Życie za pensję minimalną. Plany na „miesiąc na wsi”

Miesiąc w mieście za pensję minimalną prawie skończony – wyniki eksperymentu opublikuję w poniedziałek. Teraz przygotowuję się do przenosin na wieś, żeby przeżyć tam cały marzec. Na szczęście robi się cieplej, bo stary dom całą zimę nie był ogrzewany i jest bardzo namarznięty.  To przełoży się na koszty ogrzewania. A oto jak planuję rozłożyć wydatki.

Jedzenie – pod koniec miesiąca pojawią się pierwsze plony. Życie zweryfikowało moje założenia – przyjmuję 200 zł.

Chemia. Jak w poprzednim miesiącu – 35 zł.

Leki. Koryguję prognozy w dół. Ma wystarczyć 21 zł.

Ubezpieczenie. Stałe 50 zł.

Inne. Niezmienne -100 zł.

Ubranie. Planuję średnią 50 zł.

Awarie. Nie planuję ich, ale zabezpieczam 150 zł.

Transport. Będzie drogo, albo bardzo drogo. W szczególności w porównaniu z miastem. Kwiecień ma 21 dni roboczych. Zakładam, że wykorzystam 2 dni urlopu. Zostanie mi zatem jeszcze 19 dni na dojazdy. Dom na wsi położony jest 30 km od mojego,  dużego miasta. To całkiem blisko i mam kilka opcji dojazdu do pracy:

  • najszybciej i najdrożej – samochodem. Dojazd 0,5 godziny, koszt paliwa 15 zł za raz – w sumie 285 zł. Do paliwa dodać muszę odpis na koszty eksploatacji (zakładam samo OC, przeglądy i naprawy – 150 zł miesięcznie) –  wyjdzie 435 zł.
  • pociągiem. Sprawa się komplikuje. Pociąg jedzie 40 minut – kosztuje (mam zniżki dużej rodziny) 7,5 zł dziennie. Wygląda fajnie, ale…. Do dworca mam 3,5 km – to 45 minut spaceru, albo 12 minut rowerem. Potem w mieście albo idę na piechotę kolejne 40 minut, albo dojeżdżam komunikację miejską 20 minut płacąc 6,40 zł dziennie. Więc albo poświęcam dodatkowe 1,5 godziny w każdą stronę, albo płacę tyle samo jak w aucie (nie licząc stałych kosztów utrzymania).
  • busem. Do małego miasteczka skąd odjeżdża bus (bilet 5 zł, czas przejazdu 50 minut) odległość wynosi 6,5 km. To oznacza 1 g. 20 min. spaceru lub 21 minut na rowerze. Za to w mieście idę tylko 10 minut.  Łączny koszt wyniesie 10 zł, a czas wydłuża się do 1 g. 20  min. jeśli dojadę rowerem.
  • rowerem do miasta. Te 30 km pokonuję w 1,5 godziny (niewiele dłużej niż busem). I nic nie płacę, oby tylko pogoda dopisywała. Oznacza to jednak konieczność wyjazdu już o 5.30.
  • rowerem do węzła transportu miejskiego. Do punktu przesiadek mam 17 km. Przejadę je w 45 minut. Potem jeden autobus, drugi i jestem na miejscu. Razem w godzinę i 35 minut. Zapłacę dodatkowo 7 zł i nadal nie wyprzedzę siebie na rowerze.

Realnie zatem opcje są dwie – rower albo auto. Postaram się jak najwięcej korzystać z pierwszego, ale zakładam koszt drugiego – 435 zł.

Opłaty. W mieście wydałem 399 zł. Na wsi ma być taniej. Co to oznacza?  M3 wody kosztuje 3 zł – oczyszczalnia ścieków załatwia problem dopłaty za odbiór. Czyli zamiast zapłacić 30 zł, potrzebuję tylko 10 zł (ta złotówka to abonament za wodomierz). Gaz – butla – zakładam jedną miesięcznie (i chyba ze sporą górką) – 45 zł. Podatek symboliczne 12 zł miesięcznie. Śmieci – 14 zł. Pozostaje prąd i ogrzewanie. Dom jest ogrzewany kominkiem. Mam pół szopy drewna i zamierzam je wykorzystać. Na wsi przeważnie każdy ma kawałek własnego lasu (u mnie pochodzi z wycinki drzew owocowych). Jeśli w nocy będzie mi za zimno, nie zejdę na dół rozpalać, lecz użyję grzejnika elektrycznego. Z tego powodu zużycie prądu szacuję na 10 KWh dziennie (300 KWh miesięcznie). To oznacza rachunek na poziomie 190 zł. Podsumowując – opłaty wyniosą 270 zł. Czyli znacznie taniej niż w mieście.

Suma – 1311 zł. Minimalne wynagrodzenie powinno wystarczyć. Jeśli nic się nie popsuje, będzie szansa na używanie roweru,  a ogrzeję głównie drewnem mam szansę na podobny koszt jak w marcu.  Dom na wsi ma też inny aspekt – jest tańszy w zakupie. Ale o tym w kolejnych wpisach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *