Koszty samego procesu rozwodowego to jednorazowy wydatek. Osoby średniozamożne mogą go znieść. Niezamożne zapłacą mniej (bo nie będzie kosztów podziału majątku, a i adwokat znajdzie się gorszy, i tańszy). Natomiast nikt nie ucieknie od podwojenia wielu wydatków. Jak to wygląda w praktyce?
Mieszkanie. Nagle trzeba wynająć/kupić/sfinansować dwa zamiast jednego. Do tej pory małżonkowie płacili kredyt na 2 pokoje w standardowej lokalizacji – dajmy na to 1000 zł. Ponosili też koszty opłat (czynsz, media) w wysokości 500 zł. Razem wydawali na mieszkanie 1500 zł. Po rozwodzie żona zostanie (statystycznie – z dzieckiem) w tym mieszkaniu, a jej opłaty spadną niewiele, może o 100 zł do 1400 zł. Mąż znajdzie sobie kawalerkę. Za wynajem zapłaci 1000 zł, do tego dołoży 200 zł opłat. Tym sposobem zamiast 1500 zł powstanie wydatek 2600 zł. Chyba, że facet wróci do rodziców.
Samochód. Małżeństwu do tej pory wystarczał jeden. Razem jeździli na wakacje, jedno z nich do pracy i z dziećmi do szkoły. Przyjmując wersję maksymalnie oszczędną (gaz, niewielkie przebiegi, co najmniej 10-latek) miesięcznie przeznaczali na auto 500 zł (z utratą wartości). A co teraz. Wydatki się podwoiły. Żona została z dziećmi (dowożenie), na wakacje jeżdżą oddzielnie, po zakupy też. Skutek – 1000 zł w miejsce 500 zł.
Jedzenie. Tutaj koszty także się zwiększą, choć może nie podwoją. Rodzina z jednym dzieckiem, przy żywieniu domowym, przeznaczała na jedzenie 900 zł. Teraz kobieta wyda podobnie (mniejsze porcje dziecka i kobiety, ale i mniejsze paczki) – 600 zł. Mężczyzna nagle znacznie więcej. Wystarczy, że domowy obiad zastąpi tanią stołówką i już ucieknie z portfela 300 zł (10 zł dziennie), dodatkowo przeznaczy jeszcze 300 zł (mniejsze paczki to większe koszty jednostkowe). I nagle z 900 zł zrobiło się 1200 zł.
Wakacje. Do tej pory było prosto – jadą wszyscy razem. Za dziecko płacono mniej (przynajmniej do pewnego wieku), kobieta coś ugotuje. Teraz nastąpił czas zmian. Dwójka kosztuje prawie tyle co trójka, a najpierw dziecko wyjeżdża z jednym, potem z drugim. Dojazd samochodem też będzie podwójny. Do tej pory z jedzeniem i drobnymi atrakcjami starczało 150 zł na dzień (bez dojazdu), czyli 1200 zł na tydzień (minimum z dojazdem) teraz musimy policzyć 2 razy tyle 2400 zł.
Jak widać, także pod względem finansowym byłym małżonkom (o przeciętnych dochodach) znacznie się pogarsza. Tracą zwłaszcza kobiety (o tym kolejny wpis).