W związku z kolejnymi podwyżkami cen benzyny (litr etyliny 95 za 8 zł) czas na podsumowanie mojego korzystania z auta, w ciągu 12 ostatnich miesięcy (czerwiec 2021 – maj 2022 r.). Do wszelkich obliczeń stosuje aktualne ceny paliwa.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy przejechałem łącznie 28.500 km. Rekordowym miesiącem był czerwiec 2021 r. – 4400 km, a drugą stroną medalu wrzesień 2021r. – 840 km. Przez większość czasu (9 miesięcy) mieściłem się w przedziale 1700- 2800 km. Głównymi przyczynami wsiadania do auta były:
- Wyjazdy wakacyjne – 9100 km (w tym do mojego miejsca w górach – 7600 km + nad morze 1500 km),
- Dojazdy do i z moim synem-sportowcem – 6600 km,
- Jazdy miejskie – 6000 km,
- Wyjazdy służbowe – 4300 km,
- Wyjazdy na wieś 2500 km.
Jazdy pozamiejskie i rosnące ceny benzyny zmusiły mnie do optymalizacji jazdy pod kątem ekonomicznym, co oznacza, że:
- Spalanie miejskie wynosi 8-10 l/100km (w zależności od odcinka, obciążenia wozu i pory roku),
- Zużycie w trasie to 5-6 l/100 km,
- Zużycie na drogach podmiejskich (wieś, dojazdy poza drogami szybkiego ruchu) od 3.9 do 5 l/100 km,
- Średnia ogólna wynosi ok. 5.8 l/100 km.
Łącznie przez cały ten czas spaliłem 1685 l paliwa (przepraszam, Greto), co według dzisiejszych cen daje 13.224 zł.
Ograniczenie tej kwoty niezbędne jest zarówno ze względów ekologicznych, jak i ekonomicznych. Co więc mogę zrobić?
- Wakacje będą ograniczane w mniejszym stopniu. 10 górskich wyjazdów to mniej niż jeden miesięcznie. Może uda mi się zejść do 8, ale nie jest to pewne. Wakacje też zostają.
- Syn dostał auto, zrobił prawo jazdy i jeździ sam. Trzeba będzie go odwiedzać w klubie, ale mam doskonałe połączenie pociągiem (przejazd z dojazdem na dworzec 6:00, wobec 5 h w aucie w niedzielne przedpołudnie), więc istotnie zredukuję do 2000 km (czasem coś trzeba przewieźć).
- Jazdy miejskie – tu nic się nie zmieni, bo drugi syn też poszedł w sport, co oznacza dowóz 3 razy w tygodniu na trening.
- Wyjazdy służbowe istotnie ograniczam. Plan jest taki, że do 1500 km/rok.
- Wieś – pozostanie na tym samym poziomie.
Łączny czas przejazdu po redukcjach to 21.100 km z tego w mieście 6000 km, 4100 km na jednopasmówkach i reszta (11.000 km) na dwupasmówkach. Planowane zużycie spadnie zatem do 1223 l, co kosztować będzie (cena benzyny 8 zł/l) ok. 9800 zł. Nadal to całkiem sporo. Co z tym zrobić?
Wyjście 1. Założyć instalację gazową.
Silnik TSI, który zamontowano w moim aucie wymaga specjalnej instalacji gazowej, która kosztuje ok. 5500 zł. Do tego zużywa nadal 1 l benzyny/100 km, a poza tym więcej gazu niż etyliny. Tym samym koszt przejechania 100 km (średnio) spadnie z 46,5 zł do 32 zł. Teoretycznie roczna oszczędność (na dystansie 21 tys. km) 3050 zł, ale doliczając droższe przeglądy, świece realnie 2800 zł. Czyli 2 lata będzie trwał sam zwrot pierwotnego wydatku. Bez rewelacji.
Wyjście 2. Zamienić TSI na hybrydę.
Tutaj mam pewną szansę na zmianę 1:1. Hybryda w mieście spali 3.5 l, w trasie 5 km. Średnia w moim przypadku to będzie ok. 4.5 l. Oszczędność wyniesie zatem 1.3 l/100 km. Rocznie 274 litry paliwa i 2200 zł. Niby niewiele, ale nie wymaga to dodatkowych wydatków, a zejdę poniżej 8000 zł/rok bez straty komfortu.
Wyjście 3. Zmienić TSI na hybrydę i założyć gaz.
Silnik hybrydy jest prosty. Oznacza to instalację gazową za ok. 3000 zł i koszt przejechania 100 km ok. 20 zł. Tym sposobem na przejechanie 21.100 km wydam 4220 zł. Wobec wydatków na benzynę, ponoszonych obecnie, to o 5600 zł mniej. Zamiana (+koszt instalacji) zwróci się w nieco ponad pół roku. Warto.
Wyjście 4. Zmienić TSI na hybrydę plug-in.
Czym jest hybryda plug-in? Hybrydą, która posiada spory akumulator , można ją ładować z gniazdka (lub słupka ładowarki publicznej) i przejedzie na prądzie ok. 50 km.
W ten sposób wszystkie jazdy miejskie odbywają się na prądzie, podobnie jak krótkie wyjazdy podmiejskie i początek nawet dłuższych tras. W moim przypadku na prądzie przejadę nawet 10 tys. km, a na benzynie 11.100 km. I w tym miejscu wyliczenia ponownie wymagają dwóch wariantów – ładowania z fotowoltaiki (koszt 0 zł za 100 km, oraz gniazdka w 2 taryfie ok. 12 zł/100 km. Do tego spalanie normalnej hybrydy w trasie (40 zł/100 km). W sumie 21.100 km przejedziemy za 4400 zł (FV), albo 5600 zł (prąd z gniazdka).
Wyjście 5. Zmienić TSI na hybrydę plug-in i założyć gaz.
A gdybyśmy założyli gaz? Spalanie wzrośnie (do 7 l gazu na 100 km), co przy obecnych cenach, da 26,6 zł/100 km. Przebieg 21.100 km pokonamy więc za 2900 zł (FV) lub 4100 zł (ładowanie z gniazdka). Poczynimy spore oszczędności w stosunku do mojej Skody (4100 zł wobec 9800 zł). Zwróci się szybko.
Wyjście 6. Kupić elektryka.
Zakup elektryka wydawał się najbardziej ekonomiczny. Widzę jednak kilka „ale”. Zasięg – największa słabość. Sporo aut oscyluje wokół 170-350 km. A to oznacza, że nie dojadę w góry i na wakacje (prawie 1/2 przebiegu) za jednym razem, będę musiał się doładować po drodze (w przypadku używanego Nissana Leafa, Renault ZOE, Fiata 500e I gen., być może nawet dwa razy.) Stracę przy tym sporo czasu i pieniędzy (na Orlenie cena ok. 2 zł/KWh to prawie 5 razy drożej niż druga taryfa).
W domu mogę założyć instalację FV, mam ją już na wsi. Razem liczę więc 1/3 prądu za darmo, 1/3 za 60 gr/KWh i 1/3 za 2 zł/KWh. Daje to średnią cenę 87 gr/KWh. średnie zużycie (zaliczam przecież trasy) będzie wynosić 18 KWh/100 km. Przy przebiegu 21.1 tys. km koszt wyniesie 3304 zł. Gdybym miał FV także w domu uśrednię cenę do 66 groszy (2/3 za 0 zł, 1/3 za 2 zł/KWh), a więc zużyje 3800 KWh, za które zapłacę ok. 2500 zł. Wyjdzie najtaniej.
Podsumowanie.
Jak można było przewidzieć, najtańszy okazał się elektryk (nawet 1/4 ceny paliwa), pomimo tego, iż 1/3 prądu była czerpana z drogiego źródła. Koszt takiej jazdy wyniósł 1/4 wydatków na benzynę do Skody (palącej przecież mało, bo średnio 5.8 l/100 km). Wybór tej opcji wymagał jednak sporych wyrzeczeń – najpierw na zakup auta (sensowny nowy elektryk z dopłatą to ponad 120 tys. zł, używany będzie wielką niewiadomą). Nawet osiągający wynik 150 km/ładowanie Fiat 500 jako używka jest dostępny za 50 tys. zł i rodziny raczej nim nie przewieziemy.
Dlatego zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie hybryda plug-in (jeśli mamy FV) lub nawet zwykła hybryda z gazem (schodzimy do ok. 4400 zł ze Skody palącej 9800 zł/rok).
I taka właśnie prosta i niezawodna Toyota gazem wydaje się być rozsądnym kompromisem.
Polecam LPG.uzywam takie auta od 1996.Hybryda-nie mialem,nie wiem. Wole starsze auta z wielszymi silnikami z LPG.Ale to sprawa gustu 🙂
O elektryku napiszę niedługo z własnego doświadczenia. LPG miałem – tu problemem są właściwe silniki (jeśli chcemy mieć auto w miarę nowe). W długie trasy – tylko diesel.
…elektryk-jesli do duzego miasta,gdzie stacje ladowania sa co krok-tak. Robi sie problem na prowincji.Pradu z kanistra nie dolejesz 😉 Wydaje mi sie,ze lepsza bylaby hybryda-w razie W pojedzie na benzynie .