Dzisiaj będzie o kolejnym problemie, który dostrzegłem w związku z inwestycją w „moje miejsce w górach” – muszę zaciągnąć kredyt.
Jak pewnie wiecie, nie lubię kredytów, a precyzyjniej, nie lubię mieć kredytów. Wolę realizować swoje plany (zwłaszcza te bardziej szalone) za gotówkę. Tym razem nie było inaczej. Gdybym poczekał 3-4 lata, to cała inwestycja (pomyślana jako zakup+zabudowa) potrwałaby 5-6 lat, a ja dysponowałbym gotówką. Tylko, że nie mogłem czekać 1-2 lata na zakup, bo okazja trafiała się TERAZ. Również z zabudową, na co wskazywały stopy zwrotu, nie warto czekać. Kryzys migracyjny jest teraz, co wydarzy się za 5 lat, nie wiem.
W końcu pomyślałem tak – kredyt będzie kosztował mnie może dodatkowe 20%. Zwlekanie byłoby dużo bardziej kosztowne. A wiec, do dzieła.