Polski Ład. Jak zamierzam przeciwdziałać wzrostowi składek.

Dzisiaj ostatni z serii wpisów o Polskim Ładzie. Wpis dosyć osobisty, bo odnoszący się do mojej sytuacji. Jak wiecie, osiągam dochody z dwóch stosunków pracy, dodatkowo prowadzę działalność gospodarczą, rozliczam się też z żoną. Praktycznie na wszystkich zmianach podatkowych mogę stracić i nie będą to bagatelne sumy. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zaczął walczyć ze złem koniecznym. Oto plan i wyliczenia.

W zeszłym roku zapłaciłem wraz z żoną:

  •  44.000 zł podatku dochodowego (w tym 20.700 zł odliczonej składki na ubezpieczenia zdrowotne),
  • 2750 zł składki nieodliczonej.

Łącznie zatem ponieśliśmy koszt danin podatkowych na poziomie 46.750 zł.

„Dzięki” zmianom wynikającym z Polskiego Ładu zmieni się to następująco.

Od takiego samego dochodu zapłacimy w 2022 r. (o ile zmiany wejdą w życie) 23.450 zł składki zdrowotnej i 27.130 zł podatku dochodowego – tj. łącznie 50.580 zł.  Nasze obciążenie podatkowe wzrośnie zatem o 3800 zł/rok tj. ponad 300 zł/miesiąc.  O tyle utną nam pensje.

Zamierzam z tym walczyć i wyjść nawet na +, dzięki następującym pomysłom.

  1. Utrzymanie i podniesienie współczynnika: dochód/koszty. W zeszłym roku wyniósł on 85% tj. dochód wynosił 15% przychodu. Ponieważ znosi się amortyzację budynków i lokali mieszkalnych idę w kierunku niemieszkalnych. Wznoszę budynki rekreacyjne pod wynajem. Do tego wynajmuję samochód z wysoką ratą miesięczną.  Obniżam w ten sposób podstawę opodatkowania, co da mi dochód na poziomie równego „0”. Z działalności zapłacę składkę zdrowotną minimalną (od wynagrodzenia minimalnego), a więc na dzisiaj nie 381 zł lecz ok. 270 zł.
  2. Zmiana formy działalności. Idę w kierunku spółki z o.o. lub spółki komandytowo-akcyjnej. W pierwszym przypadku opodatkowanie wyniesie 9%. Nie będzie składki zdrowotnej, nie będzie innych składek (prezes „wolontariusz”).  W przypadku s.k.a. też załapię się na 9%. W rzeczywistości mogę zarobić całkiem sporo z  działalności gospodarczej i płacić minimalne podatki. Ponieważ rozliczam się wg skali podatkowej, nie wejdę też w „drugi próg”.
  3. Zawieszenie działalności gospodarczej.  Spowoduje brak dochodu w wysokości kilku tysięcy miesięcznie, ale jednocześnie da mi spory luz czasowy (ok. 80 -100 godzin miesięcznie poświęcam średnio na dg) na inne pomysły np. nieopodatkowane wyszukiwanie tanich nieruchomości i ich sprzedaż z zyskiem (po 5 latach lub odraczając podatek). Umożliwi mi też krok czwarty.
  4. Zwolnienia lekarskie przy każdej dolegliwości. Do tej pory zasada była prosta – na zwolnienie wyjątkowo. Nie mogłem w tym czasie wykonywać dg, spotykać się z klientami itp. Chorowałem więc na urlopie, albo, co częściej, zaciskałem zęby i szedłem do pracy (np. w czasie koronawirusa wywalczyłem sobie pracę zdalną, zamiast odpoczywać przez 1,5 miesiąca). A niestety zdrowie, z racji wieku, nie najlepsze,poza chorobami przewlekłymi łapię też 2 razy do roku sezonową grypę (wyjątkiem był ten rok). Spokojnie uzbierają się 2-3 miesiące w roku wyłączenia z pracy. Gdybym jednak poszedł w kierunku likwidacji dg (znacznego jej ograniczenia) to otwiera się całkiem inna perspektywa. Po pierwsze na zwolnieniu niewiele tracę (pewną część wynagrodzenia stanowią nagrody, które otrzymam mimo zwolnień) – faktycznie 5%. Po drugie – od zasiłku chorobowego nie nalicza się składki zdrowotnej –  czyli nie płacę jej (co powoduje, że zamiast straty 5% jestem na plusie 4%, co przy moim wynagrodzeniu całkowicie niweluje podwyżki Polskiego Ładu). Po trzecie  – schodzę poniżej progu „ulgi Gowina”, więc ponownie zarabiam.
  5. Zwolnienie się z  jednego etatu i dociążenie działalności gospodarczej. Działanie  odwrotne. Zwalniam 3 dni pracy (24 godziny w tygodniu) i przeznaczam je na nowy obszar dg. Mogę w nim np. prowadzić szkolenia wg stawki 150 zł/godz. netto  (185 zł brutto) w wymiarze 6 godzin dziennie x 8 dni w miesiącu. Uzyskam w ten sposób 7200 zł (8880 zł z VAT).  Jeśli odejmę koszty, odliczę VAT (20% wpływów), zyskam ok. 6100 zł dochodu. Z tego zapłacę 26% dochodowego i składki zdrowotnej, czyli zostanę z kwotą 4500 zł „do ręki”. Ubytek nie będzie znaczący (15%),  a odzyskuje połowę godzin (6 godzin x 8 = 48, zamiast 24 x 4= 96).
  6. Podniesienie cen w dg.  W tej chwili stosuję trzy metody rozliczeń z klientami: od godziny, od sztuki (np. pisma, spotkania i porady), ryczałtowo za wykonane zadanie. Mogę te ceny podnieść o 20% bez utraty klientów w przypadku stawki godzinowej, o 50% w przypadku porady, spotkania, 20% od pisma i 20-30% ryczałtowo. Zyskam sporo więcej niż dodatkowy podatek.
  7. Zlikwidowanie lokalu dg i podniesienie cen najemcy.  Mój podnajemca części biura płaci mi minimalną stawkę najmu, nie zmienianą od 8 lat. Jednocześnie ja jestem w lokalu ok. 15-16 godzin w miesiącu. Gdybym wynajął całość na zasadach rynkowych zyskam spokojnie 1200 zł/miesiąc, a może nawet 50% więcej.
  8. Zwolnienie się z jednego etatu i skupienie się na wynajmie „na ryczałt”. Wynajmowanie mieszkań może być opodatkowane ryczałtem. Nie ma też składki zdrowotnej. Rachunek może wyglądać tak:

Przychód 1800 zł – 250 koszty czynszu (wspólnota) – 153 ryczałt – 20 zł podatek od nieruchomości  = 1376 zł dochodu.

Mam 2 wolne mieszkania i ew. dom. Wynajęcie ich średnio za taką kwotę da mi ok. 5750 zł dochodu netto czyli więcej niż moja wyższa pensja.

9. Wynajem domków rekreacyjnych. Wspominałem o tym. Budowa i wyposażenie 4 domków to kwota 400-500  tys. zł. Dadzą przychód netto na poziomie 100 tys. zł, a dochód po opodatkowaniu na poziomie 65 tys. zł czyli ponad 5000 zł/miesięcznie. Poświęcę im zamiast 96 godzin miesięcznie (12 dni po 8 godzin) tylko 60 godzin znacznie sympatyczniejszej lekkiej pracy fizycznej.

10. Na koniec pomysł, który nie dotyczy mnie, ale wielu innych przedsiębiorców – ucieczka w szarą strefę. Jak to może wyglądać:

  • zawieszanie działalności na część roku – płacenie podatków i składek tylko czasowo, przy obniżeniu dochodu i przychodu (już teraz robi tak wielu budowlańców),
  • unikanie ewidencjonowania części przychodu – nie trzeba tłumaczyć – omijamy niektóre paragony lub faktury,
  • zamknięcie firmy i działanie „na czarno” – nie wszędzie się uda, ale w niektórych branżach to możliwe,
  • łączenie sił – podpinanie się pod firmę kolegi,
  • pompowanie kosztów – restauracje, urlopy jako wyjazdy firmowe.

Efekt? Z ciekawością przeczytam w 2023 r. czy wpływy podatkowe zmalały czy wzrosły.

 

2 komentarze do “Polski Ład. Jak zamierzam przeciwdziałać wzrostowi składek.”

  1. Inspirujący tekst.
    Z chęcią w 2022 roku przeczytam jaką strategię prawiłeś ruch.
    Sam teraz przeczesuje internet i szukam pomysłów które z doradcą podatkoym trzeba będzie przedykutować

    1. Z ostatnich doniesień (jeszcze bez pokrycia w projektach ustaw) słychać, że rządzący trochę zmiękli. Już mówią o nieodliczalnej składce tylko 3% z perspektywą wzrostu. Już coś zmieniają przy liniowym. Usłyszeli bowiem, że zamiast dg pojawią się spółki zoo, którym nic nie będą mogli zrobić, bo prezesi legalnie płacą znacznie mniej, o ile nie zdecydują się realizować zysków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *