W jednym z wpisów podałem koszty wykonania pieca gazowego w moim domu na wsi (ok. 6000 zł, a z uwzględnieniem ulg 4080 zł) i koszt jego corocznej eksploatacji (3450 zł za 15000 KWh). Teraz czas na ekologiczne źródło ciepła – piec zgazowujący drewno. Wyniki obliczeń przedstawiam poniżej.
Piec zgazowujący drewno ma dwie zalety: wysoką sprawność i sterowalność (pali się w nim gazem drzewnym, ładując zwykłe szczapy, jak do kominka) oraz zabezpieczenie na wypadek „W” – wtedy gazu raczej nie będzie. Drewno jest surowcem odnawialnym i dosyć tanim, nawet w czasie wojny będę miał do niego dostęp. Wada takiego pieca to przede wszystkim cena zakupu (ok. 16.000 zł, wynikająca z konieczności montażu dużego bufora – zbiornika minimum 1000-1500 l). Nawet uwzględniając ulgę termomodernizacyjną, zapłacę 10.880 zł. A ile kosztuje opał?
Potrzebuję ok. 6 m3 drewna, za które zapłacę ok. 1300 zł i pewnie z 200 zł za transport. Razem 1500 zł/rok. W ten sposób różnica ceny pomiędzy gazem a drewnem zwróci mi się w 3 lata (po 2000 zł rocznie). Drewno jest jeszcze bardziej kłopotliwe w paleniu niż gaz. Trzeba je przywieźć, pociąć, dosuszać i składować. Kotłownia dla takiego pieca (z 1000 l zasobnikiem) powinna być wyjątkowo duża, no i co w starym domu jest problemem, podłoga ma wytrzymać te ponad 1000 kg. Z drugiej strony, obniżenie kosztów z 3500 zł do 1500 zł ma sens, ale wymaga sporej, codziennej, pracy. Rozkładając te 6 m3 na sezon grzewczy, połowę (3m 3) wykorzystam w dwa miesiące – styczeń i luty. To ok. 0,1 m3 dziennie, a to stos o wymiarach 50 cm x 1 m x 20 cm (czyli szczapy długie na pół metra poukładane w rząd długi na 1 m i 20 cm wysoki). Dla mnie, no problem, ale moja żona szczęśliwa nie będzie.