Mamy już kolejny rok. Czas na plany i podsumowania.

Dzisiaj, kiedy opadł już sylwestrowy kurz, a niektórym przeszedł ból głowy, czas na podsumowania minionego – 2016 roku. Pod względem finansowym, zapowiadał się tak sobie, a okazał się jednym z najlepszych. Plany udało mi się zrealizować w 100%, a nawet w niektórych przypadkach ze sporym naddatkiem.

Po pierwsze, dochody z działalności gospodarczej wystrzeliły w górę (100% wzrostu w stosunku do roku ubiegłego).

Po drugie, giełda dała mi w tym roku zarobić (jeszcze dokładnie nie policzyłem ile, ale na pewno ok. 20-30%)

Po trzecie, wprowadzono 500+, co w mojej rodzinie oznaczało nadprogramowe wpływy.

Po czwarte, na samochody wydałem znacznie mniej niż przewidywałem – ok. 60% planu.

Po piąte, znaczna nadpłata kredytu hipotecznego oraz łagodna zima pozwoliły mi ograniczyć wydatki mieszkaniowe.

W efekcie plan oszczędności został wykonany w 200%. Serio, poczułem się jak przodownik pracy z lat 50-tych.

Pozostałe plany również wyglądają nieźle. Na rowerze przejechałem najwięcej kilometrów w mojej historii  (stan zdrowia zmusił mnie do rezygnacji z biegania).

Liczba wpisów na blogu osiągnęła wartości zupełnie zadowalające (minimum wynosiło 52 rocznie).

Na domu na wsi wykonałem zaplanowany remont.

Przeczytałem 60 książek (planowałem 52).

Jedynym niepowodzeniem okazał się plan nauki języka obcego. Tutaj zostałem znacznie z tyłu.

Teraz czas usiąść i zaplanować rok następny. Jeśli uda mi się powtórzyć wynik finansowy w firmie (a nie będzie to łatwe), to przychody z działalności ponownie staną się numerem 1 w moim strumieniu dochodów. Dalej planuje ćwiczyć, rozwijać się pianistycznie oraz oczywiście… oszczędzać i inwestować. Stworzony przeze mnie system, oraz dyscyplina stosowania go, gwarantują, że większość nadwyżek zostanie przeznaczona na celowe oszczędności (emeryturę, nadpłatę kredytu, plany zakupowe).

A jak to wygląda u Was?

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *