Minęły pierwsze 4 dni mojego eksperymentu. Mam już pierwsze wnioski, którymi mogę się podzielić. Dotyczą one zarówno aspektu finansowego jak i poza finansowego.
Wydatki na jedzenie utrzymuję poniżej zaplanowanego poziomu. To zasługa zarówno dwóch proszonych obiadów, jak i wyjątkowej skromności posiłków. Na śniadanie 2-3 kromki chleba z miodem, na kolację podobnie, w pracy zjadam 1-2 jabłka, na obiad ziemniaki w różnych postaciach (placki, gotowane), ale do woli. Mam pełną świadomość, że długo tak się nie da.
Dojazdy trzymają się w normie – samochód mało pali. Mimo tego, dojazd do pracy to połowa wydatków (dziennie ok. 14 zł z czego 11 zł to paliwo). Oczywiście 30 km i powrót do miasta przy wydatkach 700 zł nie ma najmniejszego sensu, jest założony na potrzeby mojego planu.
Sporą pozycję stanowią opłaty – zużywam wodę, energię elektryczną, płacę podatek i za śmieci, kupuję gaz.
Jako stałą cześć traktuję kartę telefoniczną – 9 zł miesięcznie to 30 groszy dziennie.
Łącznie przez 4 dni wydałem 73,45 zł czyli mieszczę się w budżecie (planowane 93,33 zł).
A teraz, może ważniejsze, kwestie poza finansowe.
Najbardziej męczy mnie ciemność. Dzisiaj dojechałem na miejsce o 15.41 i za 20 minut (rozpalenie w kominku, włączenie grzejnika, nastawienie obiadu) spojrzałem już mrok. Wyjechałem do pracy rano – też bez słońca.
Z kolei, w ogóle nie dostrzegam uciążliwości dojazdów. Te 30-40 minut nie stanowią żadnego problemu. Jest czas na słuchanie muzyki, rozmowę z rodziną, opracowanie planu dnia.
Oczywiście dokucza mi samotność. Długie jesienne wieczory potrafią dać w kość, dlatego kładę się spać o 20. Tak jednak planowałem – nie obarczam swoim pomysłem żony i dzieci. Oni mogą sobie żyć jak dotąd.
Dzień Dobry.
Dziś trafiłam na tego bloga i jestem zachwycona. Dziękuję, że chce się Pan dzielić tą wiedzą.
Mnie również bardzo miło, że trafiła tu kolejna osoba.
pięknie to proszę napisać jak ja mam przeżyć mam rentę ,820 zł ,choruję od 8 roku życia ,na same leki wydaje 320 zł ,opłaty .zostaje mi 348 zł ,i jak żyć,
Proponuję zajrzeć tutaj: blog