Ubiegły rok, jak i ten były dla mnie szczególnym doświadczeniem. Przyczyną okazała się znaczna liczba przejeżdżanych kilometrów – kilka tysięcy miesięcznie. Takie doświadczenie zmieniło nieco mój sposób patrzenia na samochody. W jaki sposób?
Wreszcie skrystalizował się mój pogląd – jak wygląda samochód doskonały. Odpowiedź – jest inny dla różnych osób. W przypadku kręcenia 40 tys. km rocznie musi być:
- niezawodny. Tu nie ma co dyskutować. Kiedy robisz 2000 km w tydzień (2-3 długie wyjazdy), nie ma czasu na stanie w warsztacie.
- ekonomiczny. Znowu. Przy przebiegu 8 tys. km rocznie, ma to mniejsze znaczenie, przy 40 tys. ogromne.
- szybki. Nie chodzi tu o prędkość maksymalną, ale przyspieszenie. Wyprzedzanie moim rodzinnym Hyundaiem i30 1.4 benzyna, zapakowanym po dach, wydaje się torturą.
- odpowiedniej wielkości. No cóż, trzeba się spakować – to jedno. Dwa, w długich trasach wielkość ma znaczenie (wygoda).
- zaopatrzony w wygodne fotele. W Hyundaiu czuje się gorzej niż w Fiacie 500, który ma fotele sportowe. Doskonale trzymają i kręgosłup mniej boli.
- uniwersalny. Poręczny w mieście, sprawny na trasie, pakowny, tani w zakupie i eksploatacji.
A teraz czas na znalezienie pasujących modeli.
Koniecznie musi być to kompakt lub klasa średnia. Limuzyna odpada (za duża do miasta, wysokie koszty eksploatacji), małe auto nie sprawdzi się w trasie. SUV-y i crossovery są droższe i stanowią przerost formy nad treścią. Oczywiście biorę pod uwagę auta używane.
Moje typy to:
- Skoda Octavia/Rapid/Scala w TDI. Nic odkrywczego, ale … mało pali, niewiele traci na wartości, spory bagażnik i miejsce w środku. Ewentualnie, jeśli chcemy więcej sportowych emocji Seat Leon z tym samym silnikiem.
- Hyundai i30/Kia cee’d w CRDi. Podobnie. Bez rewelacji, ale sprawnie, szybko, niezawodnie.
- Ford Focus z silnikiem HDi. Wartością dodaną jest doskonałe prowadzenie.
- Opel Astra z silnikiem fiatowskim CTDI. Plusem mogą być opcjonalne fotele AGR.
- Toyota Auris/Corolla w hybrydzie z gazem. No, tu już będzie supertanio. Koszt przejazdu 100 km spadnie na ziemię (6 l gazu x 2 zł = 12 zł/100 km).
Teraz wersja „prestiż”. Poza oszczędnością potrzebujemy też odrobinę głasków wizerunkowych:
- Volvo S60 /V60 z silnikiem 2.0 z grupy PSA. Superwygodne fotele, małe spalanie, odpowiednia dynamika. Minusem będzie droższy serwis i ubezpieczenie.
- Audi A3 z silnikiem TDi. Podobnie jak w Skodzie/Seacie, tylko lepsza jakość wykończenia i drożej.
- Lexus CT (hybryda). To Toyota w droższym opakowaniu.
Osobiście myślę o Focusie lub V60.
Witam,
obserwuję Pana bloga od jakiegoś czasu, uważam że w dziedzinie finansów osobistych, inwestowania i racjonalnego dochodzenia do majątku w Polsce, nie ma Pan konkurencji w krajowej blogosferze. Podoba mi się również Pana myślenie oraz trzeźwe spojrzenie na współczesną konsumpcję- rzadko można trafić na tak wartościowe porady dla młodych ludzi „na dorobku” oraz tych o krok od pierwszego miliona; mam nadzieję że pana teksty dotrą do jak najszerszego grona poszukujących takich treści.
Chciałem się odnieść do pana wpisu powyżej, analiza wydaje się być całkiem rzeczowa, pomija natomiast jedną zmienną, która w zasadzie może zaważyć niejednokrotnie na kwestii wyboru właściwego auta w Polsce. Jest nią bezpieczeństwo, a w zasadzie jego brak na polskich drogach. Nie będę się tu zagłębiał w jakim stopniu jest to wina kiepskiej infrastruktury, pobłażliwych kar dla piratów czy nawyków kierowców- fakt jest taki że jesteśmy w niechlubnej, europejskiej czołówce śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych. Mając to z tyłu głowy, dołączyłbym tutaj wyniki testów Euro NCAP lub innych równoważnych. Nie ma się co czarować że jadąc superoszczędnym, ale umiarkowanie bezpiecznym autem, szczególnie w terenie niezabudowanym, zrobimy na tym interes życia, w razie wypadku. Z pana zestawienia na czołówkę wysuwa się Volvo, jestem akurat o krok od zmiany auta i również z moją drugą połówką myślimy o V60. W Pana przypadku tym bardziej przemawia za takim wyborem posiadanie rodziny i dzieci oraz przejeżdżanie autem dłuższych tras.
Bardzo mi miło, że moje przemyślenia do Pana trafiły.
Co do bezpieczeństwa aut. Tu mam mieszane uczucia, dlatego o tym nie piszę. Na ile publikowane testy to wynik marketingu? Doprawdy nie wiem. Teraz dodaje się punkty za systemy bezpieczeństwa, które np. … można wyłączyć. A i kiedyś nie było idealnie.
Patrzę na bezpieczeństwo samochodu trochę fatalistycznie.Co mnie ma spotkać, nie minie. Oceniam prawdopodobieństwo.
Coraz więcej jeżdżę po drogach szybkiego ruchu, z oddzielonymi pasami w obu kierunkach, albo po pustych wiejskich szosach. Chyba w ogóle jest mniej zagrożeń (przynajmniej ja to tak odbieram).
Teraz zmiana samochodu przyspieszyła. Trafia mi się okazyjnie auto prawie z salonu (niespełna rok i 1800 km) z cesją leasingu na korzystnych warunkach. Z pewnością o nim napiszę, bo miałem okazję testować przez weekend i wyszło mega na plus. A marka to… Skoda.
W zasadzie ja też staram się odsiewać ziarno od plew, żadne testy nie pomogą jeśli w zderzeniu biorą udział dwa auta o różnych masach, fizyka niestety nie obejdzie się łaskawie z tym mniejszym.
Ciężko ocenić to prawdopodobieństwo, nawet jeżdżąc z gruntu bezpiecznie. U mnie zmiana auta wynikła stąd, że jadąc z pozoru bezpieczną trzypasmową autostradą zostałem uderzony przez kierowcę, który stracił panowanie nad autem i dobił moje auto do lewej bandy. Jak na zderzenie przy 120 km/h wyszedłem w zasadzie cało z tego wypadku, znawcy tematu podają, że gdyby auto obróciło się lub przeleciało przez bandy, mogłoby być mniej kolorowo.
Wracając do wyboru: podejrzewam że pana wyborem jest Skoda Octavia III (IV?)- sam do tej pory jeździłem o edycję starszym autem z instalacją LPG od Skody i byłem więcej niż zadowolony z tego auta: niskie spalanie, niezawodność (żadnych napraw poza wymianą zużywających się podzespołów przez 3,5 roku posiadania) i naprawdę przestronne wnętrze i bagażnik jak na kompakt. Teraz moje auto zastępcze to Octavia III i moje pierwsze odczucia są bardzo pozytywne, sporo rzeczy zostało „dopieszczonych” w wyższej wersji.
No właśnie, fizyka. Auto bezpieczne nie może być zbyt lekkie.
A co do wyboru. Trochę zaspoileruję – nie będzie to Octavia lecz Kamiq. Więcej już nie powiem 😉 , bo to ma być temat na osobny wpis.
To jeden z kluczowych czynników, niestety nie za często brany pod uwagę, szczególnie przy wyborze auta „dla kobiety”. W porządku, czekam na osobny artykuł 🙂
To siadam do pisania.