Pod wpływem dyskusji na pewnym (kobiecym) forum postanowiłem poruszyć ten temat, z męskiego punktu widzenia.
Kobiety prezentowały generalnie trzy postawy:
- materialistki – pierścionek powinien być jak najdroższy, ten kto nie szarpnie się na drogi pierścionek nie nadaje się na męża,
- romantyczki – pierścionek nieważny, ważne uczucie,
- pragmatyczki – istnieje pewien poziom (oczywiście mówimy o dorosłych „poważnych” zaręczynach, a nie o nastolatkach), poniżej którego zejść nie wypada.
Jako facet powiem tak – materialistkami nie warto sobie zawracać głowy (do tej pory pamiętam pytanie koleżanki-studentki, którego faceta ma wybrać – jeżdżącego fordem czy oplem, bo ona się nie zna).
Romantyczki są w zdecydowanej mniejszości.
Pozostają pragmatyczki. Tutaj pozostaje jedna rada. Istnieje niepisana reguła – pierścionek nie powinien być tańszy niż dochód miesięczny mężczyzny. Górną granicę stanowi fantazja darczyńcy, ale przekroczenie 3-krotniości tego dochodu będzie już przesadą.