Toyota – idealne samochody dla anonimowego milionera

Gdybym miał wybrać  markę idealną dla anonimowego milionera, wskazałbym Toyotę.  Dlaczego?

Znam kilku posiadaczy Toyot, wszyscy rozsądnie gospodarują pieniędzmi. Przepytałem ich z jakiego powodu wybrali właśnie te auta?

Powód nr 1. Toyoty się  nie psują.

Słyszałem niezadowolonych posiadaczy Volkswagenów, Skód, ba nawet BMW i Mercedesów. Głównym powodem do narzekań była awaryjność i koszty późniejszych napraw. Np. wymiana turbiny i wtryskiwaczy w Volkswagenie Touranie kosztowała mojego kumpla 5 tys. zł. Auto przejechało 100 tys. km. Wystarczy poczytać testy długodystansowe w Auto-Świecie. Trzy najgorsze auta w historii: 2 Volkswageny i Peugeot.  Toyota – znacznie powyżej średniej.

Toyoty mają inaczej – nie psują się.  Czasami oczywiście trzeba coś wymienić, ale to części eksploatacyjne. Moja koleżanka kupiła 7-letnią Corollę, codziennie przez 7 kolejnych lat dojeżdżała nią do pracy 140 km każdego dnia. Rocznie przejeżdżała prawie 37 tys. km. Teraz auto liczy 14 wiosen i ma przebieg prawie 400 tys. km. Liczba poważnych awarii – 0. Moja żona jeździła Yariską. Mój teść – mechanik samochodowy, kupił już drugą (za każdym razem używaną), moja znajoma też wymieniła już dwie.  Nikomu nic się nie psuło.

Powód nr 2. Toyota jest oszczędna.

Silniki benzynowe Toyoty mało palą. Nie w fałszowanych testach fabrycznych, ale w rzeczywistości.  Przykłady. Miałem Fiata Pandę z silnikiem benzynowym, palił w mieście 8 l/100 km. Toyota Yaris (auto większe i wygodniejsze) 6 l/100 km.

Corolla mojej koleżanki zużywa w trasie 5,5 l benzyny na 100 km. Mój Opel Astra spalał w analogicznych warunkach 7 l.

Yaris diesel mojej znajomej pali 3,5 l/100 km (a ma już za sobą 200 tys. km bezawaryjnej jazdy). To tylko 14 zł/100 km. Panda z gazem była droższa w eksploatacji.

Dla kogoś, kto dużo jeździ to ogromna różnica. Ale nawet przeciętny przebieg 10 tys. km rocznie przy obecnych niskich cenach benzyny i aucie klasy C (np. Astra/Corolla/Golf) pozwala zaoszczędzić 600 zł rocznie (50 zł miesięcznie). Przy 20 tys km./rok w kieszeni zostaje 1200 zł. Moja dojeżdżająca koleżanka ma w portfelu 2000 zł rocznie.

Powód nr 3. Toyota mało traci na wartości.

Toyota nie jest tania w zakupie. Za to powoli traci na wartości. 14-letnia Corolla jest warta nadal około 10 tys. zł. Jako nowa kosztowała za 52 tys zł. Przez 14 lat (czyli rozsądny okres trzymania auta przez oszczędnego milionera) straciła 42.000 zł Rocznie to 3000 zł. Ktoś kto kupił siedmiolatkę za 25 tys. zł, mógł obniżyć utratę wartości do nieco ponad 2000 zł/rok. Ale nawet przez pierwsze siedem lat cena spadła z 52 tys. do 25 tys. czyli 27 tys. (nieco mniej niż 3900 zł/rok).

Porównajmy ją z Fiatem. Jako nowy był tańszy o 2 tys. zł.  (50 tys. zł) Teraz, po 14 latach kosztuje 5 tys. zł. Rocznie tracił na wartości o  200 zł więcej. Dodatkowo więcej też palił i znacznie częściej odwiedzał mechanika.  Jako 7-latek był wart tylko 19 tys. zł. Przez pierwszych 7 lat na wartości tracił średnio 4400 zł.  Zawsze był gorszy od Toyoty.

Powód 4. Toyota dobrze się kojarzy.

Toyota kojarzy się z solidnością, niezawodności, oszczędnością. Kto chce być uważany za posiadającego te cechy wybierze auto właśnie tej marki.

Jazda Toyotą to też brak ostentacji, co tylko w niektórych branżach i na niektórych stanowiskach, może być poczytane za wadę. Np. szef agencji reklamowej znacznie lepiej wygląda w BMW, Audi, Mercedesie czy Porsche. A że przy okazji traci gigantyczne pieniądze. No cóż, kto mu zabroni. Zakup Mercedesa Klasy A w 2002 rok to był wydatek minimum 70 tys. zł. Teraz jest tańszy niż Toyota (8 tys. zł). Przez 14 lat stracił na wartości 62 tys. zł (4.400 zł/rok). Czyli w każdym roku, właściciel Mercedesa wyrzucał z kieszeni o 50% więcej na utracie wartości, 20-30% więcej na paliwie, miał przy tym samochód, który częściej się psuje i dysponuje słabszym, mniej zrywnym silnikiem, ma za to gwiazdę na masce. No, i który kierowca nowego Mercedesa jeździ nim przez 14 lat?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *