Oszczędzanie w czasach inflacji. Ile możesz zyskać, jeżdżąc zgodnie z przepisami?

Znam wiele osób (nawet dobrze zarabiających), których obecna sytuacja zmusiła do zdjęcia nogi z gazu. Po prostu policzyli wszystko dobrze. Ja też robię to dla Was.

Szybka jazda to podwójny koszt:  paliwa i potencjalnych mandatów. Obie „przyjemności” podrożały drastycznie.

Zużycie paliwa zależy od prędkości. Im szybciej jedziemy w trasie, tym więcej pali nasze auto. O ile? Tu już nie ma dobrej odpowiedzi, ale da się przyjąć pewne prawidłowości:

  • mała turbobenzyna taka jak mój Kamiq przy 90 km/h paliła w granicach 4,5 l/100 km, przy 140 km/h –  8l/100 km. Zwiększenie prędkości o 20km/h może nas kosztować 2 l/100 km.  Mówimy tu o jeździe ze stałą prędkością. Jeśli zechcemy przyspieszać i hamować (dochodząc do 90,110 i 140 km/h) różnice jeszcze się powiększą.
  • diesel (Passat B8  1.6 TDI), osiąga wartości jeszcze niższe o 10%.
  • duża benzyna, nawet aerodynamiczna (Porsche Boxster 2.5) przy 90 km/h pali 10 l/100 km,  przy 140 km/h tylko 12 l/100 km.

Przeliczmy to na pieniądze. Statystycznie Polak przejeżdża ok. 1000 km/miesiąc. 2 l/100 km różnicy to 150 zł/miesiąc, 1800 zł/rok. Równowartość ubiegłorocznego  rachunku za prąd. 

Teraz druga kwestia – mandaty. Kto czytał, ten wie. Przekroczenie prędkości o 20 km/h kosztuje teraz 200 zł. Niewiele. Ale jeśli przesadzimy i z +20km/h zrobi się +31 km/h (nie zwolnimy po wjeździe w teren zabudowany) wskoczymy na poziom 800 zł. Przy okazji zamiast 3 punktów karnych, zarobimy 9. Dwie takie akcje (recydywa) i  wyskakujemy w sumie z  2400 zł (800 +1600 zł).

M.in. dlatego proponuję jeździć zgodnie z przepisami. To pewny sposób na oszczędność.

8 komentarzy do “Oszczędzanie w czasach inflacji. Ile możesz zyskać, jeżdżąc zgodnie z przepisami?”

  1. Ja od dawna juz jezdze jak emeryt 🙂 , od poczatku covida. Pewnie jakies 30% paliwa mozna tak oszczedzic, o mandatach nie wspomne.

    1. Najbardziej zagorzali fani szybkości zdjęli nogę z gazu jak zobaczyli mandaty po 1500 zł, a kolejny 3000 zł.

  2. Strefa 30 w Warszawie rozwiąże wszelkie dylematy – pozostanie przesiadka na rowery i hulajnogi. A potem tyko arystokracja będzie jeździć karocami. Reszta boso. Jedyną parę butów trzeba będzie oszczędzać na obowiązkową paradę gejów. Na Nowy Rok kupiłem rower fitnesowy , aby w tym roku nadążyć za duchem czasu. W podstawówce na 1000 metrów miałem czas 2:49 ,rowerem jeździłem nad morze, a dziś nie wiem, czy jeszcze potrafię jeździć bicyklem.

    1. Twoja prędkość biegu sprzed lat, to moja średnia autem po mieście, nieco ponad 20 km/h (a jak korek, to i 17 km/h się zdarzało). I nie ma tu co zganiać na stolicę. Po prostu przyrost liczby aut w Polsce (na początku lat 90-tych 140 aut/1000 osób, obecnie ponad 700) bez możliwości proporcjonalnego rozrostu sieci dróg, zwłaszcza w centrach). Zawsze podaję moje wyniki do pracy (prawie 4 km): piechotą 40 minut (a w zasadzie od 35 do 45), podobnie autobusem, rowerem 15 minut, samochodem 10 minut+7 na dojście z parkingu, na którym są miejsca. Powrót autem 20 minut (+7 dojście), a rowerem nadal 15.
      I dasz radę bicyklem, to jedna z umiejętności, której się nie zapomina (podobnie jak jazdy na łyżwach – ostatnio wyszedłem na lód po prawie 20 latach). Moja siostra przed 60-tką wsiadła na rower i jeździ po Wrocławiu (tam prawie płasko). Kraków czy Przemyśl wymagają kondycji, ale nie Mazowsze.
      Pamiętasz wieś sprzed 20 lat. Nawet babuleńki wszędzie dojeżdżały na starych stalowych Ukrainach.

  3. Wywrócić się nie wywrócę, ale nie wiem czy przejadę chociaż 20 kilometrów. Do kompletu kupiłem bagażnik Thule’a i zamierzam z dwunastoletnim synem, w lato , zwiedzać co niedzielę kolejne miasta po ścieżkach rowerowych. Na koniec sezonu może się odważę na coś ambitniejszego, może uda mi się wybrać do Jana z Tenczyna. Na razie zrobiłem parę zdecydowanych ruchów w sprawach zawodowych, aby mieć trochę wolnego czasu na te plany. Jestem po wstępnych rozmowach i poszło nieźle jak mi się wydaje. Kontrakt lepszy, płatności terminowe, a zajęcie to samo, do tego współpracownik też zadowolony z pomysłu. Pozostaje jeszcze obcięcie kontraktu w kolejnej umowie i wygospodaruję trochę więcej czasu od wiosny do jesieni. Zobaczę czy się uda. Oby zdrowie dopisało i kryzys jakiś lub wojna nie wybuchła.

    1. Dasz radę. Możliwości rosną w miarę ćwiczenia. Znam ludzi z rentą na serce, którzy przejeżdżają obecnie po 100 km dziennie i… codziennie. Sam mam astmę wysiłkową, więc spore ograniczenie, ale dotyczy ono wyłącznie tempa. Gdy nie ścigam się, nie atakuje ostrych podjazdów mogę zrobić i 100 km. Dlatego nie nadaję się, niestety, na różne ustawki, i jeżdżę głównie sam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *