Oszczędny diesel kontra elektryk. Miasto i trasa.

Dzisiaj opiszę własne doświadczenia. Tymczasowo wrócił do mnie Passat 2017 1.6 TDI 120 KM BlueMotion sedan. Zamieniłem go z synem na elektryka (on ma darmową ładowarkę 3 km od domu), a ja czekam na Hiluxa. I różnicy między dwoma tymi zupełnie nieporównywalnymi autami poświęcam niniejszy wpis. Będzie on miał charakter opisowo-ekonomiczny. Czyli trochę wrażeń, trochę kasy. 

Takie porównanie może się komuś wydawać idiotyczne. SUV miejski kontra duży sedan. Diesel kontra elektryk. Hyundai Kona Electric 39 KWh kontra Passat 1.6 TDI. Dla zastanawiających się nad motoryzacyjną drogą, niektóre spostrzeżenia mogą okazać się cenne. Wymyśliłem sobie własne kategorie.

Poręczność w mieście. 

Zdecydowanie wygrywa Kona.  Jest krótsza i węższa. Ma kamerę cofania w standardzie. Wyżej się siedzi, więc wszystko widać. Prześwit pozwala podjechać pod każdy krawężnik.

1:0 dla elektryka.

Ilość miejsca w środku.

Zdecydowana wygrana Passata. Z tyłu spokojnie siadają 2 osoby. Bagażnik deklasuje (586 l vs 332 l).

1:1

Wygoda w trasie.

Fotele na korzyść Passata (zestaw ErgoComfort). Jego zawieszenie sprzyja długim podróżom. Ponownie spokój dużego kufra i miejsce w środku. Diesel płynie na fali momentu obrotowego (mimo małej pojemności) i rozwija większe prędkości realne. No i zasięg (Passatem nawet w zimie mogę spokojnie zrobić 1200 km na baku przy prędkości autostradowej, Koną w okolicach 0 st. C i 110-120 km/h na liczniku … 200 km, a autostradowo nawet ….130 km). Czas jazdy 420 km (połowa po dwupasmówkach) z tankowaniem 8h (dwa postoje po 40 minut) kontra 5h bez korków? Jedyny atut Kony? Wyprzedzanie. Od 50-80 przyspieszenie trwa tyle samo co 120-150. Do setki też wygrywa Kona (9.0 kontra 11.0), ale już prędkość maksymalna po stronie VW (204 do 155 km/h)

W trasie podmiejskiej (50-150 km), drogami jednopasmowymi, powoli wygrywa poręczność Kony. Liniowe przyspieszenie (brak kickdown-ów, równy ogromny moment przy każdej prędkości).  Zasięg schodzi na dalszy plan, zyskuje mniejsze wnętrze.

Mimo wszystko  wygrywa Passat, jako bardziej uniwersalny.

1:2.

Ekonomia.

Musiało do tego dojść. Staniemy w prawdzie dot. kosztów eksploatacji.

Najpierw miasto. Tutaj Hyundai, nawet w temperaturach bliskich 0 st. C potrzebuje 15 KWh, chyba że ktoś jeździ na b.krótkich dystansach i korzysta z osiągów (realnie – 9s do 100 km/h). Wtedy mamy:

  • domowe ładowanie  – 10 zł/100 km,
  • fotowoltaika, darmowe ładowarki – 0 zł,
  • płatne ładowarki AC (obecne ceny Greenway) – 22,50 zł,
  •  ładowarki DC (bez sensu) – 30 zł.

Passat – spalanie 7 l/100 km (ja potrafię zejść do 6 l/100km) – 55 zł.

Teraz trasy podmiejskie/wolne trasy.  Kona daje radę w zakresie 9-12 KWh (decyduje temperatura).  Koszt?

  • domowe ładowanie – 6-8 zł,
  • fotowoltaika, darmowe ładowarki – 0 zł,
  • płatne AC – 14-18 zł,
  • płatne DC – 18-24 zł.

Na koniec drogi szybkie (dwupasmówki). Rozrzut elektryka ogromny. Ciepło i wolno (90 Km/h) – 12 KWh/100 km. Szybko (130 km/h) i zimno – 28 KWh/100 km.

  • domowe ładowanie – bez sensu -tylko początek,
  • fv, darmowe – 0 zł (jest ich niewiele, ja mam szczęście),
  • płatne AC – 18-42 zł,
  • płatne DC (najszybciej, najlepszy wybór) – 24-56 zł.

W przypadku Passata wszystko wygląda prościej. Paliwo ma swoją cenę (przyjąłem 7,8 zł/l), zużycie paliwa kształtuje się następująco:

  • miasto 7 l = 47-55 zł,
  • trasa podmiejska 4,5 l = 35 zł,
  • dwupasmówki 5 l = 39 zł,
  • autostrada 5,5 l = 43 zł.

Wnioski? W mieście i trasach podmiejskich, gdzie łatwiej jeździć na tanim i darmowym prądzie, kosztami eksploatacji elektryk bije Passata na głowę.  W długiej trasie, wiele zależy od rozkładu ładowań. Bo tak, da się zrobić elektrykiem 800 km, płacąc 100 zł, ale może być i 320 zł (szybkie ładowarki, zużycie 40 zł tj. 20 KWh/100 km). Passat zaś zachowuje stabilne 40 zł/100 km, a może być nawet 20% mniej.  Jednak elektryk wygrywa.

Wynik porównania 2:2. Czy zatem mówimy o nierozstrzygniętym boju? Zdecydowanie nie.

Jeśli potrzebujesz auta do miasta i wokół niego (np. codzienne dojazdy ze wsi, przedmieść do centrum), wybierz elektryka (bonus darmowe parkowanie, buspasy). Jeśli poruszasz się w trasach i ważny jest czas przejazdu – zdecydowanie diesel i Passat TDi.

 

41 komentarzy do “Oszczędny diesel kontra elektryk. Miasto i trasa.”

  1. Trudno mi oceniac auto do miasta.
    Czy hilux ma reduktor zalaczany dzwignia mechanicznie czy pokretlem? (podejrzewam pokretlo).
    Jesli pokretlo (znaczy elektrycznie)-znajdz gdzie pod autem jest dzwignia od reduktora,zebys w razie w mogl ja recznie przesunac, bo wiem,ze te elektryczne pierdolniki lubia sie zaciac w najgorszym mozliwym momencie, czyli w takim,kiedy wlasnie potrzebujesz reduktora.

  2. …hilux pewnie idzie ze Stanow bo juz dosc dlugo?Jakbys kiedys chcial cos jeszcze stamtad siostra moze ci zalatwic-malo biora i terminowi sa.Dostawa przez Hamburg albo do domu.Sa pod nazwa Garage V8 w Polsce, tam nie wiem pod jaka nazwa.

    1. Z Francji idzie. Już doszedł do Polski, teraz jeszcze mają wysłać papiery, a mój kumpel, który go sprowadza robi porządek, żebym mógł wrócić na kołach, zamiast kombinować z lawetą (DMC).

  3. …w/s samochodow:
    Przecwiczone w praktyce dlugoletnie (7 do 9 lat)uzytkowanie starych samochodw z duzymi silnikami duzo palacymi w porownaniu z nowymi mniej palacami ale bardziej awaryjnymi (skomplikowanie konstrukcji wymuszone debilnymi zarzadzeniami majacymi na celu ograniczenie do zera spalania a w konsekswencji wykluczenie w ogole aut spalinowych) jest zdecydowanie na korzysc starych duzo palacych aut z duzymi silnikami glownie z USA. zaden z silnikow nie mial ponizej 4,0 l.Zaden nie mial turbiny.Prawie wszystkie mialy LPG.Wszystkie mialy sztywne mosty z tylu, tylko jeden nie mial sztywnego mostu z przodu.

    1. Takie porównanie turbobenzyna kontra 4.0, sporo chyba zależy od szczęścia i przebiegów. Małe silniki podobno niezawodne do 150-200 kkm. Potem robi się kłopot. I wchodzi szczęście. Mój brat zrobił ponad 100 tys. km Skodą Kodiaqiem 1.5 TFSI od 2018 r. Dzisiaj, przez zawirowania na rynku nie stracił wiele na wartości. A pali 7 l/100 km w trasie. Mój Passat schodził do 4.5 l/100 km przy temperaturach w okolicy 0 st.C. To ok. 36 zł/100 km. Równoważnik 12 l/gazu.
      No i pojawia się pytanie, czy szukając starego 4.0 (teraz takich aut nowych nie ma wiele), biorąc przebieg 200 tys. km jako startowy nie narażamy się na ogólne zużycie. Bo wprawdzie silnik jak dzwon, ale amortyzatory, części zawieszenia (czasami miechy pneumatyczne), maglownice, tu i ówdzie rdza.
      Kto kręci się w promieniu 30-50 km nie zważa na to. Najwyżej go ściągną, jak coś zawiedzie. Przy mojej eksploatacji – 800 km jednego dnia, ale raz w miesiącu, sytuacja trochę się zmienia. Dlatego żonie biorę 1.2 w Fiacie 500C i zakładam gaz. Zobaczymy, jak całość się sprawdzi. W razie kryzysu jest tanie toczydełko (24 zł/100 km), a do transportu i wygłupów – Hilux.

      1. Jezdzilem tymi wszystkimi autami jako codziennymi i z marszu np. pojechalem WJ (grand cherokee 4,7) do Odessy i z powrotem.Nie bylo zadnych awarii,a auto wtedy juz mialo przebieg okolo 500kkm i 19 lat.Oczywiscie na biezaco serwisowane.
        Rozne sa szkoly , ja wole stare auta.
        Koszt remontu starego silnika np.4,0 (6L-rzedowka) to jakies 5k zl.
        Nie wiem ile nowego w pasku,ale obstawiam,ze 10k albo wiecej,sama turbina pewnie z 3k.I przebieg do remontu pewnie max 300kkm,a nie banka.
        Przy czym nowego „komputera” nie naprawisz na drodze.

        1. Nowego auta z awarią silnika nie opłaca się naprawiać inaczej niż przez wymianę motoru na używany. Doceniam trwałość starych aut, ale silnik to nie wszystko. Lexus LS430 robił i mln kilometrów, mimo iż jeden amortyzator to koszt 5k.
          I faktycznie, na drodze nie naprawisz.

          1. Bo Lexus to Toyota. jeepowe czy chryslerowe czy gm-owe czesci o wiele tansze.Jest duzo zamiennikow,calkiem niezlych.

          2. …sporo amerykancow ma wbudowana w auto samodiagnostyke, gdzie wiekszosc innych aut musi jechac w tym celu do warsztatu albo miec zewnetrzne urzadzenie do odczytu bledow.

          3. Takie urządzenia nie są wprawdzie drogie i pojawiły się podróbki, ale wewnętrzny system diagnostyki lepszy.

  4. Ten Passat ma homologację na przyczepę kempingową z hamulcem najazdowym do 1800 kg, a Kona nie ma homologacji na żaden hak

    1. Tak, do Kony nie da się legalnie zamontować haka. W Passacie nie sprawdzałem. Ale ja planowałem pożyczać autolawetę, nie ciągnąć przyczepę Passatem.

  5. A jak sprawa zasięgu elektryka wygląda teraz zimą? No i kwestia temperatury wewnątrz samochodu – trzeba oszczędzać na ogrzewaniu? Wprawdzie zima nietęga, czy jednak zauważyłeś jakiś upływ prądu przy długim postoju w garażu, czy litowych baterii to nie dotyczy i może stać całą zimę na parkingu i wiosną ruszy na przysłowiowe „pyknięcie”?

    1. Mlody zabrał mi auto. Teraz stoi, bo pojechał na zgrupowania, więc prawdziwej zimy nie zobaczył.

    2. A co do postoju. Maksymalnie, dopóki był w moich rękach, stał tydzień i zasięg nie spadał. De facto elektryk ma dwie baterie – rozruchową i ta zachowuje się jak wszystkie oraz trakcyjną, która wg testów traci niewiele. Teslę sprawdzał „mój dostawca aut” i podobno traci pojemność na postoju dosyć szybko (20 km/tydzień).

    1. Gaszenie elektryka wymaga innych metod (całkowite odcięcie powietrza).
      A co do naprawy. Stopniowo ten parametr pogarsza się. Im nowocześniejsze auto – tym gorzej. Tu dochodzi problem wysokiego napięcia i zasadniczo nierozbieralnej baterii oraz silnika. Pan Zenek za stodołą nie podejdzie. Ale u mnie wymieniano jakiś zawór chłodzenia baterii (podobno postłuczkowo świruje). Zrobił to gość w małym warsztaciku, z głową, razem z podzespołem kosztowało 1k zł. ASO krzyczało … wielokrotność za samą część.
      Więc znowu – porównujmy np. z nowoczesnym dieslem. Ile tam części potencjalnie awaryjnych (dwumas, skrzynia, wtryski dpf, silnik, turbina)?. W zestawieniu z Twoim Cherokee- jasne, przegrywa.
      Ta wypowiedź Hołka wielokrotnie przytaczana, doczekała się riposty też i mojej. Jak ktoś jeździ z butem w podłodze dalekie trasy – nie polecam. Raz w miesiącu 2×400 km robiłem beż spiny, chociaż znacznie wolniej. Ale i… taniej. Wczoraj byłem na meczu syna Passatem. 110-140 na dwupasmówce, potem Kraków kilkanaście km, wcześniej moje miasto podobnie – 4 os. plus bagaż. Średnie spalanie 5.9 l na komputerze. Potem wyjazd z Krakowa, znowu kilkanaście km, i po górach. Tu ze średnią 4.9, ale raczej 70-80 km/h nie przekraczałem (poza obwodnicą i zakopianką). Przeliczając faktycznie – 450 km x 6 = 27 l, orientacyjnie tyle poszło. Wg dzisiejszych cen – 200 zł. Czas jazdy z 2 postojami, byłby w Konie 2.5 godziny dłuższy, ale kosztowałoby z 80 zł.

      1. Wstawialem tego Hołka niedawno,ale tam wtedy chyba nie bylo o trudnych naprawach?Dlatego wstawilem znowu.
        Naprawa baterii-znalazlem kiedys,ze mozna wymieniac poszczegolne czesci baterii i kosztuje to kilka tysi za element.Holkowi chyba chodzilo o inne czesco auta,nie o baterie.
        Jesli dobrze zrozumialem – w trakcie pozaru baterii w baterii wytwarza sie tlen,ktory podsyca pozar.Odciecie doplywu tlenu z zewnatrz. ktore zreszta jest realizowane tradycyjnie od lat przez proszek gasniczy, nic nie da.
        Na pewno inzynierowie z Tesli juz pracuja nad tymi problemami,ale poki auta nie przejda wieku niemowlecego moga sie pojawiac kolejne problemy.Zacheta do kupna jest oczywiscie mozliwa darmowa jazda.Czy to zrownowazy minusy-kazdy musi sam zdecydowac.

        1. To po co byłby kontener, jak nie do odcięcia tlenu?
          Czy baterię w komórkach tak często płoną? Banki energii też? Moim zdaniem nie, a ogniwa podobne (choć większe). Dlatego jakoś się nie boję.

          1. Nie chce wzbudzac u Ciebie obawy. Jak dokladnie odbywa sie gaszenie nie wiem.Przekazalem tyko co przeczytalem.

    1. Do 19:23. Nie do końca zgadzam się z tym artykułem, bo nie jestem aż takim pesymistą. Rzeczywistość jak z filmu Matrix nam nie grozi. Nie wierzę w limit 2000 kg CO2, a potem odłączenie konta, bo musiałby dotyczyć wszystkich (w tym klasy wyższe). Do tego nie mamy jednego konta w jednym banku, są SKOKi (poza sytemem), konta walutowe, Revoluty itp.
      Podatek od rejestracji aut – będzie i spowoduje dalszy wzrost kosztów sprowadzenia samochodu – stanie się on droższy. O ile? Zobaczymy. Na początku lat 90-tych mój Tato kupił półroczny zachodni samochód za równowartość ówczesnych 100 średnich pensji. Stosując taki przelicznik dzisiaj prawie nowe Audi A4 musiałoby kosztować ok. 0,5 mln zł (a spokojnie damy radę za 200k zł). W latach 80-tych było jeszcze gorzej. Średnia pensja 14 tys. zł, a 5 letnie auto z demoludu (Łada/Polski Fiat 125) 800 tys. zł (57 pensji). Na dzisiejsze 5 – letnia Octavia musiałaby kosztować 285 tys. zł (realnie 70 tys. zł). Czyli jeszcze tak źle, w sferze motoryzacji, nie jest.

      1. Tez mysle,ze az tak nie bedzie.Ten film ma raczej potrzasnac ludzmi,zeby zaczeli sie buntowac.
        Pamietam duze cla do 2004 (UE). Prawie druga cena auta.
        Zaczna sie skladaki, rejestrowanue na stare spalone trupy (byle byl DR i karoseria z VIN) itp.Raz tak sprzedalem bmw (ten rekin) bo mi sie spalil (chyba w 1994 sprzedalem,auto 1981 po kapitalce silnika, wzialem za zlom i papiery chyba 1000 zl wtedy,wartosc sprawnego jakies 10k).

        1. Też pamiętam cła i rejestracje „na przeszczepa”. Składaka zrobiła moja siostra pod koniec lat 80-tych. Tylko, że tym sposobem cofają nas o 30 lat.
          Teraz widzę sporo aut na blachach brytyjskich (nieprzerejestrowane), zacznie się podziemie, jeżdżenie na podrobionych tablicach (tak działają drifterzy), auta litewskie, ukraińskie, no cuda, bo rynek nie znosi próżni.

        1. Ja, z racji wyjazdów, mam neta w domu do laptopa, ale i spory plan w komórce (za 30 zł dostaję 30 GB netu miesięcznie, nielimitowane rozmowy i sms). Mogę udostępnić z komórki na laptopa (robię tak w górach), bo z racji firmy potrzebuję komórki „biurowej”.

      1. A w praktyce – brytyjski parabank, poza systemem europejskiego nadzoru finansowego, z kontem i kartą wielowalutową. Zaczęło się właśnie od tej karty (płacisz walutami bez prowizji, wymian, w internecie i gdzie chcesz), ale właściwość parabankową da się wykorzystać właśnie do ominięcia systemu.
        Zresztą, wrócą czeki, weksle, „twarda” waluta, pieniądz umowny (coś jak skórki czy paciorki), dojdzie barter.

Skomentuj Jan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *