W marcu nie kupowałem ubrań. Nie było takiej potrzeby. Nie oznacza to jednak, że koszty przyjęte do obliczeń wyniosą 0. No nie, przyjmę pewną całoroczną średnią, zmodyfikowaną sytuacją „żyjącego za pensję minimalną”. Nie będę liczył super marek, lecz ubrania z wyprzedaży, ciuchlandów i dyskontów. Oto kalkulacja (wartości roczne):
- bielizna (majtki i skarpety) – 61 zł – tu nic się nie zmieni,
- kurtki (zimowa i wiosenno/letnia, kupowana raz na 4 lata w cenie 170 zł/szt) – 85 zł (nic się nie zmienia),
- buty (znowu na dwa sezony, mają wystarczyć na 2 w cenie 150 zł/para) – 150 zł (normalnie muszę kupić eleganckie),
- koszule (wyprzedaże, dyskonty, ciuchlandy) – 50 zł (do pracy kosztują mnie minimum 3 razy więcej)
- spodnie (dyskont – 2 pary rocznie) – 70 zł (kupuję markowe na wyprzedaży +150 zł),
- swetry, bluzy (1 szt) – 60 z (bez zmian),
- koszulki letnie (ciuchland) -10 zł,
- suma: 486 zł/ czyli ok 40 zł/miesiąc.
Gdybym doliczył jeszcze dyżurny garnitur na 10 lat+buty +koszule to dodam jeszcze 100 zł/rok (8 zł/miesiąc). W 50 zł zatem spokojnie można się zmieścić.