Na wsi wszystko jest za darmo. Taki istnieje stereotyp. Tymczasem rzeczywistość, przynajmniej do czasu pojawienia się pierwszych plonów, rozmija się z tymi oczekiwaniami. Zresztą sporo czasu (najczęściej od 7 do 15.30) spędzam w mieście, a trochę też w drodze (dojazdy). Czy zatem mój sposób żywienia znacząco się zmienił?
Odpowiedź brzmi – tak. Dotyczy to głównie obiadów. Ale zacznijmy od rana.
Śniadanie. Dwie kromki chleba z „czymś”. W pierwszym tygodniu był to łosoś wędzony. Teraz na topie są znowu jajka. Mój organizm sam mówi mi co dla niego najlepsze i zmienia gusta. Do tego herbata i… w drogę do miasta. Niestety poza weekendem nie mam szans na leniwe poranki.
II śniadanie. Tak samo – kanapki. Nie jest to zbyt zdrowe, ani urozmaicone, ale szybkie. Najczęściej dodatkiem jest znowu albo kawałek mięsa (kiełbasa suszona), ryby (łosoś, sardynki), jajko lub ser żółty. W pracy piję też kawę z mlekiem.
Obiad. Najszybciej jak się da. O 16 jestem już głodny. Zresztą szkoda mi dnia roboczego. Wybieram zatem najprostsze opcje – smażona kiełbasa z chlebem (szybko, sycąco) lub ryż z jabłkami (sycąco, smacznie), kluski z masłem i sosem pomidorowym. Moja żona rozpacza, bo zamiast obiadu z 3 dań wystarcza mi jedno i to skromne.
Podwieczorek. Kto pracuje fizycznie ten wie. Trzeba zjeść. Dwie kanapki z miodem lub dżemem i dzbanek herbaty. Kiedy praca jest lżejsza (malowanie) wybieram owoc – np. 1 pomarańczę, jabłko.
Kolacja. Czasami, kiedy idę spać o 20, nie jem już kolacji. Gdy chcę posiedzieć dłużej (w większości przypadków), do kominka wrzucam sobie 2-3 ziemniaki i piekę w żarze. Zjadam z masłem i solą. Popijam herbatą.
Co się zmieniło w stosunku do miasta, a zwłaszcza nawyków z okresu sprzed projektu – życie za pensję minimalną?
Po pierwsze – znacznie mniej czerwonego mięsa. Kiełbasa to jedyne odstępstwo. Są 2-3 dni w tygodniu, kiedy w ogóle nie jem mięsa.
Po drugie – wreszcie jem ryby. Łosoś, sardynki w puszce doskonale zastąpiły wieprzowinę. Przy czym ilości znowu nie są ogromne – 100 g łososia wystarczyło mi na 8 posiłków (do chleba oczywiście), puszka 150 g sardynek podobnie.
Po trzecie – ziemniaki. Kiedyś podstawa wiejskiej diety. Już wiem dlaczego. Są smaczne (zwłaszcza z masłem i solą), pożywne, trudno je przygotować źle (co ważne dla takiego „kucharza” jak ja).
Po czwarte – jajka. Są nadal relatywnie tanie, a trzymają długo. Ja wybieram sadzone, jajecznicę i w formie tzw. grzanek amerykańskich (kromka chleba w panierce z jajka).
Po piąte – ryż, makaron. Stanowią urozmaicenie ziemniaczanej diety. Podobnie tanie źródło węglowodanów.
Po szóste – dobre rzeczy „na smak”. Nie wyobrażam sobie jeść tylko ziemniaków, chleba, makaronu itp. W każdym tygodniu wybieram sobie dobre gatunkowo jedzenie i staram się urozmaicić nim jadłospis. Na wsi były to: łosoś wędzony i sardynki w puszce; w mieście: kindziuk, kiełbasa nomen omen „prawdziwa wiejska”, salami.
Po siódme – dostosowuję się do sezonu. Stąd w marcu/kwietniu mało owoców (chyba, że w formie przetworów). Odbiję sobie z nawiązką za miesiąc (już w maju pojawią się czereśnie). To podstawowe założenie życia na wsi – żyć zgodnie z rytmem przyrody.
Jaki jest efekt tej diety? Zmniejszenie ilości mięsa wpłynęło dodatnio na żołądek (a może to wiejski spokój), nie mam z nim żadnych problemów (a jak wiecie z reklam, po 40-tce to nie takie oczywiste), nie czuję przejedzenia Nie przybieram na wadze, ani nie tracę kilogramów (a tego drugiego bardzo się obawiałem). Odnoszę wrażenie (może subiektywne lub związane z wiosną) przypływu energii. I na koniec – potrafię wyżywić się za 140-150 zł miesięcznie (4-4,5 zł dziennie) nie głodując.
Akurat dzisiaj od rana na działce (jest co robić).
Ps. Znalazłem alternatywę do transportu
https://swiatmotocykli.pl/motocykle/honda-forza-125-skuter-biznesmena/
Spalanie 2.5 litra:))
U mnie niestety pogoda pod psem. Planowałem sadzić truskawki i ziemniaki, ale wystraszyłem się śniegu z deszczem i możliwych przymrozków.
Co do skutera. Dla mnie miałby on podobną wadę jak rower – nie chroni przed deszczem i zimnem. Oczywiście jedzie się znacznie szybciej – zwłaszcza 125.