Jednym z podstawowych założeń inwestowania w stylu slow jest czerpanie korzyści z dywidend. Nie będę oszukiwał – staram się wybierać firmy, które wypłacają, obiecują wypłacać, lub wypłacały dywidendę w przeszłości. Dlaczego? To właśnie odpowiedź na tytułowe pytanie.
Jednym z założeń inwestowania w stylu slow jest stały wzrost wartości portfela. Przywiązuje się zatem ogromną wagę do corocznego zysku. Cóż da go w większym stopniu niż dywidenda? To przecież nic innego jak coroczny (a niektórych przypadkach półroczny) zastrzyk gotówki. Weźmy na tapetę dwie spółki, o których wielokrotnie pisałem: KGHM i Assecco Bussines Solutions.
KGHM w ciągu ostatnich 15 lat wypłaciła dywidendę 13 razy. Za każdym razem było to procentowo od niespełna 1% do blisko 20%. A kwotowo od 0,8 zł do blisko 24 zł. Przy średniej cenie akcji ok. 80-90 zł daje to przyzwoity zysk. A w tym czasie wartość akcji wzrosła lawinowo (chociaż per saldo, często się wahała). Dzisiaj nie zainwestowałbym w tę spółkę, złożyłem deklarację – nigdy więcej spółek Skarbu Państwa.
Assecco Bussiness Solutions. Również ma długą historię wypłat dywidendy (od 2019 r.). Dodatkowo spółka znajduje się w rozwojowej branży (informatyka). Potwierdza to stała dynamika wzrostu zysków. Średnia dywidenda oscyluje wokół 5%.
Zwłaszcza w przypadku tej drugiej spółki wyraźnie widać, że otrzymujemy corocznie ok. 5% jej wartości w formie dywidendy. To znacznie więcej niż najlepsze lokaty. A więc zaleta nr 1.
Zaleta nr 2 to stabilny kurs, z powodu którego spółka znajduje się w trendzie wzrostowym od 10 lat, a w tym czasie zyskała na wartości 500%. To klasyczna spółka, którą spokojnie zatwierdziłby sam Warren Buffet.
Zatem w przypadku spółek dywidendowych połączyć możemy względną stabilność kursu (maksymalne obsunięcia ok. 20-25%) ze stałym przychodem i długofalowym wzrostem wartości.
A zatem dywidenda w życiu inwestora slow jest czymś zapewniającym stały dopływ gotówki na bieżące życie (rentą) i balsamem pozwalającym nie martwić się krótkotrwałymi spadkami.