Wiele osób zarabiających mniej niż przeciętnie, widzimy w drogich samochodach? Jak to jest możliwe, że w ogóle stać je na takie auto? Oto kilka odpowiedzi:
- w rzeczywistości mają większy dochód (dg na boku, pieniądze od rodziców, nieruchomości itp.)
- kupili auto używane (np. 3-letnie za 50% wartości),
- wierzą w zasadę „zastaw się a postaw się” i kupują na kredyt wozy, na które ich nie stać.
W USA podaje się prosty przelicznik ceny samochodu, który warto stosować (oczywiście zakładając, że nie psuje się bez przerwy, powodując kosztowne wyrwy w kieszeni, przekraczające koszt zakupu):
miesięczny dochód netto x 6 = możliwa do zapłacenia cena samochodu
Sprawdźmy to na przykładzie. Rodzina zarabia dwie średnie krajowe i ma dodatkowe dochody – łącznie 6 tys. zł miesięcznie (netto). Może kupić auto za 36 tys. zł.
Ktoś kto zarabia 2 razy więcej (12 tys. miesięcznie) może sobie pozwolić na wóz za 72 tys. i też lepiej niech nie szaleje.
Ten współczynnik finansowego bezpieczeństwa jest w Polsce (i nie tylko u nas) notorycznie przekraczany. Osoby osiągające dochody na poziomie średniej płacy, kupują auta za 70 – 80 tysięcy, oczywiście posługując się kredytem, którego rata wynosi obecnie np. 1400-1500 zł (bez wkładu) czyli 25% ich dochodów. Potem muszą oszczędzać na wszystkim, bo roczny przegląd kosztuje drugie tyle itp., trzeba kupić paliwo (kilkaset złotych miesięcznie), opłacić ubezpieczenie (co roku minimum 2000 przy tej cenie auta) i nagle nie ma prawie całej pensji. Tu bierze się kolejny kredyt (lub posługuje kartą), który spłacany jest przez kolejny rok i kółko się zamyka.
No dobrze, a jak żyje oszczędny milioner? Moje obydwa auta razem mieszczą się dokładnie w 6-krotności miesięcznych dochodów. Były jednak lata gdy jeździłem samochodami za równowartość 2 miesięcznych pensji. I dlatego mogę podpisywać się – milioner, bo samochód to zazwyczaj drugi największy (po mieszkaniu/domu) wydatek każdego z nas.