Ballada o przeciętnym Polaku. Zarobieni 2.0.

Czytaliście książkę „Zarobieni” – czyli zbiór reportaży o pracy? Właśnie sobie o niej przypomniałem, przy okazji lektury artykułu na Onecie. Opowiadał o metodach Polaków radzenia sobie z inflacją i wzrostem stóp procentowych. Jak to wygląda? Czytaj dalej Ballada o przeciętnym Polaku. Zarobieni 2.0.

Hybryda czy elektryk – oto jest pytanie?

W moim samochodowym życiu ciągle coś się zmienia. Na wsi zamontowano mi instalację FV, której prąd trzeba zużyć. Muszę wejść z dotychczasowych 350 KWh rocznie do 3000 KWh. Elektryk wydawał się dobrym rozwiązaniem – spala 12-15 KWh/100 km. Przy planowanym przebiegu z FV 12.500 km to prawie 1900 KWh/rok darmowego zużycia. A może lepsza okaże się hybryda?

Opcje były dwie. Zaprzyjaźniony handlarz miał Hyundaia Konę ze mniejszym akumulatorem (100 tys. zł na gotowo), albo Toyotę Yaris (55 tys. zł na gotowo), co zapewniało mi brak utraty wartości.  Przeliczyłem  warianty.

Paliwo. Hyundai przejeżdżając 20.000 km będzie potrzebował ok. 1200 zł.  Yaris z gazem „aż” 3000 zł. (ale ten silnik za nim nie przepada). Gdyby to była benzyna to 4900 zł.

Przeglądy i naprawy. Po równo – 1500 zł/rok. Elektryk podobno się nie psuje,  Yaris też.

Ubezpieczenie. Tu wygrywa Yaris. Da się go ubezpieczyć za 1000 zł zamiast 1500 zł (Kona).

Bilans wypada na korzyść Hyundaia 4200 zł wobec 5500 zł (Yaris gaz) lub 7400 zł (Yaris benzyna). Utraty wartości nie liczę, bo to samochody z dużą przebitką.

Wygrała  Kona i ją ostatecznie kupiłem.

Zakup używanego Passata – studium przypadku.

Mam kolegę, który ma kolegę, który ściąga używane samochody z Francji. W marcu tego roku trafił się lekko poobijany Volskwagen Passat b8  za 39 tys. zł. Ponieważ lubię wyzwania, a syna zjadały koszty benzyny (2.0 TFSI quattro czyli 15 l/100 km w mieście i 8.5 l/100 km trasy, dodatkowo tankowanie 98), podjąłem rękawicę, z planem sprzedaży za pół roku – bez podatku. Rachunki trochę rozjechały się z planami, bo:

  1. robiłem jak dla siebie – wymiana, nie klepanie, klejenie itp.
  2. wykonano pakiet startowy (wszystkie płyny + rozrząd + opony).
  3. Coś tam podochodziło ekstra,
  4. Urząd skarbowy podniósł akcyzę, a spór o 500 zł uznałem za niewarty zachodu (wynik nieznany).

W efekcie, do 39 tys. doszło 18 tys. (w tym naprawa 10 tys. , pakiet startowy 4000 zł, akcyza 1500 zł, 500 zł jakiś drobiazgów typu rejestracja, ubezpieczenie, potem 2,5 tys. za rozrząd) i zrobiło się 57 tys. Ryzykownie, ale obecnie cena takich aut (identyczny przebieg, sprowadzony jako bity) na portalach startuje od 67 tys. Czyli spokojnie, młody wyjdzie na + ok. `5 tys. zł. Pół roku pojeździ i sprzeda.

Na koniec o eksploatacji „Paska”. Na plus zaskoczyło mnie zużycie paliwa. W trasie do Chorwacji, załadowany 5 osobami i z pełnym bagażnikiem oraz bakiem palił 4.4 l/100 km z komputera (5 l wg dystrybutora). Po prostu miodzio. Hyundai i30  ze słabszym silnikiem potrzebował ok. 7 l, a Kamiq ok. 6 litrów.

W mieście Passat pali ok. 7 l. Kamiq – 8-9 l, Hyundai w granicach 10 litrów.

Ba, nawet Fiat 500 w dieslu pozostawałby pobity na tym polu. W trasie przy stałej prędkości ok. 110 km/h  spalał 5 l/100km (mieszcząc 3 osoby i mniej bagażu), podobnie w mieście.

A do mnie właśnie przyjechał  Hyundai Kona electric.