Kaizen. Podsumowanie.

Zasady kaizen mają wielorakie zastosowania. Mogą być używane codziennie. Nadają się i do odchudzania i do budowania własnej zamożności.  Pamiętaj o tym wprowadzając kaizen do własnego życia. Mogę powiedzieć, że moje uległo ogromnej, dobrej zmianie.

Ten blog powstał dzięki kaizen. Ilu znasz blogerów, którzy pracują zawodowo, nie są „spółkami blogerskimi”, którzy trzymają się swojej działki, pracują zawodowo i dodają 5 wpisów tygodniowo? Ja  niewielu. Postanowiłem być jednym z nich. Jak wśród nawału codziennych obowiązków (praca, działalność gospodarcza, rodzina, dom na wsi z ogromnym ogrodem) znaleźć czas na regularne pisanie? Przeszedłem test 5 „dlaczego” i postanowiłem – zacznę wstawać wcześniej. Dotychczas była to 6.00. Dla wielu i tak barbarzyńska pora. Potrzebowałem zejść do 4.00 może 4.30. Zgodnie z zasadą małych zmian co tydzień budziłem się wcześniej o 5 minut. Po pół roku regularnie wstawałem o 4.00.  Nagle miałem czas na pisanie (ok. 1-1,5 h), poranne ćwiczenia (0,5 h), czytanie (0,5 h). To wszystko zdążyłem zrobić przed 6. Użyłem sprytu zamiast pieniędzy (mogłem przecież wynająć kogoś, kto przeleje moje myśli na papier). To właśnie potęga kaizen. Pięć minut co tydzień zmieniło moje nawyki. Jestem blogerem, ćwiczę i czytam przynajmniej 1 książkę tygodniowo.

Kaizen pozwoliło mi znacznie ulepszyć moje finanse. Przestałem oszukiwać sam siebie, że potrafię wprowadzić wielkie zmiany. Wprowadziłem system „kont”, o którym jeszcze napiszę. Kupiłem wymarzony samochód. Pracuję mniej, a zarabiam więcej. To zasługa wdrożenia kaizen.

Także Twoje życie (również w aspekcie pozafinansowym) może znacznie się zmienić, jeżeli zaczniesz postępować zgodnie z ideami kaizen. Warto spróbować.

 

 

Kaizen milionera. Część V.

Dzisiaj dwie ostatnie zasady kaizen. Jutro podsumowanie.

Pomyłki koryguj na bieżąco.

Nie ma sensu czekać na zakończenie realizacji planu (roku, kilku lat), aby skorygować pomyłki. Rób to od razu. Widzisz, że coś wymaga zmiany, wprowadzaj ją od ręki. Jak to wygląda w praktyce?

Planowałeś oszczędzić w tym roku 10.000 zł. Tymczasem minęły dwa miesiące a Ty odłożyłeś tylko 100 zł. Musisz interweniować natychmiast. Sprawdź gdzie jest źródło przecieku. Zareaguj. Nie patrz jak zawala się cały roczny projekt.

Założyłeś firmę. Zyski miały pojawić się po pół roku. Minęło 8 miesięcy, a nadal generujesz stratę.  Przemyśl od razu, co poszło nie tak. Czy źle skalkulowałeś cenę, czy zabrakło reklamy, czy po prostu Twój produkt nie odpowiada na oczekiwania rynku. Im wcześniej się tego dowiesz i zmienisz to, tym lepiej. Wcześniej przestaniesz dokładać, a zaczniesz zarabiać.

Zainwestowałeś w akcje. Wydawały Ci się najlepsze na świecie, a zaczęły spadać. Przyjąłeś margines tzw. stop loss na poziomie 10% (jeśli tyle stracisz, wycofujesz pieniądze). Nie czekaj aż spadną o 15 % (chociaż mogą się też odbić). Działaj automatycznie. Sprzedaj kiedy przekroczysz ustawiony przez Ciebie próg strat.

Ulepszanie nie ma końca.

Ostatnia zasad kaizen jest zarazem jedną z najważniejszych. Ulepszenie nie ma końca. Nigdy nie przestajesz starać się być jeszcze lepszym. Jako przyszły milioner, zawsze starasz się podnieść dochody (zarabiać więcej), trzymać w ryzach wydatki (oszczędzać więcej), osiągać coraz lepszą stopę zwrotu z inwestycji. Codziennie starasz się nauczyć czegoś nowego, wprowadzasz drobną zmianę. Kumulacja tych zmian da potężny efekt w dłuższym okresie.

Taka „potęga rzeczy drobnych” to esencja kaizen. Nie chodzi o rewolucję, o wielkie projekty, zwroty o 180 stopni z dnia na dzień. Trzeba codziennie stawać się lepszym (w naszym przypadku zarabiającym, oszczędzającym, inwestorem) chociaż trochę. Posunąć się naprzód choćby o krok. Wprowadzaj te zmiany w każdym obszarze swojego życia, a zobaczysz efekty. Potężne efekty. Różnica w skuteczności realizacji celów pomiędzy człowiekiem, który praktykuje kaizen, a pozostałymi jest ogromna. Nie wynosi 10% ale 10 razy tyle. Staraj się wykorzystać tę moc.

Kaizen milionera. Część IV.

Dzisiaj czwarta część serii „Kaizen milionera”. Kontynuuję opisywanie 10 zasad kaizen, stosowanego do zdobywania majątku.

Wybieraj proste rozwiązania, nie czekając na te idealne.

To zaskakujące, jak często zapominamy o tej prawdzie. Oczekiwanie na idealny moment przypomina czekanie na Godota, który nigdy nie nadchodzi. Żyjemy w określonych warunkach, w określonym czasie. Nie możemy zmienić przeszłości, nie potrafimy przewidywać przyszłości. Naszym czasem jest teraźniejszość. Tu i teraz.

Tu i teraz musisz zarabiać.

Tu i teraz musisz oszczędzać.

Tu i teraz musisz inwestować.

Nie ma lepszego momentu do wykonania pierwszego kroku niż TERAZ.

Nie zastanawiaj się co by było gdybyś dwa lata temu kupił akcje, trzy lata temu rzucił pracę, spotkał inną kobietę/innego mężczyznę.

Dzisiaj też są okazje inwestycyjne na giełdzie. Teraz też możesz zmienić pracę. Teraz też jest czas aby  kogoś poznać. A więc…. nie czekaj na idealne rozwiązania, działaj teraz. Staraj się jednocześnie znajdować najprostsze rozwiązanie.

A więc: nieskomplikowane metody by oszczędzać (piszę o nich na blogu), nieskomplikowane metody by zarabiać więcej, nieskomplikowane metody by inwestować (pełna klasyka: własna firma, akcje, nieruchomości).

Z pewnością im bardziej złożony produkt/usługa, tym większa szansa, że zarobi ten, kto Ci go sprzedaje. Przykłady? Kredyty hipoteczne w CHF sprzedawane w szczycie słabości tej waluty, polisy inwestycyjne, z których wycofanie wymagało zapłacenia kary równej 90% wpłaconych środków (mówiąc po ludzku po roku dostawałeś 10% swoich pieniędzy), lewarowane zakupy na forex-ie, na których traci 95% „inwestorów” (dla pocieszenia – bankrutują też profesjonalni uczestnicy obrotu np. wielkie banki – ponieważ zmiana rynku o 1% powoduje stratę 50% kapitału – rekordowe platformy oferują lewar 1:1000 – to tak jakbyś grał w ruletkę).

Użyj sprytu zamiast pieniędzy.

Jak zarobić pieniądze nie mając pieniędzy? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być typową kwadraturą koła. Co jednak jeśli spróbujesz użyć sprytu?

Co trzeba zrobić, żeby więcej zarabiać? Trzeba albo pracować więcej (poświęcić dodatkowy czas), albo pracować mądrzej (za wyższą stawkę godzinową). Co wybierasz? Dorabianie czy podwyżkę/zmianę pracy? A może i jedno i drugie. Na początek nie zarobisz w ten sposób milionów. Ale pamiętaj istotą kaizen są drobne kroki we właściwym kierunku. Nawet dodatkowe 200 zł miesięcznie przybliża Cię do zamożności.

Spryt w oszczędzaniu nie polega na cięciu wszystkich wydatków do kości. Tak zrobi sknera. Oszczędny milioner radzi rozsądne oszczędzanie. Szukanie oszczędności tam gdzie nikt się ich nie spodziewa. Podam kilka moich rozwiązań na poziomie milionerskim. To nie są dylematy na codzienne zakupy. Mają jedynie podkreślić, że skoro może milioner (wprawdzie oszczędny) to może przeciętny Kowalski.

W pracy muszę dobrze wyglądać. Klienci kupują moje usługi (a tak na prawdę mnie) oczami. Jednocześnie  nie jestem na tyle szalony aby szastać pieniędzmi. Potrzebowałem paru artefaktów, aby wyglądać jak Pan Obkupiony i jednocześnie nie zbankrutować. Musiałem znaleźć sposób zamiast pieniędzy.

Czasami wożę klienta swoim samochodem. Muszę wzbudzać podziw. Czy samochód marki Porsche jest wystarczający? Niewątpliwie. No cóż, nowy kosztuje 300 tys. zł. Nie oszalałem. Jak mieć Porsche i kilkaset tysięcy w kieszeni? Kupić używany? Otóż można mieć dobrze wyglądające używane Porsche za cenę nowej gołej Dacii Sandero i 10% wartości auta salonowego.

Kolejna rzecz. Zegarek. Klient patrzy mi na rękę i widzi …. Omegę. Nowa kosztuje minimum 15 tys. zł. Lepsze modele zaczynają się od 25 tys. zł. Nie oszalałem na punkcie zegarków. Pragnę zachować obie nerki. Czy jest jakiś sposób? Otóż można mieć wyglądający jak nowy zegarek Omegi za 5% ceny (800-1200 zł). Trzeba zdecydować się na podobnie wyglądający model sprzed kilkudziesięciu lat.

Trzeci atrybut – pióro. Słyszałeś o marce Montblanc? Moi klienci słyszeli. Kiedy podpisuję dokumenty czarnym Meisterstuck 149 (topowy model firmy do kupienia za prawie 4000 zł), nikt nie wie, że wydałem na niego mniej niż 25% tej sumy. Przy okazji dementuję powszechną plotkę. Stalówka pióra jest tak twarda, że nie układa się do ręki właściciela. Dlatego spokojnie można pożyczać cudze pióro, a nawet kupić używane.

Rozumiesz moją ideę (a w zasadzie moją interpretację kaizen w budowaniu zamożności)? Nie chodzi o to aby być sknerą, żyć jak sknera, wyglądać jak sknera. Chodzi o to, aby wyglądać jak milion dolarów za maksimum 5-25% ceny sklepowej przedmiotów, których używamy. Nie namawiam do noszenia używanej bielizny, butów, koszul itp., bo to aby zaoszczędzić byłaby przesada (sknerstwo). Ale zegarek, pióro, samochód – czemu nie. Nie chodzi o to, aby wakacje spędzać na RODOS (Rodzinne Ogrody Działkowe Ogrodzone Siatką), ale o znalezienie np. lotu do Mediolanu za 300 zł w obie strony. Używaj sprytu zamiast pieniędzy.

A jak jest z inwestowaniem? Podobnie. Szukaj akcji, które mają szanse dać Ci zysk wielokrotnie większy niż lokata. Zamiast zanosić pieniądze do banku, załóż własną firmę. Kupuj działki w przyszłościowych lokalizacjach. Wynajmuj mieszkania. Podam przykład mojej córki chrzestnej. Mieszka w Anglii i zajmuje się marketingiem w sieci. Jej klienci to niecuchnący gotówką założyciele start-upów. Co zrobiła moja mądra bratanica? Zaproponowała im istotne zniżki w cenie usługi w zamian za 10% udziałów w firmach. Doszła do następującego wniosku. Miesięcznie wykona 5 zleceń. W roku 60. Ze 60 klientów:  58 zbankrutuje, 1 osiągnie pewien zysk, ale 1 rozwinie się w większe przedsiębiorstwo. Jeśli jej założenie będzie prawdziwe w 25% to za 10 lat będzie miała 10% udziałów w 2-3 przyzwoitych firmach przynoszących jej stały dochód. Jednocześnie ciągle zarabia na bieżąco (klienci mniej, ale płacą). To się nazywa używanie sprytu zamiast pieniędzy.