Wpisem o dniu z dyskontami wprowadziłem Was trochę w moje przemyślenia na temat mojej filozofii życiowej. Jej efektem było podjęcie się jeszcze jednego wyzwania – życia za pensję minimalną. Jak to ma wyglądać?
Tutaj już nie chodzi o jeden dzień. Przez cały marzec będę starał się przeżyć w moim mieście za pensję minimalną tj. 1633,78 zł netto. Przez cały kwiecień powtórzę ten eksperyment na wsi. Na blogu zdam regularne sprawozdanie ze skutków. Teraz zatem pora na założenia – filozoficzne i ekonomiczne.
Filozofia tego wpisu opiera się na podobnej idei jak dzień z dyskontami. Zmierzenie się z prozą życia daje wewnętrzną siłę, zapobiega zmanierowaniu, pozwala dostrzec więcej, uniezależnia. W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować dwójce blogerów, których wpisy śledzę – jednym jest Henryk z bloga, który już przywoływałem link, człowiek, który samotnie żyje bez pracy na działce w ROD na obrzeżach Słupska, twardy i do bólu szczery. Drugą osobą jest autorka bloga link, walcząca o swoją rodzinę z wszelkimi przeciwnościami, których większość z nas nigdy nie doświadczy: pracowita, oszczędna, waleczna. Mobilizują mnie też przykładem do wykorzystania fotografii na blogu. Może właśnie w marcu? Wybaczcie, bo fotograf ze mnie bardzo przeciętny (super zdjęcia zrobiłem raz na wakacjach, kiedy pożyczyłem profesjonalny aparat od brata), używam głównie komórki, a i w starych czasach (klisze) często obcinałem nogi lub głowy.
O ekonomii – 1 marca.