Jak przeżyć miesiąc za 700 zł? Ogrzewanie.

Ciepło jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Bez ogrzewania nie wytrzymamy zbyt długo w naszym klimacie, zwłaszcza jesienią. Dlatego jednym z podstawowych założeń projektu – życie za 700 zł, było zminimalizowanie kosztów ogrzewania. Dzisiaj moje teoretyczne wyliczenia i praktyczne spostrzeżenia po 8 dniach.

Najpierw trochę teorii. Dom jest stary (przedwojenny). Mury z cegły o grubości 60 cm + 5 cm pustki powietrznej teoretycznie nie są złe, ale okna miałem nieszczelne (skrzynkowe), znaczna część podłogi to kamień na gruncie, brakuje ocieplenia poddasza. Dodatkowo przez 1,5 miesiąca bez grzania wszystko namarzło. 1 listopada miałem 11 stopni. Sprawę pogarsza fakt, iż w domu jestem tylko 12 godzin, z czego grzeję przez 5.  Dlatego zaplanowałem – wyłączam górę, koncentruje się na parterze (80 m2). Do ogrzewania mam kominek w salonie (planuję tam ok. 15 stopni), oraz łazienkę i sypialnię (8m2). Wadą wydaje się być też duża wysokość ścian (ok. 3,5 m).

Łazienkę planowałem dogrzewać na czas korzystania grzejnikiem elektrycznym, czyli ok. 30 minut dziennie (ok. 60 groszy). Drewno do kominka miałem swoje. Kuchnia – temperatura tylko z rozchodzącego się ciepła z salonu i gotowania potraw. Sypialnia włączany na 2,5 godziny dziennie grzejnik elektryczny tzw. farelka, znacznie przewymiarowany (ok. 2 KW zamiast 0,8 KW).  Czyli szacowane zużycie prądu to ok. 6 KWh dziennie co daje 180 KWh miesięcznie – 102  zł.

Jak wyszło w praktyce? Okazało się, że z łazienki prawie nie korzystam. Ekonomiczniej i cieplej umyć się w miednicy w sypialni (przypomniałem sobie czasy dzieciństwa), niż nagrzewać łazienkę,a płytki i tak oddają zimno (brrr … dotknąć zimnej ściany pod prysznicem). Panujące temperatury znowu okazały się łaskawe. Działający kominek świetny na lato, na jesieni słabo działa.

Na razie dzienny koszt ogrzewania przy 6-8 KWh wynosi mnie ok. 4-5 zł, a łączny koszt prądu ok. 6 zł.

W weekendy, kiedy kominek hula cały dzień, w sypialni osiągam spokojnie 22-23 stopnie przed pójściem spać. Gdyby zrobiło się  zimno (np. -15 stopni przez miesiąc), to nie mam szans utrzymać tyle ciepła w domu, grzejąc tylko tak. Doświadczenia z zimy przeżytej przez mojego brata pozwalają na prosty wniosek – jedynym wyjściem jest docieplenie. Da się zrobić w miarę tanio (wymiana okien i drzwi, wełna na poddasze + ściany i okładzina z drewna), ale na razie nie mam czasu.  Musiałbym też wymienić wkład kominkowy i zamontować grzejniki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *