Rzeczywista inflacja, czyli jak w ciągu 12 miesięcy urosły ceny ważnych elementów domowego budżetu.

Pod koniec września ogłoszono – inflacja w Polsce wynosi 17,2 % r/r i jest najwyższa od 1997 r. Ale ponieważ ogłaszającym był podmiot oficjalny, to wiele osób (w tym ja) podchodzi z rezerwą do takich danych. Dlatego chcę pokazać, jak niezależne źródła wskazują na wzrost cen, ważnych składników domowego budżetu. Będzie o dachu nad głową, samochodach, jedzeniu.

Dach nad głową.

Zacznijmy od dachu nad głową. Tu mamy kilka wariantów. Wzrost cen metra w nowych inwestycjach, wzrost cen kredytu, wzrost cen najmu, wzrost czynszu i opłat. W żadnym nie jest wesoło. Jak podaje portal rynekpierwotny.pl a powtarza dziennik.pl, w ostatnich od stycznia do sierpnia 2022 r. ceny mieszkań nowych w głównych miastach Polski wzrosły średnio o 10 %. Gdybyśmy dodali do tego dynamikę ostatnich miesięcy roku 2021 r., wyjdziemy spokojnie na +15-20%. W tym punkcie zgadzamy się mniej-więcej z oficjalną inflacją. Ale…. tylko dopóki nie dodamy wzrostu rat kredytów. A te w ciągu roku podrożały o 100%, co uczyniło je niedostępnymi dla większości. Bo o ile jeszcze w zeszłym roku, w Warszawie przy cenie ok. 12.000 zł, 2 pokoje w stanie deweloperskim (50m2) można było kupić za 600 tys. zł, płacąc ratę od pół miliona (100 tys. wkładu własnego) ok. 2400 zł, o tyle teraz za identyczne mieszkanie płacimy 680 tys. zł, co daje kredyt 580 tys. z ratą 5600 zł. Wzrost gigantyczny – ponad 100%. W tym momencie widać wpływ inflacji na nasze życie.

Ale suweren (emeryci, rolnicy) nie posiada przecież kredytów, budował się na swoim, wykupił za grosze od spółdzielni. Może i tak, ale ta sama grupa chce pomóc wnuczkom, kupuje im lokale w mieście. Odczuje też spadek siły nabywczej swoich oszczędności (lokata niespełna 7% netto, inflacja 17,2%). Zobaczymy kiedy to zrozumie.

Teraz weźmy na tapet najemców. Tutaj portal money.pl  zamieścił szczegółową tabelę z podziałem na miasta Polski w okresie luty-wrzesień 2022 r. czyli nieco ponad pół roku. I mamy koleją odsłonę dramatu. Mieszkanie dwupokojowe w Warszawie wynajmiemy (cena nie zawiera opłat do spółdzielni/wspólnoty) za prawie 4000 zł, jeszcze niedawno było 3200 zł. Wzrost  23%. W wielu miastach Polski wygląda to jeszcze gorzej (Kraków +40%, Opole +37%), w kilku lepiej (Lublin, Toruń +10%), ale średnia +20-30%.

Czynsze i raty nie zawierają opłat eksploatacyjnych, a te podrożały ogromnie. W ciągu roku moi teściowie płacą do spółdzielni o 1/3 więcej, a zapowiedziane na grudzień podwyżki zrobią z tego +40%. Gaz podrożał o 64% (złagodzone nieco czasową obniżką VAT), prąd za chwilę ma znaleźć się na poziomie +200% (złagodzonym limitem 2000 KWh po starej cenie).

A suweren? On na wsi grzeje się węglem (+400%), W efekcie same koszty opału (5 ton) wzrosły tak bardzo, że zaczęto płacić więcej niż w bloku (po podwyżce). Odejmując dodatek węglowy (3000 zł) cena tych 5 ton skoczyła z 3750 zł do 15000 zł czyli 1250 zł/miesięcznie uśredniając na cały rok. W spółdzielni moi teściowe z c.o., ciepłą wodą, funduszem remontowym, śmieciami i trzema osobami w domu płacą 850 zł za 70m2.  Nawet przejście na drewno opałowe niewiele da (o ile nie ma się go z własnego lasu). 5 ton węgla to ponad 10 ton (20mp) drewna. Jeszcze niedawno 4000 zł (200 zł/mp), teraz 12.000 zł (600 zł/mp). Nawet w górach ceny skoczyły 3-krotnie (choć z racji niższej bazy będzie to wzrost z 1500 zł na 4500 zł).

Zatem jeśli z dachu nad głową wyciągniemy pewną średnią, w ciągu roku płacimy więcej o 30-40% w spółdzielni, 700% jeśli mieliśmy kredyt,  a nawet 350% dla wiejskiego suwerena „węglowego”, 40% „gazowego” i 250% „drewnianego.  Ogromne wzrosty.

Auta.

Jak wiecie, mój konik. W październikowym numerze Auto-Moto jest porównanie cen używanych samochodów przed rokiem i teraz. W niektórych przypadkach ceny 5-letniej „używki” wzrosły o 60%! Średnia, obejmujące też egzemplarze paliwożerne to ca.+30%. Nowe auta nie są lepsze (i nie kupimy ich od ręki). Test małych samochodów pokazuje aktualną cenę Skody Fabii 1.0 TSI 110 KM z DSG. Zgadniecie ile? 95 tys.zł. W zeszłym roku taki model kosztował 20% mniej, a 3 lata temu dało się za te pieniądze kupić… Superba z mocniejszym motorem.

Jeśli ktoś kupował w leasingu lub na kredyt, także się zdziwił. Jeszcze niedawno standardem była stawka miesięczna 1% netto od wartości auta brutto. Za całkiem niezłe wozy, z ceną 150 tys. zł płacono miesięcznie 1500 zł+VAT. Teraz to już minimum 2250 zł+VAT.

Kolejnym wrażliwym punktem pozostaje paliwo. Jeszcze rok temu kosztowało (benzyna/gaz) o 1-1,5 zł mniej na litrze.  Benzynę 95 kupowałem za 5.5 zł, a ropę za 5.70. Gdy skończy się tzw. tarcza, to musimy liczyć się z realną ceną 7,5 zł/l benzyny i 8.2 zł/ l oleju napędowego. To o 35% i 50% więcej niż rok temu.

Podrożały też usługi naprawcze (o 20-30%), ceny części zamiennych (o 20%). Te pierwsze z powodu presji płacowej, drugie dojechał kurs walut obcych (dolar +25% r/r).  Jedynie ceny ubezpieczeń trzymają się jako-tako, ale i tutaj wzrost kosztu napraw musi przynieść negatywny efekt.

W sumie koszt zakupu i utrzymania auta poszedł w górę o ok. 25-40% r/r, w zależności od typu finansowania i konkretnego modelu.

Jedzenie.

W tym punkcie moglibyśmy przebijać się wartościami, szokując nieświadomych. W niektórych kategoriach (cukier) wzrost przekroczył 100% oto dane GUS za sierpień (r/r):

  • cukier 109 proc.;
  • tłuszcze roślinne 49 proc.;
  • mąka 44,6 proc.;
  • masło 33,1 proc.;
  • mięso drobiowe 32,8 proc.;
  • mięso wołowe 32 proc.;
  • pieczywo 30,4 proc.;
  • mleko 28 proc.
  • sery i twarogi 24,4 proc.;
  • ryż 22,9 proc.
  • ryby i owoce morza 19,7 proc.;
  • jaja 19,2 proc.;
  • kawa 18,5 proc.;
  • jogurt, śmietana, desery mleczne 18 proc.;
  • mięso wieprzowe 17,5 proc.
  • kakao i czekolada w proszku 15,5 proc.
  • mięso cielęce 14,5 proc.;
  • wędliny 13,3 proc.;
  • wody mineralne 10,7 proc.;
  • napoje alkoholowe 10 proc.

Biorąc pod uwagę pewną średnią, spokojnie możemy mówić o 30% wzroście, aczkolwiek dane będą się różnić (jeden pije więcej wódki, inny zjada chleb z masłem)

Podsumowanie. 

Jak widzicie w 3 podstawowych kategoriach, niezbędnych do życia (dach nad głową, transport, jedzenie) ceny wzrosły znacznie bardziej niż te oficjalne 17,2%. W optymalnych warunkach (brak kredytów, mieszkanie we wspólnocie/spółdzielni) możemy mówić o 30%. W skrajnych (kupiony na kredyt dom, ogrzewany węglem lub drewnem, auto na kredyt) pieniądz stracił nawet 2/3 swojej siły nabywczej.  Co gorsze, perspektywy na najbliższe miesiące pozostają niewesołe (wygaśnięcie tarcz, dodatkowe podatki, ceny energii, dalsze zadłużanie państwa).

18 komentarzy do “Rzeczywista inflacja, czyli jak w ciągu 12 miesięcy urosły ceny ważnych elementów domowego budżetu.”

  1. Bardzo dobre i szczegolowe podsumowanie.
    Widac, ze sytuacja finansowa zmierza do tego, zeby zwyklym ludziom i mniejszym inwestorom (tzn. nie bedacym korporacjami) zniszczyc zycie i finanse,a faworyzowac wlasnie duze korpo, banki i skarb panstwa.
    Kto i dlaczego tak dziala-trzeba samemu wyciagnac wnioski.

    1. Ja też byłbym ostrożny, jeśli chodzi o „standardowe produkty finansowe”, zwłaszcza w rodzaju „czarnej skrzynki”, czyli nie wiesz jak to działa. Też wszedłem na stronę, spółka podlega pod nadzór finansowy słowacki, a nie nasz KNF. Zwiną się w miesiąc, po prostu zamkną oddział i już. A Ty szukaj kasy na Cyprze, bo np. tam mieli konta.
      Opłaty też wyglądają dziwnie i są wysokie. „Podstawowa kwota opłaty za zarządzanie portfelem to 1% + VAT (od wartości majątku pod administracją), która może być indywidualnie obniżona dla klientów o wolumenie aktywów powyżej 100 000 euro. Opłata za zaksięgowanie wpłaty dla wpłat niższych niż 1000 euro (lub równowartość tej kwoty w złotych) wynosi 1% + VAT. Opłata za przyjęcie i przekazanie zlecenia i zarządzanie poza zarządzanymi portfelami wynosi 0,5% wolumenu obrotu, co najmniej 50 EUR / USD / GBP / CHF. Za udzielenie Klientowi osobistej rekomendacji przez Spółkę, agenta lub instytucję finansową, Klient może zostać obciążony opłatą za doradztwo inwestycyjne w wysokości do 4% włącznie, z docelową sumą oszczędności”. W sumie masz 4 opłaty: za zarządzanie, za doradztwo, a jeśli wpłacasz mniej niż 1000 Euro to jeszcze za zaksięgowanie i za zlecenie. Jeśli wpłacasz miesięcznie 500 Euro (teraz ok. 2500 zł), to wychodzi z tego: 1,23%+1,23%+10% +4% za rekomendację= w sumie 16,46%. Żeby uniknąć najgorszych opłat musiałbyś operować jednorazowo kwotami pow. 10.000 EURO (w co wątpię) i nie korzystać z ich rekomendacji. Czyli…. masz zwykły rachunek maklerski z opłatą za zarządzanie i drakońską prowizją 0,5%. To jest kasyno, które zawsze wygrywa.

      1. Ze tez chcialo Ci sie przebrnac przez te wszystkie informacje. Tak, kasyno zawsze wygrywa.Dlatego do kasyna zabiera sie tylko tyle pieniedzy ile mozna stracic.A w sytuacji Marka straty raczej nie wchodza w rachube.
        Pracowalem kiedys w duzej firmie prywatnej (tzn.sp.z o.o. z jednym wlascicielem) . W dobrych czasach zatrudnialo blisko 1000 ludzi. Mieli kilkanascie oddzialow, w tym np. Mostostal Chojnice i przymierzali sie wejsc do Stoczni Szczecinskiej razem z Norwegami, chcieli tez kupic cementownie Nowa Huta.Niestety, pewnego dnia przyszli do zarzadu agenci banku proponujac zakup tzw. opcji walutowych.Z poczatku byly z tego zyski, wiec kupili wiecej, I wtedy krach-strata 200 mln zl.Komornik, potem upadlosc.Bo kasyno zawsze wygrywa.

          1. Szybciej tez wychodza z dolkow.Miejmy nadzieje,ze do tego czasu juz beda rzadzic tam republikanie.I zatrzymaja kryzys albo chociaz oslabia.

  2. A więc powoli wychodzi na to, że w DE jest życie tańsze niż w PL. Dla przykładu podam swoje dane. Mieszkanie 48 m2 opłaty miesięczne za wodę, gaz, utrzymanie budynku itp to około 150 Euro które do tej pory było co roku nadwyżką i przychodziły zwroty. Prąd około 33 Euro miesiąc przy zużyciu około 950 kwh rocznie. Jedzenie (tutaj kwestia indywidualna bo ja np jestem na diecie low carb a przynajmniej staram się być) to miesięcznie koszt jakichś 170 Euro. Mięso biorę z PL zawsze w większej ilości przy okazji bo w DE jest kiepskiej jakości więc tutaj trochę korzystam z tego że mam dostęp do zalet dwóch krajów jednocześnie. Utrzymanie auta: 30 Euro miesięcznie za ubezpiecznie i podatek drogowy. Paliwo 2.20 Euro za litr ale jeżdżę rzadko bo mam auto służbowe za które płaci firma wraz z paliwem. Chemia niemiecka dużo lepsza i tańsza jak na razie wygrywa z polską chemią. No wydaje mi się że powoli zaczyna robić się niebezpiecznie drogo dla Polaków tym bardziej że pensje nie idą do góry. Niemcy oczywiście już płaczą i zgrzytają zębami, że jest cholernie drogo a co będzie jak zawitają podwyżki. Sorry za chaotyczność postu bo pisane na szybko z flohmarktu 😀

    1. Niemcy zgrzytaja bo stracili kilka procent zarobkow wskutek kryzysu. Ciekawe co powiedza kiedy straca 50% a zarcie bedzie na przydzialy w sklepach jak u nas za komuny 😀

  3. Przeczytalem uwaznie.
    -mieszkanie oplaty: 150E = okolo 750 zl.W PL jesli nie placisz czynszu spokojnie w tej kwocie miescisz sie (oile wiem),
    -prad-w DE 2 x drozszy, bo wychodzi okolo 2 zl/kWh,a w PL np. u mnie 0,72.
    -zywnosc (nie wiem czy wraz z miesiem i np,alkoholem czy wylacznie sama zywnosc) 179E = 850 zl.W PL nawet z miesiem, bez piwa i fajek, bez problemu za te kwote sie wyzywisz, nawet za mniej.
    -chemia niemiecka oczywiscie lepsza niz polska, tak jest od dawna.Polska jest oszukana-rozcienczona.Tzn. mowie o produktach, ktore sa rozprowadzane przez obce firmy na rynek polski i niemiecki.Nazwa ta sama, dzialanie w PL gorsze.
    -auto-to nie jest wlasciwie porownanie. Powinno byc porownanie w DE auta prywatnego (nie sluzbowego) i w PL to samo. Paliwo w PL jak wiesz benzyna 7zl/l, ON 8,3/l, w DE 2,2E = 11 zl.
    -auto podatek drogowy (w PL nie placi sie tego osobno), ubezpieczenie – ja place 560 zl/rok za 1,5l pojemnosci, to jest blisko 50 zl/miesiac = 10 Euro a nie 30.Mam wszystkie znizki-60%.Place na jedna roczna rate bo taniej.Przeglad roczny 162 zl (auto na LPG).W PL LPG 3zl/l.

    Zywnosc np.w UK jest wyraznie tansza niz w PL.A moze kupujesz w drogim sklepie?

    1. Dla sprostowania mojej wypowiedzi:

      170 euro miesięcznie wychodzi na jedzenie, w tym mięso w 90% kupione w PL podczas corocznych wypadów. Dodatkowo w tej kwocie mieści się alkohol choć sporadycznie kupuję jakiś oraz chemia i drobnostki do domu typu gąbka, blaszka itd. Wszystkie wydatki spisuję przez rok i potem dzielę na 12 msc. tak żeby wyszła średnia. Fajek nie palę. Dodam też że moim zdaniem na jedzeniu nie oszczędzam kupuję zdrowe rzeczy, tłuszcze, Avocado, łosoś itd… wydaje mi się że w PL mogłoby podobnie kwotowo wyjść.

      Co do auta to nie mam zbyt dużo zniżek. Jestem aktualnie na klasie sf4 co oznacza że płacę jakiś tam procent całego ubezpieczenia za 4 letnia bezszkodowa jazdę. Wiem że w PL jest dużo taniej no i nie ma podatku drogowego ale są za to opłaty za autostradę.

      Wiem też że w PL Internet jest o wiele tańszy oraz wszelkie abonamenty kosztują dużo mniej.

      Tak sobie liczyłem ostatnio że jeśli miałbym jakiś nowocześnie docieplony domek na wsi w PL to spokojnie mógłbym w opłatach zmieścić się do 1500 złotych. Oczywiście jeśli druga połówka by się też dołożyła.

      1. W samych opłatach spokojnie się zmieścić. Z całymi wydatkami też się da. Tak jak pisałem chłopakom – auto możesz utrzymać za 250-300 zł (jeśli masz historię bezszkodowości i uznali by te niemieckie zniżki), mały domek za kilka stów, i żarcie za kolejne 400-500, zwłaszcza jeśli część jedzenia wyprodukujesz sam (no akurat awokado i łososia, nie da rady). Reszta to styl życia.

  4. …oczywiscie w DE mniej odczuwasz te podane koszty, bo zarobki wieksze.Jesli porownujemy same cyfry-w PL to samo albo taniej. Jesli porownujemy sile nabywcza- DE wypadaja lepiej.

Skomentuj Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *