W lipcu, rzuciłem samemu sobie wyzwanie, przeżycia miesiąca za 300 zł. W tej kwocie 50 zł przeznaczyłem na tzw. życie tj. drobną chemię i żywność. Jak to zrobię?
Bez jedzenia nie ma życia. To wiem, i dlatego zaplanowanie wydatków żywnościowych będzie najtrudniejsze. Oto co zamierzam zrobić.
Dietę oprę na cukinii i ziemniakach. Cukinii w moim ogrodzie dostatek. Są doskonałym źródłem witamin i substancji odżywczych. Uważa się ją za doskonały odkwaszacz organizmu.
Wartości odżywcze cukinii (w 100 g).
Wartość energetyczna – 21 kcal
Białko ogółem – 2.71 g
Tłuszcz – 0.40 g
Węglowodany – 3.11 g
Błonnik – 1.1 g.
Przygotowałem na początek 11 sztuk o wadze ok. 2 kg każda, czyli na 11 obiadów w postaci smażonych na grillu placuszków. Spokojnie w ciągu miesiąca zbiorę kolejne 19. Na kolacje zjem pieczone ziemniaki. Znowu z własnego ogrodu, z koperkiem, ogórkiem. Na podwieczorek i drugie śniadanie zabiorę owoce z własnego sadu. Na śniadanie zjem bezdrożdżowe chlebki z dżemem (z własnego ogrodu). Czyli kupię tylko mąkę (2,4 zł za kg) – ok. 6 kg czyli 15 zł.
Herbaty zamienię na herbatki ziołowe – pokrzywę, malinę, morwę białą.
Pewnie nie przytyję w tym czasie (ok. 1800-2000 kcal dziennie), ale powinienem sobie poradzić.
Za 35 złotych kupię:
- leki 5 zł,
- szczoteczkę do zębów i pastę (wystarczy na dłużej) – koszt ok. 8 zł,
- papier toaletowy – 8 zł,
- proszek do prania – 8 zł,
- ocet – 5 zł,
- mydło – 1 zł.
W ten sposób zmieszczę się z wydatkami w 50 zł, kupując z jedzenia tylko mąkę.
Jeśli tyle masz swoich rzeczy to nie powinieneś pisać, że żyjesz za 300zł bo to nie jest prawda. Powinieneś uwzględnić ceny cukinii- choćby najtańszej w swojej miejscowości, a jeśli musiałbyś dojechać do innej to także paliwo lub cenę biletu. Większość ludzi mieszka w Polsce w miastach- w blokach- nie ma żadnego ogrodu, wiele osób nie ma nawet balkonu wiec posiać to chyba tylko mogą na parapecie zioła- a też nie wszędzie się te zioła utrzymają.
Super, że taka inicjatywa ale powinna być oceniona realnie. Bo jeśli ktos nie kupowałby nic np uczeń czy student pisałby o swoim życiu gdzie nic nie wydaje bo ma od rodziców, albo jakby ktoś żyłby w swoim lesie w jakiejś chatce a korzystałby z internetu aero to jaki byłby sens tego?
Ale to był taki plan – za ile minimalnie przeżyję. Sam mieszkam w mieście, bloki mam za oknem, a za tymi blokami … rodzinne ogrody działkowe. W tych ogrodach moi sąsiedzi z bloków uprawiają cukinię, pomidory i wszelkie inne warzywa.
Na wieś nie musiałem dojeżdżać samochodem, pociągiem, bo mam także rower, który nie wymaga paliwa ani biletu.
Od studenta czy ucznia różni mnie zasadnicza rzecz – tej przysłowiowej cukinii nie dostałem – sam ją musiałem wyprodukować.
Oczywiście w dużych miastach da się to zrobić jeszcze taniej – jadłodzielnie, freeganizm. Z tych źródeł nie korzystałem z dwóch powodów – ideologicznego (głupio, żeby milioner udowadniał światu jak tanio żyć, korzystając z darmowego żarcia), oraz praktycznego (czas, poszukiwania).