Życie za 700 zł. Dylemat.

Pisząc o życiu za 700 zł przyjąłem pewną konwencję – założyłem, że przez chwilę jestem niewiele zarabiającą osobą, która musi sobie poradzić za mniej niż połowę pensji minimalnej. To oczywiście tylko taka hipoteza i  przygotowanie na gorsze czasy. Jednocześnie przecież nie jestem singlem, a ojcem rodziny i pracuje na 2 etatach plus prowadzę działalność gospodarczą. I właśnie z nią wiążę tytułowy dylemat.

Własna firma rządzi się innymi prawami. Przede wszystkim jestem w niej dla klientów. I kiedy klient, w miesiącu oszczędności, prosi mnie o wykonanie zlecenia 450 km od domu, płacąc tę pensję minimalną, ale za dzień pracy, to co zrobić? Odmówić nie pasowało, bo  trafił do mnie z polecenia. A zgoda oznaczała problem rozliczeniowy. Czy koszty wyjazdu na drugi koniec Polski (200 zł), wyżywienia w czasie tego wyjazdu wliczać w koszty eksperymentu? Postanowiłem, że nie. Zdecydowały o tym dwie kwestie. Żaden człowiek w trudnej sytuacji materialnej, z dnia na dzień nie pojedzie tyle kilometrów własnym samochodem, czyli kompletnie nie pasowało mi to do wstępnych założeń planu – życia za 700 zł. A wreszcie, przychód był tak duży w stosunku do pensji minimalnej, że aż nierealny w warunkach projektu. Dodanie przychodu do 700 zł, żeby związać go z kosztami, wypaczyłoby cały pomysł. W końcu zrobiłoby się z tego życie za 2200 zł. Nie chodziło też o to, żeby pokazać jak w 1 dzień zarobić 1300 zł.

W tej sytuacji zdecydowałem – podam za ten dzień uśrednione koszty z dotychczasowego czasu i takie przyjmę do wyliczeń. Może nie jest to rozwiązanie idealne, ale inne oznaczałoby absurd (900 km to moje 15 dni dojazdu).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *