We wrześniu ubiegłego roku pisałem o podwyżce cen chleba. We wrześniu podrożał on do kwoty 2,10 zł za bochenek (ceny w mojej osiedlowej piekarni).
Idąc do piekarni 26 stycznia zobaczyłem nową cenę – 2,40 zł za bochenek. Czyli oznacza to 2-gi wzrost ceny na przestrzeni kwartału i to od razu o 15%. Dlaczego tak się dzieje?
Po pierwsze – rośnie płaca minimalna. W tym roku z 2250 zł do 2600 zł. Wraz z nią rosną płace i … większość cen.
Po drugie – drożeje energia elektryczna. Chleb wypieka się w piecach nią ogrzewanych.
Po trzecie – nakłada się kolejne obciążenia podatkowe na sklepy i pośredników, co oznacza, że aby sprostać wydatkom, podnoszą swoje marże.
Prawdziwym okazuje się zatem twierdzenie, że rząd wypłaca 13-te emerytury, funduje podwyżki płacy minimalnej itp. z naszej własnej kieszeni.