W październiku na dobre zaczynamy grzać nasze mieszkania i domu. Kto ma dostęp do centralnego ogrzewania z sieci miejskiej, ten nie patrzy na wirujące cyfry licznika. W innej sytuacji są osoby, które, tak jak ja, muszą same ogrzać swoje cztery kąty. Od kilku lat mieszkam w domu jednorodzinnym. To stara PRL-owska kostka o powierzchni ok. 100 m2 + drugie tyle poddasze nieużytkowe i nieogrzewana piwnica. Ile kosztuje mnie sezon grzewczy?
Sporo zależy od miesiąca i pogody i ustawionej temperatury. Ale w okresie kilkuletnim, da się odkryć pewne prawidłowości.
Oto wyniki. Najczęściej piec włączam już we wrześniu (a w zasadzie sam robi to automatycznie po spadku temperatury do ok. 19 stopni), a wyłączam w maju. Utrzymywana temperatura to ok. 20 stopni. Znam osoby, które muszą mieć 24 stopnie, ale i żyjące w 17 stopniach. A oto zużycie gazu (w nawiasie przybliżony koszt) z poprzedniego sezonu (2016/2017) wyłącznie do ogrzewania.
wrzesień – 14 m3 ( 28 zł)
październik – 125 m3 (250 zł)
listopad – 201 m3 (402 zł)
grudzień 261 m3 (522 zł)
styczeń 333 m3 – (666 zł)
luty 306 m3 – (612 zł)
marzec – 170 m3 – (340 zł)
kwiecień – 127 m3 (254 zł)
maj – 28 m3 (56 zł)
Cały sezon 2016/2017 – 1565 m3 (3.130 zł).
Dla porównania:
Sezon 2015/2016 – 1438 m3 (2.876 zł).
Sezon 2014/2015 – 1569 m3 (3.138 zł).
Temat ogrzewania będę rozwijał.
„Kto ma dostęp do centralnego ogrzewania z sieci miejskiej, ten nie patrzy na wirujące cyfry licznika.” Dlaczego? Teraz już w wielu mieszkaniach są liczniki więc warto patrzeć 🙂
Dzięki za przypomnienie. Logotermy zupełnie wyleciały mi z głowy. Przyzwyczaiłem się do podzielników.
Centralne ogrzewanie z sieci miejskiej ma jednak podstawową wadę – teoretycznie jest tanio za GJ, ale koszty stałe (straty na przesyle, opłaty abonamentowe) stawiają pod znakiem zapytania sens oszczędzania. W ekstremalnych przypadkach wynoszą nawet 2/3 kosztów.
Duzo racji w tym co piszesz. Niemniej w naszym przypadku (4os rodzina) mozna zaoszczedzic kilkaset zlotych na sezon. Dodam, ze temp w mieszkaniu jest ok 22 st wiec nie odbywa sie to kosztem komfortu. Blok jest bardzo cieply po prostu i gdybysmy nie przykrecali to by bylo 24 a to dla nas zdecydowanie za duzo.
Dodam, ze pisze o mieszkaniu 70m2. Dla mniejszych / wiekszych moze byc mniejszy / wiekszy sens zawracania sobie glowy tematem 🙂
Wiesz, dla jednego te sto złotych zwrotu (lub brak dopłaty w takiej wysokości) robi różnicę. Ja sam uważam, że niezależnie od grubości portfela nie powinno się marnować pieniędzy. Nie można jednak popaść w paranoję. Jeśli ktoś oszczędza na ogrzewaniu i przez to zagrzybia mieszkanie, nic nie oszczędza.
A, i jest taka książka (The millionaire teacher, nie spotkałem polskiego tłumaczenia), w której autor opisuje jak przez całą zimę nie włączał ogrzewania (i nie mieszkał chyba na Florydzie ani w Kalifornii). Kiedy w odwiedziny wpadł do niego ojciec,to pojechał do hotelu, bo nie był w stanie wytrzymać z zimna.
No właśnie, 22 stopnie i komfort. Dla każdego to inna temperatura. Znam ludzi, którzy potrzebują 24-25, i takich, którym wystarcza 17. Ja sam dobrze czuje się przy 19-20 (tylko w pokojach dziecinnych pokojach musi być więcej).