Toyota Camry Hybrid. Czy faktycznie wychodzi tak tanio?

Ostatnimi czasy namnożyło się na blogu tematów samochodowych. Było i o życiu bez auta i o hybrydzie i o moich Kamiqu i Fiacie 500. Teraz czas na wrażenia z jazdy próbnej Toyotą Camry Hybrid. Jak było?

Na początek zaskoczenie. Ponieważ pandemia, sprzedawca nie wsiada z klientem do auta. Podprowadza je do drzwi salonu, przekazuje kluczyki do fury za 170 tys.  i mówi …. masz pan pół godziny. Szok.

Ma to oczywiście wady i zalety. Główny minus? Radź sobie sam. Gdzie tempomat? Gdzie komputer? Jak zmienić stację? Na wszystko trzeba wpaść samemu? Rozmowa po jeździe. A zalety? Jadę gdzie chcę, w tempie, które sam dobieram.

Zacząłem od wyjazdu na ekspresówkę. Myślałem o aucie w trasy, coraz więcej u nas autostrad, dróg szybkiego ruchu. Hybryda, według obiegowej opinii, kiepsko się na nich sprawdza. A jak jest naprawdę? Inaczej. Spalanie przy prędkości 100-120 ok. 5 l/100 km. W takich samych warunkach moja Skoda Kamiq pali 5 l, a Fiat 500 diesel mieści się w 4,2-4.5. Tylko, że one mają po 90-115 KM z 1-1,3l, a Camry 218 z 2,5 l.

Inaczej wychodzą jazdy miejskie. Mój wynik to 85-91 pkt eko na 100 (są takie wykresy – auto nas ocenia). I tu robi się już 4.5-5 l, jeżeli nie przesadzamy z prędkością i stosujemy się do przepisów (do 50 km/h da się jechać na samym elektryku).   Fiat miał 5 – 5.5 l/100 km a Skoda 6-10 l/100 km. A mówimy o samochodzie dwa razy mocniejszym, znacznie cięższym i obszerniejszym.

I na koniec kamień do ogródka. Do tej pory podział był prosty, kto jeździł po mieście wybierał mały silnik w benzynie. Kto miał więcej tras – diesla. Czy to się sprawdza? Nie do końca. Znowu, nie żebym patrzył subiektywnie. Sięgnąłem do gazetowych testów w moim ulubionym „Motorze”, popytałem znajomych, i co?

Podobny do Camry, Audi a4 w turbobenzynie i mocy 200KM pali na ekspresówce 7-8 l/100 km, o ile trzymamy się 120 km/h i jedziemy równo. W dieslu 6-6.5. Hybryda, nie dość że winduje wynik do 5 l/100 km, to jeszcze możemy założyć gaz i wyjdzie 6 l/100km.  Co to oznacza? Turbobenzyna będzie się psuła (po 200 tkm turbina, może wtryski, dsg itp.), diesel tym bardziej (jeszcze dwumas). A hybryda – raczej nie, bo prosta, części tych nie posiada (poza wtryskami). I koszty samych napraw mniejsze.

A spalanie? Dla kogoś, kto jak ja, robi 30-40 tys. km rocznie, nie bez znaczenia. Diesel to 6l x 5,3 x 30 tys. km = 9600 zł na paliwo.  Hybryda z gazem: 6 x 2,3 x 30 tys. km = 4200 zł.  No całkiem nieźle. Po 8 latach i 240 tys.km w kieszeni zostanie ponad 40 tys.  zł.  Warto przemyśleć?

A może elektryk? Jeden z moich klientów jest gorącym zwolennikiem. Tylko, że on kręci się wokół komina (trasy do 200 km), a ja czasami w jeden dzień robię 1900 km. I tu elektryk odpada, bo nie będę stawał, czekał godzinę-dwie. To nie ma sensu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *