Życie za pensję minimalną. Połowa miesiąca – podsumowanie.

Drugi tydzień na wsi nie zruinował moich założeń. Okazało się, że także na wsi da się dążyć do finansowego ideału – życia za niewielki dochód. Większość moich założeń już się spełniła, nie przeżyłem gigantycznej awarii, trzymam się planu. A szczegóły poniżej.

Trochę zmieniam kolejność. Wydatki będą od największego do najmniejszego.

Transport. Okazał się najdroższy. W sumie liczę 480 km (8 przyjazdów) przez dwa tygodnie, bo czwartek i piątek wziąłem wolny, żeby nadgonić planową robotę. Stałe koszty bez zmian – 200 zł. Paliwo podrożało i muszę to uwzględnić – 144 zł. Razem 344 zł.

Opłaty. Mam już pewien pogląd. Śmieci, podatek, wodę, gaz miałem wyliczone na początku – w sumie 82 zł. Niewiadomą był tylko prąd. I tu niespodzianka. Pierwszy dzień był strasznie powyżej założeń (15 KWh), ale to tylko efekt wychłodzonego siedliska. Następne okazały się już znacznie lepsze, i po 15 dniach licznik wskazuje 71 KWh (to 47 zł). To o połowę mniej niż zakładałem. Dlaczego? Gotuję mało i to na gazie (tylko czajnik jest elektryczny). 5 najczęściej używanych żarówek zamieniłem na energooszczędne, grzeję kominkiem, a prądem tylko dogrzewam. W efekcie jeśli przeliczę cały miesiąc, powinienem zmieścić się w 90 zł. Planowałem znacznie więcej.

Jedzenie. Bez zaskoczenia. Ok. 70 zł. za 2 tygodnie. Nie jest źle. Potrafię utrzymać średnią.

Chemia, kosmetyki, leki. Kupiłem tylko lek na zatoki i moją astmę oraz szczoteczkę do zębów. Koszt 33 zł. Oczywiście na koniec miesiąca policzę wskaźnik, bo zapasy mam z poprzedniego.

Ubrania, ubezpieczenia, inne. Równe 0. Ubezpieczenie potrącą z pensją (50 zł).

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *