Jaki sens ma praca?

Pytanie, o poziom szczęścia po szybkim zarobieniu 2 mln zł, porusza też inną ważną kwestię – sens i istotę pracy. Czy bowiem praca jest jako taka, i czym jest dla mnie (dla Ciebie, dla innych)?

Bardzo dużą cześć naszych przekonań w sposób nieuświadomiony dziedziczymy, a precyzyjniej nabywamy przez wychowanie w określonych warunkach. Moja przyjaciółka z poprzedniego postu jest osobą religijną, co tydzień odwiedzającą kościół. Otrzymuje tam rady i pouczenia w stylu „Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogacz wejdzie do Królestwa Niebieskiego”, czy katolicką naukę o wartości cierpienia i znojnej pracy. Dlatego, oraz z powodu obserwowania skutków trudu własnej matki, wcześnie zaczęła zarabiać na siebie i dzisiaj znajduje się tam, gdzie finansowo dochodzi niewielka część społeczeństwa.

Ja z kolei, widzę w koncepcji „świętego cierpienia”, sposób na panowanie nad owieczkami i odrzucam pogląd o wartości pracy jako takiej, nie negując jednocześnie, że w życiu wielu osób to jedyna droga do zamożności.  Różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku praca staje się sensem ziemskiego bytu, by zasłużyć na wieczną nagrodę, a według mnie pozostaje  użytecznym narzędziem na drodze do zamożności i niezależności.

Niemniej jednak, w efekcie różnych życiowych postaw, zarówno gorliwy katolik, jak i ja, pracujemy. Gdybyśmy jednak przestali, z powodu osiągnięcia wolności finansowej, ona będzie czuła się głęboko nieszczęśliwa, dostrzegając „grzeszność” całej sytuacji, ja zaś poświęcę się różnym „zabawom przyjemnym i pożytecznym”, które pracą nie będą.

Jest jeszcze trzecia postawa. Reprezentuje ją „libki” m.in. prof. Matczak – tytaniczna praca świadczy o człowieku, a leń (czyli ktoś, kto pracuje mniej niż 16 godzin na dobę) nigdy nie będzie dobrym obywatelem, bo swoim lenistwem odbiera coś sobie i innym – odbiera godność, prawo do szacunku, daje zły przykład.  Parę razy, na tym blogu, filozofię taką krytykowałem. Pomysł, że poświęcając czas np. na rozmowy z synem, a nie obsługę n-tego klienta, tracę jakąś szansę uważam, za nie tylko idiotyczny, ale i szkodliwy. Społeczeństwo nie składa się bowiem z automatów, żyjących w trybie praca-sen (bo przy 16 godzinach roboty, na nic innego nie ma czasu), ale z myślących ludzi. Zresztą ekonomicznie to też bzdura. Wzrost poziomu życia w latach powojennych nie wziął się przecież wyłącznie ze wzrostu produkcji, ale z masowego korzystania z usług. Jeśli ja pójdę do fryzjera, zamiast strzyc się w domu (co możliwe), fryzjerka da zarobić budowlańcowi, sprzedawcy samochodów. Sprzedawca samochodów, w trakcie urlopu, zostawi pieniądze u górali, kupi paliwo po drodze itp. Góral zamiast ścibolić coś w KPiR, skorzysta z usług księgowego. W ten sposób interes się kręci. A na wsi? Wzrost produktywności (mniejsza o długofalowe skutki ekonomiczne) w ostatnich 40 latach stał się faktem. I nie wynikał wcale z większej ilości jednostek pracy. Wręcz przeciwnie, teraz w rolnictwie pracuje znacznie mniej osób.

Wracamy zatem do tytułowego pytania o sens pracy. Praca jest potrzebna jako sposób zarabiania na życie, bo bez pracy nie ma dochodu (dla większości), bez dochodu nie ma oszczędności, bez oszczędności nie ma inwestycji, bez inwestycji nie ma majątku. W momencie jednak, gdy dochód odrywa się od pracy (rentier, spekulant, emeryt), staje się zbędna. Wtedy warto rzucić „robotę” i zająć się czymś innym.

Trochę inną odpowiedź daje, cytowany tu już, Tim Ferriss. Z jednej strony stawia rewolucyjny postulat „czterogodzinnego tygodnia pracy” z drugiej uświadamia, że w tym systemie pracować będziemy do śmierci, bo emerytura przestaje być potrzebna. Z takim stanowiskiem mógłbym się zgodzić, w moim przypadku teza okazuje się prawdziwa. Jednak wiem doskonale, że nie zawsze. Weźmy robotnika w fabryce, kierowcę, kafelkarza, rolnika. Oni nie są w stanie „zniknąć z biura”, albowiem nigdy w nim nie pracowali. Nie mogą pracować zdalnie z rajskiej wyspy. Ja w znacznej mierze – potrafiłbym, bo nie ma znaczenia czy klepię w klawiaturę, wygłaszam swoje „mądrości”, prowadzę szkolenia z firmy czy mając w tle górskie szczyty (o ile internet pozwala).

A Ty, jak postrzegasz pracę?

3 komentarze do “Jaki sens ma praca?”

  1. Zostalem wychowany tak, ze trzeba pracowac a nie krasc. Jednak obecna sytuacja ( od 2020) powoduje,ze wcale nie ma sensu pracowac. Zreszta wczesniejsza zlodziejska nacjonalizacji po wojnie tez zniechecala do pracy. Bo po co zarabiac,jesli wladza moze Ci wszystko zabrac?patrzac z czysto ekonomicznego punktu widzenia -praca nie ma sensu.Moze ma sens moralno-religijny,ale to nie forum religijne 🙂

    1. Większości, obecnie nie opłaca się pracować, a na pewno robić to legalnie. Emerytury nie zależą już od kapitału, lat pracy, ale od zawodu, który wykonujesz, wychowanych dzieci, przytakiwania władzy (tzw. specjalne, przyznawane bodajże przez premiera), liczby kadencji poselskich (posłowanie to nie praca).
      Więcej wyciągniemy z zasiłków niż z minimalnego wynagrodzenia.
      A tym, którzy zarabiają lepiej, więcej się zabiera.

  2. Tak jest.Co wiecej, od 2020 niszczy sie w rozny sposob male firmy, maja zostac tylko duze korpo.Tzn, z miliardowymi obrotami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *