
- toster z Lidla,
- frytkownicę z Lidla.
Każdy z nich (z wyjątkiem jogurtownicy) pracuje u nas minimum 1 rok. Wrażenia podzieliłbym na kilka kategorii.
Trwałość. Bez zastrzeżeń. Nic się nie popsuło, nic nie urwało, wszystko działa.
Wygląd. Przeciętny. Wiem, że są ładniejsze sprzęty. Np. ekspres Ariete zamiast Lidlowego wykończony pięknym pastelowym plastkiem zamiast czerni. Tylko, że przy podobnej jakości pozostałych części kosztuje 3 razy drożej.
Energooszczędność. Podobna jak wejściowe modele pozostałych producentów.
Stosunek cena/jakość. Bardzo korzystny. Oczywiście da się z łatwością znaleźć lepszy sprzęt, posiadający więcej funkcji. Jeśli jednak wystarczy nam minimum (np. prosty system spieniania mleka w ekspresie), to możemy zaoszczędzić całkiem sporo. Porównywalne (co ważne) produkty markowe (np. wspomniany Ariete, Braun, Bosch) będą miały cenę przynajmniej 2 razy wyższą.
Jogurtownica – 60 zł zamiast 120 zł.
Ekspres z Lidla – 230 zł zamiast 700 zł.
Ekspres z biedronki – 400 zł zamiast 1000 zł.
Cen frytkownicy i tostera niestety nie pamiętam.
Oferują dobry i niezawodny produkt za umiarkowaną cenę. To podstawowa przyczyna sukcesu dyskontów. Piszę się na więcej.
Prawda. Jak działka susza zabrała plony?
Na szczęście nie. Mam ziemię raczej gliniastą i dobrze trzyma wilgoć.