Czego nauczył mnie Timothy Ferriss?

Wpis o książce „4-godzinny tydzień pracy” jest odpowiedzią na prośbę zawartą w komentarzu. Jeden z czytelników chciał poznać moje zdanie  o poszczególnych pozycjach przeczytanych w 2017 r.

Nie ukrywam, że nie podzielam większości poglądów Timothy’ego Ferrissa na finanse osobiste i wybór ścieżki życiowej. Generalnie dzieli on ludzi na dwie grupy:

  1. NR (i tę drogę promuje) – osoby, które nawet jeśli nie są bogate, żyją jak bogaci, bo mają dużo czasu i wystarczającą ilość pieniędzy,
  2. Odroczeni – oszczędzający i czekający z życiowymi atrakcjami kilkanaście lat.

Ja oczywiście jako Oszczędny Milioner jestem reprezentantem Odroczonych. Koncepcja życia  NR wygląda następująco: żyj teraz, nie czekaj z przygodami do emerytury, bierz sobie wielotygodniowe a nawet wielomiesięczne urlopy każdego roku, zwiedzaj świat i rób to co Cię interesuje. Osiągniesz to znikając stopniowo z pracy, automatyzując własne życie (osobiste i zawodowe), delegując zadania (np. na wirtualnych asystentów), prowadząc własny biznes bez wysiłku. Wygląda pięknie, ale… nie znam osobiście żadnego NR, który stał się nim w Polsce, zaczynając prawie od zera (a nie od firmy podarowanej przez rodziców), podczas gdy Odroczonych, funkcjonujących jako ludzie zamożni w okolicach 40-tki, poznałem bardzo wielu. Dlaczego tak się dzieje? Postaram się odpowiedzieć na to w kilku pytaniach:

  1. Czy Twój zawód wymaga Twojej obecności, tu i teraz?  Kim jesteś: nauczycielem, urzędnikiem, sprzedawcą, inżynierem, architektem, mechanikiem samochodowym, górnikiem, policjantem, lekarzem, właścicielem sklepu, prezesem dużej spółki? Czy możesz sobie pozwolić na dwutygodniową nieobecność w pracy, w każdym miesiącu? Czy możesz regularnie znikać z firmy na 4 miesiące? Jeśli nie (tak jak ja), to NR raczej nie zostaniesz. Jesteś informatykiem, właścicielem dużego biznesu pisarzem, tłumaczem, marynarzem? Wtedy ok, może Ci się uda.
  2. Czy masz dzieci w wieku szkolnym? Czy są dla Ciebie ważne? Czy lubisz przebywać ze współmałżonkiem? Czy wykonuje on zawód pozwalający mu na długą nieobecność (pracę zdalną) czy nie? Tutaj kolejny problem. Timothy Ferriss nie ma dzieci i dla takich ludzi pisze. Ja mam trójkę, żonę wykonującą zawód wymagający stałej obecności i po prostu chcę być z nimi. Sądzę, ze większość ludzi taka jest. Nie zostawimy rodziny na pół roku, aby uczyć się tanga  w Buenos Aires.  Nie wypłyniemy własnym jachtem w podróż dookoła świata, bo dzieci mają obowiązkową szkołę i potrzebują obecności rodziców. Tzn. możemy to zrobić… za 10 lat, a wtedy stajemy się… Odroczonymi.

Powyższe dwie wątpliwości stawiają pod znakiem zapytania podstawowe tezy książki  Ferrisa:  Eliminacja (dieta niskoinformacyjna, zasada 80/20), Automatyzacja (życia i firmy), Liberalizacja (zniknięcie, miniemerytury).

Jako urodzony optymista, staram się jednak znaleźć dobre strony we wszystkim. Może wprowadzić niektóre zmiany małymi krokami? Czy to się udało w moim życiu? Tak.

Najpierw, zacząłem przeliczać źródła dochodu według stawki godzinowej. Kiedy poczuję, że mam już dość, wyeliminuję najbardziej nieopłacalne.

Doceniam urlop. Staram się, kiedy nie udaje się skorzystać z miesięcznej laby (w moim zawodzie to nierealne), zaplanować przynajmniej jeden przedłużony weekend (3-5 dni) w miesiącu. Nie nauczę się w ten sposób tanga (a zresztą niespecjalnie tego pragnę), ale mogę pochodzić po górach, produkować warzywa i owoce, zabrać dzieci na kajaki.

Przechodzę na dietę niskoinformacyjną. Nie oglądam telewizji, nie korzystam z Facebooka, Twittera itp. Ograniczam się do poczty elektronicznej (służbowo), jednej sesji z internetem dziennie (poza zawodowo max. 1 godzina), czytam książki, piszę.

Podejmuję działania zmierzające do zapewnienia automatycznego dochodu, czyli dochodu bez pracy. Kupuję akcje, nieruchomości itp. One pracują za mnie, ja poświęcam im najwyżej 1-2 godziny w miesiącu.

 

 

 

2 komentarze do “Czego nauczył mnie Timothy Ferriss?”

  1. Dziękuję za ciekawą recenzję. Rzeczywiście jak się nie ma dzieci to po co oszczędzać? Motywacja do oszczędzania pewnie jest też mniejsza w krajach z rozwiniętą polityką socjalną. Skutkiem tego jest to, że mediana majątku netto w Niemczech jest taka jak w Polsce – ok 250 tys zł (niedawno opublikowane dane NBP). Trochę to szokuje bo w Niemczech zarobki są 4-5 razy wyższe niż w Polsce. Z drugiej strony jak jest socjal, zasiłki dla bezrobotnych, możliwość łatwego znalezienia innej wysokopłatnej pracy, wysokie emerytury, dobra opieka na starość, to po co oszczędzać? Jednakże kraj jest bogaty bogactwem mieszkańców. Stabilny, gdy dużo jest zamożnej klasy średniej. Jak ludzie nie chcą się bogacić i wszystko konsumują, to jak przyjdą złe czasy, nie będzie kasy na socjal, to może być nieciekawie.

    1. Dzięki za miłe słowa. A skoro już przywołałeś raport NBP, szykuję serię wpisów opartych na nim (własne interpretacje statystyk), oraz porównanie poziomu życia teraz i wcześniej (PRL, międzywojnie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *